Trwa renowacja dwóch bezcennych grup rzeźbiarskich – świętych Józefa i Jana Nepomucena, znajdujących się przed kościołem św. Klemensa. Dlatego, ze względu na zainteresowanie w naszej lokalnej społeczności, opowiem dziś w kilku słowach o ich początkach.
Autorstwo tychże dzieł przypisywane jest skoczowskiemu mistrzowi dłuta – Wacławowi Donayowi. Pamiętają one jeszcze czasy ustrońskiego sierocińca, na bazie którego powstał dzisiejszy kościół pw. św. Klemensa. Ustroński dom sierot (zwany też z grecka Orphanotrophium) został oficjalnie otwarty 13 października 1753 r. Instytucję tę przeniesiono z Lipowca, gdzie działała już od 1735 r. jako stacja misyjna jezuitów. Nowa siedziba umiejscowiona została dokładnie na granicy Dolnego i Górnego Ustronia, a zaprojektowana przez opawskiego architekta Juliusza Fixa na kształt litery „U”. Jej część mieszkalna wraz z kaplicą były murowane, zaś szkoła i budynki gospodarcze – drewniane o konstrukcji zrębowej. W 1773 r. nastąpiła kasacja zakonu jezuitów, w związku z czym nad główną bramą sierocińca, tuż pod wieżyczką, zainstalowany został kamienny kartusz – płaskorzeźba z austriackim herbem państwowym i napisem: „k.k. Staatl.Weysen Stift Nr 30” oraz datą 1773. Instalacja kartusza oznaczać miała, iż mimo likwidacji zakonu sierociniec nie przestaje istnieć, a państwo austriackie nie jest już tylko jednym z mocodawców, ale obejmuje go w wyłączny zarząd. Przed II wojną światową kartusz trafił do cieszyńskiego muzeum, gdzie wmurowany został w ścianę budynku od strony podwórza, zaś od 2012 r. jego wierna kopia, wykonana dzięki staraniom proboszcza Antoniego Sapoty, wieńczy wejście do dawnego sierocińca od strony dziedzińca. Wszystko wskazuje na to, że ów emblemat wykonany został przez wspomnianego powyżej rzeźbiarza Wacława Donaya, tego samego, u którego zamówione zostały grupy rzeźbiarskie świętych Józefa i Jana Nepomucena. Analizując wnikliwie dostępne źródła możemy śmiało stwierdzić, iż musiały one powstać pomiędzy 1773 a 1781 r. (w 1781 r. patent tolerancyjny cesarza Józefa II przyznał protestantom wolność wyznawania kultu religijnego, przepowiadając tym samym rychły koniec sierocińca). Trzeba tu zwrócić uwagę na fakt, iż ustrońskie figury przedstawiają dwóch patronów Monarchii Austriackiej, dlatego, podobnie jak kartusz, symbolizowały zwierzchnictwo i opiekę władzy cesarskiej nad omawianą placówką wychowawczą. Instytucja ta, należąc do zakonu jezuitów, podlegała jurysdykcji papieskiej, zaś z chwilą jego likwidacji przeszła w gestię cesarską, co trzeba było uroczyście podkreślić. Dlatego też wybór akurat tych dwóch patronów jest zupełnie nieprzypadkowy. Pierwotnie rzeźby posadowione były przed główną bramą Orphanotrophium (w miejscu której znajduje się dziś sklep z dewocjonaliami). Komponowały się zatem stylistycznie i merytorycznie z kartuszem, wiszącym dokładnie ponad bramą. Wkrótce nadeszły wielkie zmiany. Drewniany kościółek, znajdujący się w miejscu dzisiejszego cmentarza katolickiego, w 1784 r. uległ rozbiórce, a dotychczasowa murowana kaplica domu sierot została rozbudowana, dając początek obecnemu kościołowi Klemensowemu. W 1785 r. erygowano samodzielną ustrońską parafię, której pierwszym proboszczem został ojciec Franz Entzendorffer, ostatni kierownik Orphanotrophium. On również, za zgodą biskupa wrocławskiego, 5 kwietnia 1787 r. zlikwidował sierociniec, aranżując jego wnętrze na potrzeby parafialne. Nowy kościół Klemensowy, składający się z dawnej kaplicy sierocińca oraz przylegającego do niej pomieszczenia, zbudowano bardzo szybko – kamień węgielny położono 2 maja 1788 r., zaś poświęcenia dokonano 23 listopada tegoż samego roku. Prawdopodobnie w tym również czasie omawiane grupy rzeźbiarskie zmieniły nieco swą lokalizację – zostały odsunięte od muru i ustawione równolegle do fasady nowo wzniesionego domu Bożego, symetrycznie po obu stronach prowadzącego doń wejścia. Co więcej, oba posągi stoją na kamiennych postumentach, obłożonych płytami z piaskowca, które są wtórne. Nie wiemy zatem na czym posadowione były pierwotnie nasze zabytki, znajdując się jeszcze przed wrotami sierocińca. Prawdopodobnie ostatnim ustrońskim dziełem Wacława Donaya był barokowy nagrobek na mogile Franza Entzendorffera, zmarłego w 1790 r. Jest to jedyny obiekt z XVIII w. jaki możemy podziwiać na katolickim cmentarzu do dziś. Analizując losy innych ustrońskich zabytków, powstałych w podobnym czasie, możemy uznać za wielkie szczęście, iż posągi sprzed kościoła św. Klemensa ocalały na swoim miejscu.
A dzięki pracom konserwatorskim uda nam się dostrzec na nich nowe cenne szczegóły. Oby przetrwały kolejne stulecia! Więcej wiadomości o ustrońskich sierocińcach znaleźć można w Kalendarzu Ustrońskim na 2024 r.
Alicja Michałek, Muzeum Ustrońskie