14 C
Ustroń
środa, 12 marca, 2025

Robimy dobry śnieg

Prezes Kolei Linowej Czantoria Monika Linert z Dyplomem Marszałka Województwa Śląskiego Wojciecha Saługi za Działalność Biznesową, październik 2024 rok.

Rozmowa z Moniką Linert,
prezes Kolei Linowej Czantoria sp. z o.o.

Czy weekend na początek śląskich ferii zimowych był udany?

Na Czantorii to był bardzo udany początek, a kluczowe znaczenie miała pogoda – i słoneczna, i mroźna, i śnieżna. Śląsk dostał chyba w nagrodę w tym roku, bo tak się jakoś zdarzało w Beskidach, że zazwyczaj to woj. mazowieckie miało najlepsze warunki na swoje ferie. Mamy na ten moment najlepsze warunki w tym sezonie zimowym.

Od czego najbardziej zależy dobra frekwencja na Czantorii zimą?

Kiedy w miastach, przede wszystkim w aglomeracji śląskiej zaczyna sypać śnieg, mieszkańcy szykują się na narty. Ze statystyk wynika, że wtedy najwięcej osób wchodzi na naszą stronę internetową i podgląda stoki przez kamerkę on line. Mimo komunikatów na stronie i w mediach społecznościowych wiele osób po prostu dzwoni do nas, pyta o warunki, o czynne trasy, godziny pracy kolei, nocnych jazd.

Dużo pytań dotyczy właśnie jazd wieczornych, zwanych „wieczorynkami”, czy dlatego, że są zmienne godziny otwarcia?

Obecnie jazdy wieczorne odbywają się od czwartku do niedzieli w godz. od 17.30 do 20.30, bo pozwalają na to warunki atmosferyczne. Gdy są słabsze, musimy na bieżąco podejmować decyzję, czy chcemy, żeby przez dłuższy czas możliwa była jazda w dzień, czy chcemy puścić „wieczorynki”. Śnieg przejeżdżony, „przeruszany” nie stwardnieje po wieczornym ratrakowaniu szybciej topnieje i dlatego, jeśli prognozy wskazują, że w nadchodzącym czasie będzie ciepło, wtedy robimy przerwę w jazdach wieczornych. Teraz szacuję, że wieczorynki będą do końca lutego – mrozy dały nam szansę podwyższyć pokrywę śniegu na trasach.

 Jaki jest typowy klient Kolei Linowej Czantoria?

Głównie jednodniowy, nie ma u nas sprzedaży karnetów kilkudniowych. Narciarze przyjeżdżają na konkretny warunek, na konkretny dzień. Zwłaszcza ci ze Śląska. Klientami kilkudniowymi mogliby być turyści ze stolicy, ale w tym roku Warszawa niestety nie przyjechała. Powodem mogła być szalejąca w województwie mazowieckim grypa, której rozwój przypadł akurat na ich ferie oraz bardzo duże ocieplenie, jakie obserwowaliśmy na początku lutego. Odwoływano rezerwacje nie tylko w Ustroniu, ale w całych Beskidach. Wybierano miejsca, gdzie był śnieg, czyli Alpy lub choćby Sudety, które w tym roku mają dobre warunki już od grudnia.

 U nas sezon narciarski zaczął się w połowie stycznia. Nie da się szybciej?

Pogoda decyduje, to biznes podwyższonego ryzyka. Najstarsi ustroniacy pamiętają narty na Czantorii w grudniu, z czasem zaczęliśmy liczyć na rozpoczęcie sezonu na święta, na sylwestra, ale obecnie przesunęło się to na połowę stycznia. Tak naprawdę idealne warunki do naśnieżania mamy dopiero teraz, czyli w drugiej połowie lutego. Oprócz tego, że jest coraz cieplej, to nie sposób uporać się z nieprzewidywalnością aury, a  długoterminowe prognozy szczególnie się nie sprawdzają. Jak już wspominałam, w tym roku dostało się wszystkim po równo i o ile my, w Ustroniu już się przyzwyczailiśmy, że warunki do naśnieżania pojawiają się dopiero w styczniu, to w Szczyrku i Wiśle brak śniegu na święta i sylwestra był poważnym zaskoczeniem. Zawsze mówiło się, że Czantoria traci 15-30 dni zimy na starcie, ale w tym roku podobne warunki panowały w całych Beskidach.

Jakie warunki muszą być spełnione, żeby zacząć robić śnieg?

Odpowiednio niskie temperatury, stałe, najlepiej na całej długości trasy, utrzymujące się przez dłuższy czas. Niektórym wydawało się, że początkiem stycznia już były odpowiednie warunki, bo panowały kilkustopniowe mrozy, tymczasem mieliśmy do czynienia z inwersją i przy górnej stacji Kolei było 15 stopni na plusie! Temperatury –2 lub –3 stopnie Celsjusza pozwalają na naśnieżanie pod warunkiem, że jest niska wilgotność. Jeżeli wilgotność powietrza wynosi 100%, czyli tyle, ile przez większość tego sezonu, jest bardzo duży problem, żeby robić jakościowy śnieg. Wydajność systemu naśnieżania wynosi wtedy 30-40%. Trzeba też wziąć pod uwagę temperaturę wody, którą pobieramy z Młynówki. Jeśli jest stosunkowo ciepła, to jeszcze trudniej dla systemu. Przy wilgotności 100% musi być przynajmniej –5 stopni, żeby powstał w miarę dobry śnieg. Natomiast gdy wilgotność spada, to wtedy naturalnie wystarczy mniejszy mróz, żeby zrobić dużo dobrego śniegu. Takich dni, kiedy przyjemnie robiło się śnieg, a system pracował na 100% wydajności było w tym sezonie około 6 i to łącznie z ostatnim weekendem.

Czy w takim razie naśnieżanie się opłaca?

Ostatnie lata na Czantorii pokazały jak trudno zarabiać zimą, jest dobrze jak wychodzi po prostu na zero. Mamy wiele sprzętów przestarzałych, na trasie brakuje mocy w kluczowych punktach, już wiadomo, że potrzeby nadal są duże. Inwestycje w poprawę to kolejne miliony złotych. Motywuje natomiast to, że narciarze kochają Królową Beskidów. Trasa nr 1 jest przepiękna, długa, zróżnicowana, ma certyfikację FIS-owską… Nie wyobrażam sobie zimy bez uruchomionej tej trasy, jest dla mnie priorytetem.

Można poprawić efektywność naśnieżania? Na przykład kupić nowy sprzęt?

Mamy system trochę patchworkowy, część sprzętu jest nowa i automatyczna, część jest wiekowa, różnych producentów, koordynacja tego systemu naśnieżania to kawał ciężkiej pracy. Pomimo nowoczesnej pompowni system automatycznie działa tylko na Solisku i na 3/4 Faturki reszta wymaga objazdu, sprawdzenia, stałego nadzoru. Proszę sobie wyobrazić, że czasami na długości trasy nr 1 panują cztery różne temperatury. Inne warunki są na dole, inne w środku, jest też przecinka i przewiew, przez który teraz przechodzi południowy wiatr i robi sporo zamieszania. To jest bardzo ciekawa i nietypowa sytuacja, stanowiąca duże wyzwanie dla naszego zespołu zajmującego się przygotowaniem tras. I jeszcze naśnieżenie pod orczykiem Faturka, to dopiero ekwilibrystyka dla zawodowców. Praca w takich warunkach już musi być pasją, zapewniam. Chciałabym też podkreślić, że przed sezonem wykonaliśmy szereg niezbędnych prac, z których każda przyczyniła się do poprawienia działania systemu naśnieżania. Począwszy od kapitalnego oczyszczenia Młynówki, skąd pobieramy wodę, poprzez inwentaryzację wszystkich sprzętów, ich niezbędne naprawy, wynajem ratraka z wyciągarką i wiele innych detalicznych zadań. Testujemy również na trasie nowe sprzęty kilku firm. Byliśmy gotowi na tę zimę, obojętnie jaka miałaby przyjść.

Śląsk podczas swoich ferii będzie mógł jeździć do woli na Czantorii?

Chcemy na ferie oddać górę Ślązakom i Ustroniakom z jak najlepszym śniegiem i warunkiem. Pogoda nam pomaga, a my nie szczędzimy wysiłków. Dzięki bardzo mroźnym nocom, podczas których temperatura sięga –15 stopni i stosunkowo suchemu powietrzu, możemy pracować pełną parą i nie ponosić ekstremalnych kosztów. Będzie czynna trasa nr 1 oraz orczyk Faturka z łącznikiem tras w górnej części.

Co składa się na te koszty?

Energia elektryczna, urządzenia techniczne, koszty eksploatacji sprzętów oraz koszty pracownicze – zima to specyficzna organizacja pracy. Także koszty wypożyczenia dwóch ratraków, które w tym roku wspomagają efektywnie nasz system naśnieżania. Jako ciekawostkę powiem, że przedstawiciele firmy, którzy przyjechali ze sprzętem, powtarzają, że na Czantorii powinno się szkolić w jeździe na ratrakach. Podkreślali, że panują u nas nieprzewidywalne i nietypowe warunki i że naprawdę sztuką jest zrobić dobrze trasę Jedynkę. Nasza ekipa radzi sobie bardzo dobrze i pomimo ekstremalnie trudnych warunków pogodowych dostajemy wiele pozytywnych ocen.

Podjęła Pani duże starania, by zimą przyciągnąć na Czantorię turystę pieszego.

Analizując statystyki z poprzednich sezonów dotarło do mnie, jak trudny i drogi jest sezon zimowy na Czantorii, ale zauważyłam też, że bardzo duży potencjał leży w turyście pieszym. Obecne zimy przez większą część sezonu nie straszą mrozami, widok wciąż jest spektakularny, nadal mamy tą świetną wyprzęganą, bezpieczną kolej, więc dlaczego by nie wywozić turystów bez nart? Stąd wziął się pomysł, żeby zrobić coś ciekawego na górze. A że zimą szybko robi się ciemno, to postawiliśmy na iluminacje świetne, ostatnio tak popularne w miastach. Magiczny Las naprawdę zrobił nam świetną promocję, pojawiło się wiele zdjęć w internecie, opisy w mediach, na blogach lifestylowych, podróżniczych, rodzinnych. Dzieciaki są zachwycone bajkowymi figurami i światełkami i nawet rodzice ulegają magicznej atmosferze. Strzałem w dziesiątkę okazała się też górka saneczkowa. Jest fajnie usytuowana, naśnieżamy ją i mamy śnieg w bezpiecznym miejscu do jazdy dla dzieci. W lutym uruchomiliśmy również promocję z Kolejami Śląskimi „Koleją na Kolej” już widzimy jaki potencjał tkwi w tym rozwiązaniu, pojawiają się całe grupy. Również sukcesem zakończył się nasz Sylwester na Czantorii oraz Potańcówka Walentynkowa. Na pewno będziemy przygotowywać coraz ciekawszą ofertę również dla nie-narciarzy.

Wracając jednak do narciarzy, czy jest szansa na otwarcie Trasy nr 2 tzw. Niebieskiej?

Gdybyśmy mogli naśnieżyć tę uwielbianą trasę, wiele osób wróciłoby na Czantorię. W przeciętnej, czteroosobowej rodzinie, przyjemność z jazdy Jedynką, czerpać będzie średnio jedna osoba, bo jest to jednak dość trudna trasa. Trzem pozostałym większą przyjemność sprawiłaby jazda Dwójką, czyli Trasą Niebieską– spokojną, łagodniejszą, prowadząca przez las, z miejscami do odpoczynku. Otwarliśmy trasę niebieską zaledwie na półtorej dnia, bo na więcej nie pozwoliła naturalna warstwa śniegu. To wystarczyło, żeby przekonać się, jaki tam jest potencjał. Zimowe inwestycje są wycenione i czekają na swoją kolej. Planujemy w pierwszej kolejności zrealizować całoroczne inwestycje, które pozwolą osiągnąć dodatkowy dochód i wtedy wrócimy do tematu. Konieczne są też kapitalne remonty obiektów przy górnej stacji zadbanie o całorocznego turystę pieszego, bez którego zima będzie zawsze ciężka do udźwignięcia. A bardzo chcemy żeby nasze trasy były wizytówką miasta. Bardzo cenimy sobie również współpracę z Lisią Polaną. Wypożyczalnia, instruktorzy to priorytet dla  początkujących i podstawowy element w kontekście rozwoju sportów zimowych oraz oferty zimowej, żeby czerpać przyjemność z jazdy na nartach czy snowboardzie i poczuć się komfortowo na trudniejszych stokach potrzeba szkolenia. To taka podstawa, początek. Małymi krokami budzimy też sportowego ducha Czantorii, powrót klubu SRS Czantoria i treningi, a zawody Liga Dzieci i Młodzieży wyszły świetnie. Aż łezka się kręci patrząc znowu na kawałek porządnego zimowego sportu na naszych stokach.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Monika Niemiec

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Skip to content