W tym roku obchodzimy 90. rocznicę otwarcia unikalnej drogi. „Romantyczna autostrada”, jak wtedy pisano, umożliwiała zmotoryzowanym zdobycie szczytu Równicy. W każde pogodne święto, w każdą niedzielę dziesiątki, a nawet i setki samochodów jechało po doskonałych wówczas w skali kraju szosach śląskich, zdążając na Równicę.
O idei i budowie nowoczesnej wtedy drogi pisała już w Pamiętniku Ustrońskim Bożena Kubień. Jej otwarcie nastąpiło dokładnie 4 listopada 1934 r. Pod przygotowaną na tę uroczystość bramę tryumfalną oprócz tłumu ustroniaków i gapiów przybyły władze województwa śląskiego, starostwa i gminy. Po przecięciu wstęgi pod schronisko ruszył sznur samochodów i motocykli. Pasażerowie podziwiali widoki, które wcześniej mogli zobaczyć niemal tylko w ówczesnych kinoteatrach. Wiadomość o tej inwestycji lotem błyskawicy rozeszła się po całym kraju. Spopularyzowała Ustroń nie tylko na Górnym Śląsku, o czym szybko mogli się przekonać właściciele beskidzkiego schroniska na zmotoryzowanej górze.
Ułatwienia komunikacyjne spowodowały, że natychmiast rozkręcił się w tym rejonie ruch turystyczny. Jak zauważyła prasa frekwencja zwiększyła się nie tylko pod kątem ilości ale także jej jakości!
W roku 1933 obiekt na Równicy odwiedziło niecałe 2.000 osób, by w roku 1935 było ich, pomimo niepomyślnego sezonu, 7.500. Wskazuje to, że liczba turystów zwiększyła się ponad trzykrotnie. Jeden z dziennikarzy pisał z przekąsem: Silna frekwencja na Równicy turystów ze Śląska i obcokrajowców w porównaniu z Baranią jest wynikiem udostępnienia tego schroniska dla samochodów, któremi ci właśnie turyści mogą i chcą się posługiwać. Pasmo Baraniej, niewspółmiernie ciekawsze od Równicy pod względem krajobrazowym, jest bez wątpienia bardziej atrakcyjne i powinnoby ściągnąć także tych bogatszych turystów samochodowych, tymczasem dzięki temu, że jest dostępne tylko dla pieszych, jest wolne od piwogródkowych amatorów górskiego powietrza i musi się zadowolić uboższym, ale pod względem umiłowania przyrody bardziej wartościowym elementem.
Za gwałtownym wzrostem ilości turystów postąpiła i zasadnicza ich zmiana. Miejsce pieszego turysty zajął automobilista, który w tych czasach musiał być zamożnym klientem. Ten fakt szybko odzwierciedlił się w obrotach schroniska w porównaniu do niedalekiego schroniska na Baraniej Górze. Współczesna tym zdarzeniom prasa pisała, że Barania przy frekwencji 7.300 przybyszów w 1935 r. miała obrót 9.000 zł., tj. 1.25 zł. na osobę, a Równica przy prawie tej samej ilości osób (7.500) dała dochód 20.000 zł., t. j. 2.80 zł. na turystę.
W dodatku znacznie zwiększyła się liczba turystów spoza Śląska. W 1937 r. schronisko posiadało 9 izb noclegowych z 34 łóżkami. Poza tym do dyspozycji były sienniki. W tym samym roku odwiedziło go ponad 10 tysięcy osób, ale przeważali już goście z Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Były tam także wycieczki z Pomorza. Schronisko było licznie odwiedzane przez obcokrajowców. W tym czasie właściciele obiektu na Równicy odnotowali przybycie w okresie 5 miesięcy 78 Czechów, 56 Niemców, 35 Austriaków, 23 Anglików, 8 Szwajcarów, 7 Szwedów, 6 Jugosłowian, 6 Rumunów, 4 Węgrów, 4 Włochów, 3 Chińczyków, 8 Egipcjan, 2 Francuzów.
Podane statystyki wskazują, że budowa drogi w znaczący sposób przyciągnęła odwiedzających nasze miasto turystów.