Zebranie mieszkańców w Hermanicach, które odbyło się 18 września, rozpoczęło się od dyskusji o przyczynach i omówienia skutków powodzi, do której doszło z powodu ulewnych deszczy w nocy z 14 na 15 września.
Uczestnicy zebrania wskazywali miejsca, gdzie potoki nie są oczyszczone i wylewają przy obfitych opadach. Tak jest na przykład z Bładnicą, której brzegi oczyszczono z krzaków i samosiejek od os. Beskidzkiego do ul. Dominikańskiej i od ul. Folwarcznej w stronę Nierodzimia. Odcinek pomiędzy ul. Dominikańską, a Folwarczną pominięto. Powstaje tam nowe osiedle, budują się domy i trzeba się tym zająć. Obecny na zebraniu burmistrz Paweł Sztefek powiedział, że powódź obnażyła stopień zaniedbania cieków wodnych zarządzanych przez Wody Polskie. Nie jesteśmy w sytuacji wyjątkowej, bo przedstawiciele wszystkich samorządów w Polsce obwiniają państwowe gospodarstwo wodne o brak współpracy i koniecznych działań. Zarzucają Wodom Polskim, że zajmują się jedynie pobieraniem opłat za odprowadzanie wód z terenów należących do gmin. Jeden z mieszkańców sugerował, że miasto samo może wykonać konieczne prace i potem obciążyć kosztami Wody Polskie. Wiceprzewodniczący Rady Miasta Ustroń Michał Kubok tłumaczył, że o ile doraźne, ratujące działania są dopuszczalne, to zakrojone na szerszą skalę, planowe roboty byłyby naruszeniem dyscypliny finansów publicznych, gdyż miasto nie może wydawać pieniędzy na nie swoim terenie. A Wody Polskie piętrzą trudności nawet wtedy, gdy w sytuacji zagrożenia samorządy chcą własnymi siłami i na swój koszt zabezpieczyć ludność.
Radny Sławomir Haratyk przedstawił sytuację jaka miała miejsce w rejonie Młynówki, która nie należy do Wód Polskich, a jest zarządzana przez miejscową Spółkę Wodną Młynówki Ustrońskiej. Młynówka wylała, ale dzięki działaniom mieszkańców zdołano uratować wiele posesji przed całkowitym zalaniem. Własnymi siłami, sprzętem i materiałami walczył z wodą Grzegorz Wojciech. Przez jego posesję płynęła niemal rzeka i kierowała się na północ, bo powyżej, rury biegnące od Młynówki do Wisły, zostały zwężone niesionym materiałem, nie przyjęły nagromadzonej wody i znalazły ujście bokiem. Grzegorz Wojciech nie bacząc na własne szkody, zatamował płynącą bokiem Młynówki wodę, która poszła w las, i dzięki temu ograniczył zniszczenia na kolejnych posesjach. Na szczęście szybko zareagował i za to dziękował mu radny Haratyk. Działania podjęli też strażacy, wydobywając rumosz z rur, a wtedy woda zaczęła się cofać. Wody Polskie i Spółka Młynówka to nie jedyni zarządcy wód. Jest jeszcze Spółka Miejska należąca do Związku Spółek Wodnych w Cieszynie, o czym przypomniała jedna z mieszkanek, podnosząc problem wód gruntowych i melioracji. Wyraziła nadzieję, że z bliższą od Wód Polskich spółką rozmowy przebiegną łatwiej i będzie można zwrócić uwagę na poprawę odwodnienia gruntów. Burmistrz powiedział, że miasto działa w tej sprawie. Ostatnie pismo wysłano początkiem lipca i przyszła odpowiedź, że będą podejmowane prace. Tak się nie stało. Niestety jest to walka z wiatrakami.
Mieszkańcy zgłosili wnioski do budżetu, a wśród nich m.in. wykonanie i potem realizacja projektu boiska w Hermanicach, a także rozbudowa monitoringu z centrum, żeby objął również Hermanice. Stwierdzono, że jest to jedna z najważniejszych pozycji, gdyż dochodzi do aktów wandalizmu, m.in. na boisku. Żeby budowanie infrastruktury miało sens, najpierw musi powstać monitoring. Burmistrz wyjaśniał, że system jest rozbudowywany, ale na pewno nie jest to kwestia najbliższego roku. Najpierw trzeba pociągnąć dalej światłowód. Kolejny raz we wnioskach znalazł się remont ul. Sosnowej, który jest „wałkowany od lat”. Ważne byłoby też poprawienie bezpieczeństwa pieszych w rejonie przystanków autobusowych na ul. Skoczowskiej przy skrzyżowaniu z ul. Dominikańską. Kiedyś było tam przejście, ale urzędnik w Starostwie Powiatowym w Cieszynie, odpowiedzialny za organizację ruchu uznaje, że przepisy nie pozwalają na „pasy” w tym miejscu. Również dla bezpieczeństwa potrzebne jest uzupełnienie oświetlenia na ul. Wspólnej.
Jedna z mieszkanek pytała o ul. Folwarczną, która jest wąska, miejscami trudno się minąć dwóm samochodom, brakuje też odwodnienia i przez to pozalewało posesje. Będzie tam kontynuowana kanalizacja i dopiero potem można się zająć nawierzchnią. Mieszkanka powiedziała, że potrzebne byłyby ekrany oddzielające domy położone przy tej ulicy od drogi wojewódzkiej, wnioskują o to również właściciele mieszkań na os. Beskidzkim. Inni mieszkańcy również chcieliby oddzielić się od hałasu i spalin, ale głos zabrał też przedsiębiorca, który prowadzi działalność gospodarczą przy ul. Katowickiej. Przebudowa skrzyżowania ul. Dominikańskiej z Katowicką odcięła z jednej strony dojazd do jego serwisu, a jeśli jeszcze staną ekrany, to jego firma już w ogóle nie będzie widoczna. Burmistrz Sztefek powiedział, że miasto nie ma żadnego wpływu na to gdzie i jakie ekrany powstaną. Przypomniał zmagania z Zarządem Dróg Wojewódzkich o zamontowanie ekranów przy os. Manhatan i o przezroczyste ekrany przy Kolei Linowej Czantoria, żeby widać było jedną z najważniejszych atrakcji Ustronia. Z Urzędu Miasta cały czas płyną pisma do ZDW w sprawie ekranów. Były poruszane jeszcze inne sprawy, z którymi miasto zwraca się do ZDW, a są to np. niewykoszone pobocza, które utrudniają widoczność przy włączaniu się do ruchu oraz bariery w rejonie restauracji „Pod Lasem”, które blokują przejście przez dwupasmówkę mieszkańcom i zmuszają ich do nadkładania drogi.
Długo dyskutowano na temat opłat za śmieci. Jeden z mieszkańców oburzał się, że właściciele domków letniskowych płacą 200 złotych na rok, podczas gdy czteroosobowa rodzina płaci niewiele mniej za miesiąc. Przewodnicząca Rady Miasta Adriana Kwapisz-Pietrzyk wyjaśniała, że opłaty są zgodne z ustawą i miasto nie może tego zmienić. Radni debatują nad jak najbardziej sprawiedliwym ustaleniem opłat, ale ograniczają ich wyższe przepisy. Stawkę za śmieci dla osób mieszkających można naliczyć od metra kwadratowego, zużycia wody lub osoby. Pierwsza opcja nie wydaje się właściwa, gdyż na dużej powierzchni może mieszkać jedna osoba, a na małej kilka. Opłata zgodnie z zużyciem wody byłaby najlepsza, ale nie wszyscy są podłączeni do wodociągów. Pozostaje opcja od osoby, ale należy uszczelnić system, nad czym Rada Miasta pracuje. Natalia Kowalik z Zarządu Osiedla, która pracuje w Wydziale Środowiska Urzędu Miasta przestrzegała przed udostępnianiem kodów obcym osobom, gdyż po pierwsze jest to nielegalne, a po drugie podraża koszty gospodarki odpadami.
Monika Niemiec