Bardzo burzliwy przebieg miało spotkanie mieszkańców Ustronia Dolnego z władzami miasta, które odbyło się w poniedziałek, 24 września. Do Prażakówki przyszli rozżaleni i pełni pretensji ludzie, których w ostatnim czasie dotknęła powódź. Licznych problemów i wniosków słuchali radni z dzielnicy Karina Wowry i Krzysztof Pokorny oraz burmistrz Paweł Sztefek.
Wiele szkód, podczas ostatniej powodzi w naszym mieście, wyrządziła Młynówka, którą zarządza spółka wodna, a nie Wody Polskie, które odpowiadają za wszystkie pozostałe cieki wodne. Młynówka przepływa w pobliżu ulic Ogrodowej, Polnej, Strażackiej, Traugutta i to tam pokazała najbardziej swoje złowrogie oblicze. Wiele domostw zostało podtopionych. Pokrzywdzeni czują złość i twierdzą, że miasto było źle przygotowane do nadchodzącej katastrofy.
– Byliśmy zaskoczeni, mimo procedur, które zostały wprowadzone w mieście. Nikt chyba nie był przygotowany na taki kataklizm. Żaden ciek wodny nie mógł przyjąć takiego opadu, który miał miejsce z soboty na niedzielę. Na szczęście Wisła została w korycie, ale poza tym wszystkie potoki wylały – powiedział zaraz na początku spotkania burmistrz Sztefek.
Okazuje się, że Młynówka wylała jednak w newralgicznych miejscach już 10 czerwca. Wielu obecnych potwierdziło, że miasto nie zrobiło nic od tego momentu, a uwagi, co do stanu kanału były zgłaszane wielokrotnie.
Wielu zdaje sobie również sprawę, że teren dzisiejszego Osiedla Generałów to także dawne koryto rzeki Wisły, która mimo że została uregulowana na początku ubiegłego wieku, to przy tak trudnych warunkach atmosferycznych, o swoim dawnym biegu momentalnie sobie „przypomina”.
Burmistrz tłumaczył, że to efekt wieloletnich zaniedbań jak i nieuregulowanych potoków, które spływają z gór do centrum miasta. Winny jest oczywiście zarząd, odmienianej obecnie przez wszystkie przypadki, instytucji Wody Polskie. Jej władze zabraniają jakichkolwiek ingerencji w każdy ciek wodny, który jest pod ich pieczą. Radna Karina Wowry zapowiedziała, że Rada Miasta pozwie Wody Polskie za ich karygodne działania w stosunku do naszej gminy. Najwięcej do powiedzenia miały jednak osoby, które bezpośrednio ucierpiały w wyniku powodzi. Kolejno wyliczali problemy i nieprawidłowości. Winą obarczano przede wszystkim władze miasta i deweloperów, którzy swoje osiedla budują na terenach zalewowych i nie dbają w żaden sposób o cieki wodne na swoich terenach. Woda uszkodziła też nowe bloki TBS w okolicach starego dworca PKP. Zarzuty zostały więc skierowane także na wykonawców tej inwestycji.
– Przez 20 lat potok nie był czyszczony, pogłębiony. Leżą w nim jeszcze betonowe płyty. Gdy strażacy przyjechali do nas na miejsce, to nie umieli znaleźć jego właściwego biegu – niemal krzyczała jedna z poszkodowanych, która w dodatku jest osobą niepełnosprawną. Według jej relacji Urząd Miasta ignorował jej prośby o interwencje. Takich głosów było bardzo dużo.
Mieszkaniec ul. Traugutta zwrócił uwagę, żeby z tej katastrofy wyciągnąć wnioski:
– Stwórzmy konstruktywny plan. Najpierw wykonajmy analizę i wskażmy, słabe punkty w naszej infrastrukturze. Wtedy będziemy wiedzieć jakie inwestycje poczynić, żeby zabezpieczyć nas przed kolejnymi podobnymi sytuacjami. Skoro jesteśmy włączeni w obszary gdzie obowiązuje stan klęski żywiołowej, to chyba powinniśmy mieć takie narzędzia, które pomogą nam w tych kwestiach.
Oczywiście sytuacja z powodzią i jej skutkami zdominowała znaczną część spotkania, ale pojawiły się także inne sprawy, z którymi przyszli do swoich radnych przedstawiciele lokalnej społeczności.
Przede wszystkim od wielu lat zgłaszany jest problem sieci kanalizacyjnej na ul. Dworcowej. Instalacje w tym rejonie są już bardzo stare i wymagają szybkiej interwencji. Radna Wowry zapewniła, że projekt jest już na ukończeniu i w listopadzie będzie gotowy.
Mówiono też o ekranach akustycznych przy dwupasmówce. Brakuje ich właścicielom posesji przy ul. Stalmacha i Cieszyńskiej, a więc na Gojach. Najbardziej uciążliwe są weekendy kiedy następuję zmasowany przejazd zmotoryzowanych turystów przez nasze miasto. O postawienie ekranów walczy się już 10 lat. Okazało się, że na osiedlu Manhatan czekali na takie decyzje aż 14.
O uciążliwym hałasie mówili też mieszkańcy ul. Sikorskiego, których domy leżą tuż obok torów kolejowych. Dosłownie przy ich oknach maszyniści prowadzący wszystkie pociągi włączają bardzo głośny sygnał dźwiękowy. Nieważne czy jest 5 rano czy 23 w nocy. Formalnie ma to być ostrzeżenie dla uczestników ruchu przy przejeździe kolejowym na ul. Grażyńskiego. Mimo wszystko natężenie decybeli jest tak duże, że okolicznym domownikom trudno się z tym pogodzić. Ponoć w przepisach prawnych znajduje się zapis, który może zmienić tę sytuację. Ta sprawa także będzie drążona.
Na wywołanej ulicy, a szerzej Osiedlu Generałów, nadal problem stanowią turyści, którzy trafiają tam w poszukiwaniu darmowego parkingu. Mówi się o tym od wielu lat. Do tej pory nie udało się znaleźć akceptowalnego dla wszystkich rozwiązania.
Nie tylko dźwięki są problemem Ustronia Dolnego. Zapach palonej kawy wydobywający się z palarni przeszkadza niektórym mieszkańcom ul. Daszyńskiego. Twierdzą, że nie ma on nic wspólnego z aromatem. Dla nich to po prostu smród.
Powrócił temat uchwały krajobrazowej w kontekście szpecących naszą przestrzeń reklam. Burmistrz potwierdził, że trwają nadal dyskusje nad treścią uchwały.
Polecono zinwentaryzować ścieżkę rowerową, która przebiega przez miasto. Bardzo niebezpieczne jest przejście przez ulicę Grażyńskiego z jednego odcinku ścieżki na drugi. W tym rejonie panuje bardzo duży ruch samochodowy i pieszych. Sugerowano, żeby ścieżkę poprowadzić pod mostem.
Brakuje parkingów na os. Cieszyńskim. Wrażliwych na ekologię jest coraz więcej, ale ludzkich potrzeb jest również sporo. Stąd pomysł wycięcia drzew w miejscach, gdzie mogłyby powstać miejsca postojowe. Zauważono, że drzewa przy Alei Głogowej są suche, dlatego postuluje się usunięcie chorych, które po prostu źle wyglądają, a w zamian nasadzenie nowych.
Wśród osób starszych jest nadal chęć stworzenia Centrum Seniora. Była radna powiatowa Anna Suchanek zaproponowała przerobienie dawnej sali gimnastycznej naprzeciwko kościoła ewangelickiego właśnie na taki cel. Prosiła także o postawienie na ul. Stawowej progu zwalniającego, ponieważ kierowcy nie stosują się do ograniczeń prędkości.
Coraz ciężej dostać się dzieciom na przystanek autobusowy Ustroń Goje. Wyrażono chęć stworzenia w tym miejscu przejścia dla pieszych wraz z doświetleniem. Radny powiatowy Stanisław Malina studził jednak emocje z tym związane, ponieważ koszty są niewspółmiernie wysokie. Prawnie w okolicach „zebry” wymagany jest chodnik określonej długości, co generuje poważne inwestycje. Natomiast dzieci na ul. Fabrycznej nie mają się gdzie bawić, bo istniejący plac zabaw, a raczej dwie zabawki, nie działają. Należy go po prostu naprawić.
Mieszkańcy Ustronia Dolnego nie mają swojego zarządu, ale chcą go powołać m.in. dlatego, żeby mogły odbywać się dyżury jego przedstawicieli z mieszkańcami. Stąd konieczność zebrania 120 podpisów zameldowanych na tym obszarze. Chętni do jego stworzenia muszą wpisać się na listę, którą dysponuje radna Karina Wowry.
Mateusz Bielesz