Zimowa pora jest trudna dla seniorów, którzy zawsze obawiają się upadku i połamania na zlodowaciałym chodniku, a ponadto szare, pochmurne dni często nastrajają depresyjnie. Co prawda na przekór tym tendencjom uczestnicy zajęć Uniwersytetu Trzeciego Wieku są w wielu dziedzinach nad wyraz aktywni, toteż kolejną ciekawą i pożyteczną propozycją było spotkanie na temat „Nasi Przyjaciele – Bracia Mniejsi” zorganizowane przez UTW 18 stycznia w Muzeum Ustrońskim.
Kierująca tym stowarzyszeniem Danuta Koenig, będąca również miłośniczką zwierzaków powitała licznie przybyłych, a przede wszystkim prelegentkę Alicję Cieślar, od pięciu lat prezeskę Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „As”. Jest ona powszechnie znaną i szanowaną działaczką udzielającą pomocy wszystkim poszkodowanym naszym braciom mniejszym. Wzywają ją do interwencji w sprawach udzielenia pomocy zwierzętom na całej ziemi cieszyńskiej, a proszą o to osoby prywatne i instytucje. Opowiedziała ona o codziennym zaangażowaniu skupionych w „Asie” wolontariuszy opiekujących się różnymi zwierzętami, co zobrazowano na prezentacji multimedialnej.
Na wstępie prezeska „Asa” podkreśliła, że pierwszą osobą udzielającą się w pomocy dla zwierząt i inicjatorką powstania Stowarzyszenia była kończąca 29 stycznia 100 lat nauczycielka akademicka Mirosława Jurczyńska, a dawnymi działaczkami były też Elżbieta Kożdoń-Buchta, Anna Suchanek i kilkadziesiąt innych znanych mieszkańców Ustronia. Przez dwadzieścia lat istnienia Stowarzyszenia sposoby działalności bardzo się zmieniły. Teraz Stowarzyszenie, które powstało w 2003 r. ma pod opieką wszystkie zwierzęta potrzebujące pomocy, jak na przykład kucyki, które uratowano od niechybnej śmierci, czy zagubiony kozioł, niesamowicie mądre zwierzę, bardzo przywiązane do swej opiekunki, a nawet nurogąski. Co roku uratowanych jest też kilka osesków wiewiórek, a trzeba umieć karmić je mlekiem i masować im brzuszki. Z kolei malutkie jeżyki, które straciły mamę też karmi się mlekiem. Wykarmienie Kolczusia ułatwiają gotowe mleczne mieszanki w proszku, przeznaczone dla małych jeży, ale gdy ważą mniej niż pół kg nie są w stanie się zahibernować, więc co roku kilka małych jeży musi przebywać pod opieką Stowarzyszenia w odpowiedniej temperaturze. Prezeska i wolontariusze „Asa” gdy pomagają zwierzętom, przywiązują się do nich, a one do opiekunów, ale nie mogą być oswajane, aby wróciły do natury. Zwierzęta zawsze okazują swe uczucia i przywiązanie, czego jednym z przykładów jest wiewiórka, która pożegnała się z opiekunką całuskami i oblizywaniem ucha, a do dzisiaj mieszka w jej ogrodzie. Wolontariusze sprawują opiekę nie tylko nad dzikimi kotami, które po wyłapaniu i sterylizacji wypuszcza się w miejscu wyłapania, a chore i stare, które nie dają rady żyć na wolności umieszczane są w powstałym w ubiegłym roku schronisku dla nich w Goleszowie w domu rodziny Cieślarów. Małe kociaki, które wymagają bardzo dużo troski i zaangażowania trafiają do domu tymczasowego. Nieraz ludzie wyrzucają nawet rasowe psy i koty, zwłaszcza gdy się okaże, że są chore. Takie zapchlone i zaniedbane zwierzęta, po badaniu weterynarza i leczeniu wracają do zdrowia i czekają na adopcje w domach tymczasowych.
Do tej codziennej absorbującej działalności potrzeba sporo wolontariuszy, toteż prezeska zachęcała zwłaszcza emerytów, do podjęcia się opieki nad zwierzętami, bo interakcja z podopiecznymi i korzyści są obopólne. Częste kontakty z psami lub kotami działają pozytywnie na psychikę opiekuna, ale też na zdrowie, bo koty leczą, co potwierdzi każdy ich opiekun. Gdy ktoś znajdzie bezdomnego, czy potrąconego zwierzaka musi to zgłosić do Urzędu Miasta, Straży Miejskiej lub jeśli te nie pracują, na policję. Alicja Cieślar podkreśla, że współpraca ze strażnikami miejskimi i pracownikami Wydziału Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta w Ustroniu jest idealna, bo opiera się na wzajemnej pomocy i pełnym zrozumieniu.
Atrakcją spotkania były też trzy koty, którymi opiekowała się najmłodsza wolontariuszka Milenka oraz wiceprezes „Asa” Aleksandra Studnik. Na zakończenie D. Koenig zachęcała do podjęcia się opieki nad psem lub kotem, stwierdzając z autopsji, że jest to wielkim dobrodziejstwem dla obu stron. Podziękowała też prelegentce, wręczając jej najnowszy numer „Kalendarza Ustrońskiego”, w którym zawarto szczegółowe informacje na temat dwudziestolecia zaangażowania Stowarzyszenia „As” w pomoc zwierzętom. Uczestnicy spotkania przekazali też karmę dla podopiecznych. Wolontariusze „Asa” przygotowali smakowite kanapki wegetariańskie, a UTW słodycze. Podczas poczęstunku uczestnicy rozmawiali o swoich pieszczochach, więc należy mieć nadzieję, że zwiększy się zacne grono pomocników „Asa”, a niejeden pies czy kot znajdzie przyjazny dom i uszczęśliwi wszystkich domowników. Zwierzęta są przecież najlepszym lekarstwem na smutek i samotność.