
GEOLOG JUBILAT
– Kwiaty wręczała mi pani Ania Rottermund, której dziadek przyjmował mnie do pracy – mówił Zygmunt Białas, gdy to podczas sesji Rady Miasta honorowano jego 80. rocznicę urodzin. Bo to właśnie wiceprzewodnicząca Rady Miasta Anna Rottermund i burmistrz Ireneusz Szarzec wręczali jubilatowi kwiaty i skromny upominek, bo zważywszy na zasługi dla miasta, ten upominek, choćby najbardziej okazały, zawsze będzie skromny. – Często Wysyłając rozwiązanie krzyżówki zgadzasz się na przetwarzanie twoich danych osobowych na potrzeby konkursu. Twoje dane będą przetwarzane tylko przez czas trwania konkursu. Administratorem twoich danych jest Gazeta Ustrońska z siedzibą w Ustroniu, ul. Rynek 4. Masz prawo do uzyskania dostępu do swoich danych, sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych, przenoszenia danych, wniesienia skargi do organu nadzorczego. Więcej informacji możesz uzyskać w redakcji Gazety Ustrońskiej. ktoś jest, ale nie wiadomo skąd się wziął i dlaczego akurat tu – mówił Z. Białas, po czym przybliżył swe pierwsze związki z Ustroniem: – Pierwszy raz przez Ustroń przejeżdżałem jako harcerz, chyba w 1948 r. Pamiętam dokładnie wjazd do Ustronia, Równicę, Czantorię, i byłem zawiedziony, że to tak niskie góry. Wcześniej góry znałem tylko z landszaftów wiszących w domach, a na nich wysokie, ośnieżone Alpy. Z. Białas studiował geologię we Wrocławiu razem na roku z Anną German. Wokalnie był jednak słabszy, więc przy geologii pozostał. – Po studiach osiadłem we Wrocławiu, ale ciągnęło nas na Śląsk – mówił podczas sesji. – Dowiedziałem się, że jest tu budowane uzdrowisko i prowadzone są wiercenia. Zainteresowałem się, złożyłem podanie w Warszawie, moje papiery przesłano do dziadka pani Ani. Spotkałem się z dr. Rottermundem, a pierwsza rozmowa była tak przyjemna, że przyjechałem do Ustronia, w roku 1973 – poinformował radnych Z. Białas.
DOBRZY ZNAJOMI
W bardzo żywiołowym, spontanicznym, pełnym niespodziewanych sytuacji spektaklu „Szekspir Forever!” uczestniczyła animatorka kultury, sędzia w stanie spoczynku, Anna Robosz, która pod koniec lat 70. organizowała spotkania autorskie z udziałem aktora na ziemi cieszyńskiej. W 2004 r. podczas benefisu Anny Robosz, odczytano list gratulacyjny od artysty, przesłany na tę okazję z Francji. Po długiej, ponad dziesięcioletniej przerwie w osobistych relacjach, Andrzej Seweryn bardzo ciepło przywitał swoją dobrą znajomą w „Prażakówce” mówiąc, że będąc widzem, zrobiła mu wielką niespodziankę. Ten miły kontakt byłej, długoletniej animatorki z jej największą teatralną miłością znów mógł dojść do skutku, a dla nas był swoistego rodzaju ustrońskim akcentem.
WSZYSCY WALCZĄ
Mecz w Chybiu wydawał się jedynie formalnością dla drużyny Kuźni. Okazało się jednak, że o zwycięstwo trzeba powalczyć. Kuźnia przeważa przez całe spotkanie, ale Cukrownik wyprowadza groźne kontry. Kuźnia ma optyczną przewagę, a bramkę w końcówce pierwszej połowy strzela Cukrownik. Kolejne minuty to nic niedająca przewaga Kuźni, ale tylko do 77 minuty. Wtedy to Damian Kocot precyzyjnie podaje do Adriana Gibca, a ten strzela na remis. Drugą bramkę też strzela A. Gibiec, tym razem po błędzie obrońcy Cukrownika. Wynik w doliczonym czasie gry ustala Marek Szymala, ponownie po podaniu D. Kocota. (ls)