18.4 C
Ustroń
piątek, 4 lipca, 2025

Młody bohater

Na uroczystości wręczenia dyplomów i nagród najlepszym absolwentom ustrońskich podstawówek i wybitnym sportowcom podejmowaliśmy wyjątkowych gości: dyrektora Cieszyńskiego Pogotowia Ratunkowego Jana Kawuloka, kierownika ds. medycznych Cieszyńskiego Pogotowia Grzegorza Gabzdyla, pierwszego zastępcę komendanta powiatowego policji w Cieszynie podinsp. Przemysława Żurata i dowódcę Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 3 w Ustroniu st. kpt. Tomasza Szymalę, a także oficera prasowego
KPP Cieszyn podkom. Krzysztofa Pawlika. Panowie przybyli do Ustronia, żeby uhonorować Dominika Grenia ze Szkoły Podstawowej nr 2, który w tym roku skończył klasę 6a. Chłopiec nie wiedział, że w Muzeum Ustrońskim czekać będą na niego przedstawiciele władz miasta  – burmistrz Paweł Sztefek, wiceprzewodniczący Rady Miasta Ustroń Damian Ryszawy, przewodniczący Komisji Oświaty i Rodziny Rady Miasta Krzysztof Pokorny, służb ratowniczych i mundurowych. Była to dla niego niespodzianka, ale na honory w pełni zasługiwał, ponieważ w zeszłym roku uratował życie człowiekowi.

Postawa wówczas 12-letniego chłopca zrobiła na wszystkich wrażenie i posypały się oferty pracy. Zaproszony został do ekipy pogotowia, straży pożarnej i policji, wszyscy zapewniali,  że miejsce będzie na niego czekać, wystarczy, że złoży podanie. Dominik nie krył wzruszenia, a towarzysząca mu mama Daria Niemiec-Greń ocierała ukradkiem łzy. Na  miejscu byli przedstawiciele radia i telewizji, którym ustroniak udzielał wywiadu, a czekano jeszcze na ekipę telewizji Polsat. Poprosiliśmy, żeby również czytelnikom Gazety Ustrońskiej Dominiki opowiedział, co stało się tamtego pamiętnego dnia.

– To była sobota, po południu, wracałem na rowerze znad Wisły, gdzie lubiłem jeździć i z daleka zauważyłem, że na ziemi leży mężczyzna, a obok niego przewrócony rower. To było na osiedlu w Hermanicach, w okolicy spichlerzy. Najpierw pomyślałem, że ten pan jest pijany, ale podszedłem. On w ogóle nie reagował, a ja nie czułem żadnego zapachu, więc zawołałem po pomoc. Koledzy już odjechali, ale niedaleko szedł inny pan, więc go zawołałem i razem pomogliśmy temu nieprzytomnemu człowiekowi. Zrobiliśmy
resuscytację, ale najpierw zadzwoniliśmy na pogotowie. Cała akcja trwała niecałą godzinę, temu panu pomagali potem, ratownicy. Bałem się najbardziej, kiedy jeszcze byliśmy tam sami, ale po chwili chciałem już tylko coś zrobić.

Zapytałam panią Dominikę, jak się czuje w roli mamy bohatera:
– Jestem bardzo dumna z syna, ale nie zaskoczona jego postawą, bo syn interesuje się ratownictwem. Zawsze jest chętny, żeby się nauczyć czegoś nowego. Jak jeździmy na różne wydarzenia, podczas których strażacy czy ratownicy medyczni robią pokazy pierwszej pomocy, to on zawsze jest pierwszy, żeby sobie popróbować na fantomie. Ma też taka naturalną chęć niesienia pomocy, jak tylko zauważy, że ktoś jej potrzebuje. Mimo wszystko jestem pełna podziwu, że wiedział, jak się zachować, bo ja chyba bym nie umiała. Dorośli bardziej zachowują dystans, zastanawiają się. Dzieci są bardziej bezpośrednie, na szczęście, i spontanicznie reagują.

Nawiązując do przedstawionych Dominikowi ofert pracy, zapytałam, jaką formację wybierze w przyszłości. Młody bohater odpowiedział, że chce pracować w Tatrzańskim Ochotniczym
Pogotowiu Ratunkowym.

Monika Niemiec

Wywiad dla radia z mamą i Grzegorzem Gabzdylem. Fot. M. Niemiec
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Skip to content