Nie ma chyba w Ustroniu osoby, która nie znałaby Reni Ciszewskiej, która poprzez swoją artystyczną pasję, niezwykły talent, charyzmatyczną, artystyczną duszę zapisała się na zawsze w sercach mieszkańców i kronikach miasta. Oklaskiwana i podziwiana była zarówno w Ustroniu jak i na całej Ziemi Cieszyńskiej, w kraju i poza jego granicami, wszak Estrada Regionalna „Równica” to jej dzieło, wizytówka miasta i regionu.
W sobotę 4 maja Renia Ciszewska, kierowniczka artystyczna, choreografka, reżyserka wszystkich koncertów zespołu „Równica”, który od ponad roku nosi jej imię, obchodziła piękny Jubileusz 80. urodzin. To było wyjątkowe święto z udziałem zaproszonych przyjaciół i starszych członków zespołu. Oprawę muzyczną zagwarantowali znakomici muzycy i przyjaciele, prof. Daniel Kadłubiec (skrzypce) i Władek Grosz (akordeon), a cudowny śpiew zespołu roznosił się wokół domu aż na rynek. Życzenia płynące z serca od uczestników spotkania, recytowany wiersz napisany specjalnie dla Reni, pyszny poczęstunek, serdeczność i wdzięczność Jubilatki, że spotkaliśmy się razem, wspólne śpiewanie i granie na tarasie wśród pachnących kwiatów, przeniosło wszystkich w inną przestrzeń. Kiedy słońce zwiastowało już koniec dnia, pomyślałam, że może jeszcze Renia da się skusić i stanie na scenie ustrońskiego rynku razem ze swoim ukochanym zespołem. Renia przyjęła propozycję bez zastanowienia, zapomniała o niedomaganiach zdrowotnych, na scenie wstała i dyrygowała zespołem, dyrygowała całą sobą z uśmiechem na ustach i radosnym błyskiem w oku. To był genialny, spontaniczny występ, koncert jakiego nie było nigdy, niepowtarzalny, wzruszający. Pozostanie w naszych sercach i pamięci na zawsze. Prof. Daniel Kadłubiec napisał takie refleksje o urodzinowym koncercie Reni.
„Gdy zbliżała się godzina dwudziesta, Danka rzuciła równie szalone, co genialne hasło: Idziemy z Renią śpiewać na Rynek. Niech wszyscy wiedzą, kto jest tu najważniejszy. Byłem prawie pewny, że Ona zaprotestuje, ale Ona, o dziwo, zaczyna się ubierać. Zespół dociera do podium, ustawia się w półkole, w nim pojawia się Jubilatka i daje znak. Rozpoczyna się koncert nad koncertami. Wprawdzie króciutki, ale najważniejszy. Popłynęły wspaniale nasze melodie o gróniczkach, o ukochanej ustrońskiej ziemi i o mostku pod Równicą, z najpiękniejszym tekstem poetyckim Jubilatki, opowiadającym o przemijającym życiu i o tym, że bez miłości źle na świecie. Dzień schylał się ku wieczorowi, ludzie, słysząc to wszystko, wyłaniali się z szarości, siadali na ławkach i nie wierzyli własnym oczom. To było misterium, hymn pochwalny na cześć twórczyni, jedynej i niezwykłej, Renaty Ciszewskiej. Zespół wraz z nią dawno już opuścił Rynek, nad Równicą zaczęły się rozświecać gwiazdy, ale ludzie wciąż tkwili w miejscu jakby zahipnotyzowani. Nie dowierzali, że to już koniec. Widziałem mnóstwo koncertów, ale ten sobotni na ustrońskim Rynku będzie we mnie tkwił do końca życia. To była magia.
A Renata Ciszewska? Przyszła na naszą ziemię z darem od Boga. Czegoś takiego nie da się wyuczyć. Stworzyła zespół autorski, rozpoznawalny wśród setek innych. Nic większego nie da się zrobić. Wie, jak zagospodarować przestrzeń, jak wystylizować pieśniczki i tańce, żeby nic nie straciły z autentyku a równocześnie przyciągały swoją estetyką. Nie zapomnę jej wypraw za wschodzącym słońcem na Trzy Kopce Wiślańskie, czy za zimową fujawicą, stanowiących oprawę. Jej niezrównanych pieśniczek autorskich z taką właśnie tematyką. Nikt nie protestował, wszyscy wstawali i szli. Wiedzieli doskonale, że efekt będzie potężny. Aż dziw bierze – taka filigranowa kobieta i z taką energią, i potęgą artystyczną. Teraz tylko strzec Jej dorobku, nie zepsuć go, a jak się da, to go rozwijać, zachowując jego unikatową stylistykę”.
Kiedy przyszedł moment pożegnania, wzruszona ale i szczęśliwa Jubilatka skierowała do „Równicy” takie słowa: „Pamiętajcie, jesteście ambasadorem ustrońskiej kultury, jesteście skarbem tego miasta, diamentem, dbajcie o niego najlepiej, jak możecie”. Ten diament oszlifowała i wydobyła z niego piękno Renata Ciszewska, która zasłużyła na naszą pamięć i wdzięczność. Danuta Koenig