Najpierw była rzewna piosenka Jana Pietrzaka: „Jest takie miejsce u zbiegu dróg, gdzie się spotyka z zachodem wschód. Nasz pępek świata, nasz biedny raj, jest takie miejsce, taki kraj” i dalej o polach, wierzbach, kapliczkach, krzyżach, ofiarnej krwi i o tym, że przyjdą chwały dni. Słowa popłynęły z głośników przed budynkiem Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Jana Wantuły, w sąsiedztwie pomnika prof. Jana Szczepańskiego. To tam ustawiono dekoracje do przedstawienia, nazwanego wiecem antywojennym. W rolach głównych wystąpili znani wymiarowi sprawiedliwości Wojciech Olszański i Marcin Osadowski – najważniejsi Rodacy Kamraci, a statystami byli sympatycy ugrupowania. Próbował interweniować burmistrz Paweł Sztefek i kilkoro ustroniaków, ale zostali zakrzyczani. W scenariuszu – obelgi, wyzwiska, groźby. Jan Wantuła i Jan Szczepański przewracali się w grobie.
Zebrało się kilkudziesięciu ludzi, którzy przyjechali do Ustronia na gościnne występy ze Śląska, z Warszawy, z Wielkpolski, a jeden kamrat aż z Kolorado. Skąd to wiemy? Witała ich autorka oficjalnego zgłoszenia zgromadzenia, pani Barbara spod Skoczowa. W formularzu podała cel antywojenny, szybko jednak oddała głos Marcinowi Osadowskiemu, pseudonim Ludwiczek, byłemu asystentowi Janusza Korwina-Mikke, aktorowi quasi dokumentalnych seriali „Ukryta prawda” i „Policjanci”, realizatorowi programów dla TVP, TVN. Później na scenę wkroczył prawdziwy aktor Wojciech Olszański, absolwent krakowskiej szkoły teatralnej, który zagrał niewielkie role w takich filmach jak „Quo vadis” czy „Rok 1920” i od razu nazwał ludzi, mających inne poglądy śmiertelnymi wrogami. Lider Kamratów o pseudonimie Jaszczur był mężem aktorki i piosenkarki Agnieszki Fatygi (zmarła w 2020 roku), jest ojcem aktorki Michaliny Olszańskiej. Działalność polityczną z Osadowskim prowadzi od 2016 roku, odbył wyrok 6-miesięcy więzienia za publiczne nawoływanie do zbrodni zabójstwa, do mordowania przeciwników politycznych. Olszański nosi zaprojektowany przez siebie mundur ozdobiony słowiańską swastyką i charakterystyczną furażerką. Ma silny głos i jak na aktora przystało doskonałą dykcję oraz wyrazisty sposób mówienia.
Wśród dekoracji i haseł kręciło się jeszcze kilku panów w strojach stylizowanych na mundury i w ciężkich butach, zaśpiewano „Rotę”, a potem najważniejsi Kamraci uczyli zebranych historii, tłumaczyli, jak działa świat. Wmawiali im, że nacjonalizm to umiłowanie ojczyzny i snuli wizje wspaniałego państwa Polskiego, ale tylko dla Polaków. Nie byłoby w nim miejsca nie tylko dla ludzi innych narodowości, ale także odmiennych poglądów. Osoby krytykujące Kamratów narażają się na obelgi i groźby karalne, agresję słowną, a nawet fizyczną. Olszański i Osadowski mają na swoim koncie wiele rozpraw sądowych związanych z napaściami i stosowaniem przemocy.
W pewnym momencie przed biblioteką pojawili się policjanci, którzy przyglądali się sytuacji, potem przyjechał burmistrz, który został zaalarmowany przez mieszkańców, że w centrum miasta dzieją się niepokojące rzeczy. Nie było mowy o dialogu, gospodarz miasta został zakrzyczany, nie pozwalano mu dojść do słowa. Burmistrz Sztefek nie znalazł podstawy prawnej dla przerwania zgromadzenia, zwłaszcza że poziom agresji zmniejszył się. Po półgodzinnym antrakcie liderzy Kamratów przeszli do aktu III spektaklu – zapalenia symbolicznego płomienia nad symbolicznymi ciałami żołnierzy, jak powiedział Osadowski. Na symbolicznej scenie, na której wcześniej Olszański rozłożył flagę Unii Europejskiej i flagi LGBT położono wypełnione czymś czarne plastikowe worki. Twórcy happeningu poprosili o modlitwę za poległych.
Już podczas zgromadzenia, po nim i jeszcze w poniedziałek w internecie wrzało. Wypowiadało się bardzo wielu ustroniaków, ale widać było wyraźny podział na tych, którzy zarzucali burmistrzowi Sztefkowi, że dopuścił do wiecu, oraz na tych, którzy gratulowali postawy. Sprzyjający organizatorom internauci pisali z kolei o tym, że ludzie są głupi, bo nie rozumieją, co nam zagraża, kto za kim stoi i wskazywali, gdzie szukać winowajcy wszelkich nieszczęść. Zgromadzenia nie można było przerwać, gdyż w swoich wypowiedział organizatorzy nie przekroczyli granicy prawa, choć dobrego smaku z pewnością. Trudno było słuchać nienawistnych haseł, skrywanych pod płaszczykiem troski o Polskę i Polaków. Monika Niemiec
Oświadczenie burmistrza Pawła Sztefka
Sposób, w jaki dzisiejsze zgromadzenie zostało przedstawione i jak przebiegało, jest nie do zaakceptowania. Wymaga natychmiastowego wyjaśnienia.
Jestem głęboko zaniepokojony sytuacją, która wywołała silne emocje wśród mieszkańców. Wiec „antywojenny” zgłoszony był przez mieszkankę naszego powiatu. Dochowano wszystkich procedur i formalności – miasto nie może odmówić zgromadzenia jeżeli nie ma ku temu przesłanek – w końcu wolność zgromadzeń to też wartość. Niestety, nie zostaliśmy poinformowani kto faktycznie stoi za tym wiecem. Gdy tylko powziąłem wiedzę, kto występuje na zgromadzeniu, to od razu udałem się na miejsce. Zagroziłem rozwiązaniem zgromadzenia.
Po długiej wymianie zdań, retoryka organizatorów i prezentowanych poglądów zelżała. Zatem nie można było użyć Art. 20. – [Rozwiązanie zgromadzenia przez przedstawiciela organu gminy] – Prawo o zgromadzeniach. Prawdziwi „organizatorzy” takich wydarzeń są znani w przestrzeni publicznej. Popadają w konflikt z prawem. Problem w tym, że znajdują osoby, które składają wnioski o wiece w gminach. A gminy nie mają narzędzi do badania czy osoba, która składa wniosek jest rzeczywistym organizatorem.
Dopilnuję by tego typu wydarzenia obligowały organizatorów – w ramach dobrych praktyk – do informowania o formie w jakiej będą przeprowadzane.
We wtorek na stronie Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych na Facebooku ukazała się informacja, o tym, że Ośrodek zawiadomił prokuraturę w związku z atakiem na burmistrza Ustronia uczestników niedzielnego wiecu. Poniżej treść:
Przez ostanie kilka dni prorosyjscy faszyści z „Kamractwa” jeździli po Śląsku organizując proputinowskie spędy pod hasłem „Это не наша война” („To nie nasza wojna” – przyp. red.)
Zgromadzenia, które odbywały się w śląskich miastach były rejestrowane na szeregowych członków Kamractwa pod pozorem demonstracji pacyfistycznych. W rzeczywistości na takie zgromadzenia przyjeżdżali przestępcy, którzy rozpowszechniali na nich propagandę zbrodniczego reżimu putinowskiego i nawoływał do nienawiści wobec osób pochodzenia ukraińskiego i żydowskiego.
Jedyną osobą, która realnie przeciwstawiła się tym faszystom był burmistrz Ustronia Paweł Sztefek, który rozwiązał ich zgromadzenie.
Właśnie za to został zaatakowany przez przestępcę Marcina Osadowskiego oraz proputinowców Wojciecha Olszańskiego i Mirosława Rostankowskiego.
Burmistrz był zakrzykiwany, osaczony i znieważany przez proputinowców. Potem grupa liderów Kamractwa wrzuciła do internetu nagranie na którym znieważają burmistrza nazywając go kłamcą, oszustem i pedofilem.
TERAZ BĘDĄ MIELI DUŻE PROBLEMY
Osadowski i jego kamraci atakując burmistrza zapomnieli jednak, że znieważają funkcjonariusza publicznego i że jest to ciężkie przestępstwo z art 226 kk za które można trafić do więzienia. W dodatku burmistrz Paweł Sztefek jest nauczycielem, więc z tego powodu też przysługuje mu ochrona taka sama jak w przypadku funkcjonariusza publicznego. Nasza organizacja już złożyła w tym zakresie odpowiednie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do Komisariatu Policji w Ustroniu.
W sprawie działalności Osadowskiego toczy się na terenie Polski już kilkanaście postępowań sądowych i prokuratorskich. Większość z nich dotyczy jego działalności w proputinowskiej, faszystowskiej organizacji „Kamractwo”, którą założył prorosyjski antysemita doktor Eugeniusz Sendecki i którą na jego zlecenie kieruje partner Osadowskiego kryminalista Wojciech Olszański.
Osadowski ma już wyrok w zawieszeniu, mamy nadzieję, że to co zrobił w Ustroniu uda się nam doprowadzić do odwieszenia tej kary.