Odeszłaś cicho, bez słów pożegnania.
Tak jakbyś nie chciała swym odejściem smucić…
tak jakbyś wierzyła w godzinę rozstania,
że masz niebawem z dobra wieścią wrócić.
ks. Jan Twardowski
Odeszła cicho i spokojnie bez słów pożegnania, w zaciszu domowym po ośmiu latach ciężkiej choroby. W najsmutniejszym miesiącu roku, bowiem 24 listopada 2024 r. Dlaczego taki los był jej pisany, pozostanie tajemnicą nie do odkrycia.
Z ludzkiego punktu widzenia fakt ten jest wielką niesprawiedliwością. W swojej wzorowej egzystencji nie zasłużyła sobie na taki finał ziemskiej wędrówki, lecz na nagrodę długiego życia w dobrym zdrowiu, które jest tylko jedno. Nieznane są jednak wyroki Najwyższego. Być może, zgodnie z obietnicą, jego wierna wyznawczyni otrzyma jeszcze coś lepszego?
Śp. Irena HERNIK, z domu Michalik, urodziła się pod koniec II wojny światowej 11 stycznia 1945 r. w Cieszynie jako najmłodsza córka Klemensa Michalika i Anieli Żyłki. Miała starszego, nieżyjącego już brata Czesława, pozostawiła siostrę Gertrudę. W 1968 r. w Cieszynie zawarła związek małżeński z Pawłem Hernikiem, mieszkańcem Ogrodzonej, z którego to związku przyszło na świat dwoje dzieci – Beata i Tomasz. Państwo Hernikowie doczekali się trzech wnucząt – Wiktorii, Przemysława i Antoniny oraz dwóch prawnucząt – Jana i Antoniego. W 2018 r. z okazji 50.lecia pożycia małżeńskiego, tzw. „złotych godów”, otrzymali medal nadany przez prezydenta RP.
Życie rodowitej cieszynianki nie było łatwe, ponieważ czasy wojenne i powojenne nie sprzyjały dobrobytowi tym bardziej, że ojciec zmarł wcześnie, a matka musiała samotnie wychowywać troje dzieci. Dzieciństwo i lata edukacji na poziomie szkoły podstawowej i średniej odbyła w rodzinnym mieście. Bardzo chciała studiować, lecz skromne dochody na to nie pozwoliły. Dlatego zaraz po maturze zatrudniona została w cieszyńskiej „Celmie”, z której przeniosła się do Państwowej Straży Pożarnej, aby później, już jako mężatka, przejść do Urzędu Miejskiego w Ustroniu. Pracę rozpoczęła w Referacie Finansowym, następnie kontynuowała w Referacie Ogólno – Administracyjnym, gdzie zajmowała się sprawami handlu i usług, aby w latach późniejszych, do przejścia na emeryturę, być inspektorem ds. Rady Miasta. W międzyczasie pełniła także funkcję zastępcy kierownika Urzędy Stanu Cywilnego. W Ratuszu przepracowała przeszło 30 lat. Po zmianie miejsca z Cieszyna do Ustronia, zamieszkiwała przy ul. Polańskiej, by po wybudowaniu domu przy ul. Złocieni móc już na stałe z całą rodziną w nim się osiedlić.
Miałam przyjemność współpracować z Ireną Hernik przez ponad 20 lat w tych samych referatach, nawet przez pewien czas dzieląc biurka. Do końca swojej kariery zawodowej pozostała rzetelną urzędniczką, traktującą swoją pracę profesjonalnie, z pełną znajomością tematów. Do petentów odnosiła się poważnie i grzecznie, zgodnie z zasadami pracownika administracji państwowej. Pomocna, koleżeńska, życzliwa, kierująca się mądrością życiową, po prostu właściwa osoba na odpowiednim stanowisku. Rozumiała swoją rolę dokładnie, dlatego była powszechnie szanowana, lubiana i awansowana.
Ceremonia żałobna odbyła się 28 listopada br. w Kościele Rzymskokatolickim Dobrego Pasterza w Ustroniu Polanie, gdzie jako osoba głęboko wierząca i bogobojna należała do tamtejszej społeczności parafialnej. Mszę świętą prowadził proboszcz, ks. Ireneusz Kurkowski. Mamę w bardzo wzruszających słowach pożegnała córka, Beata Krysta mówiąc, iż była kobietą z klasą, bardzo zawsze elegancką damą (ja dodam jeszcze urodziwą), wzorową żoną, matką, babcią i prababcią. Nieustannie rodzina była dla niej pierwszoplanowa i najważniejsza, z troską dbała o nią, poświęciła się dla niej całkowicie.
W młodości lubiła śpiewać i tańczyć, miała duże poczucie humoru i to się nigdy nie zmieniło. Jej największą pasją było czytanie książek i czasopism. To sprawiało jej ogromną radość, gdyż na bieżąco mogła śledzić wydarzenia z najróżniejszych dziedzin. W swoim wystąpieniu córka wyraziła również wdzięczność skierowaną do najbliższych za wspaniałą opiekę nad mamą, której będzie im bardzo brakowało. Słowa podziękowania przekazała także obecnym w kościele.
W uroczystości pogrzebowej wzięło udział wielu byłych współpracowników i radnych, przedstawicieli delegacji, znajomych, przyjaciół i sąsiadów chcących oddać ostatni hołd pamięci zmarłej. Spoczęła na polańskim cmentarzu komunalnym pomiędzy ukochanymi groniami. Niech ustrońska ziemia, która przed laty stała się jej małą ojczyzną, utuli ją do wiecznego, spokojnego snu, a my pozostający jeszcze na doczesnym padole bierzmy z niej przykład i stawiajmy ją jako wzór nienagannego, ambitnego, taktownego człowieka, godnego naśladowania, na zawsze pozostającego w naszej wdzięcznej pamięci.
Elżbieta Sikora