-1.6 C
Ustroń
sobota, 4 stycznia, 2025

Goście chwalą nasze podejście

Rozmowa z Mariuszem Ciemałą,
prowadzącym Gościniec Równica

Czy jest Pan obecnie właścicielem tego obiektu, czy go Pan dzierżawi?
Obiekt nie jest moją własnością. Należy nadal do PTTK. Jestem jego dzierżawcą. Dawne schronisko przejąłem w listopadzie 2021 roku. Zanim do tego doszło, przez rok namawiano mnie na jego przejęcie. Już wcześniej prowadziłem sąsiedni obiekt, co pomogło mi zrozumieć specyfikę tego miejsca. Decyzja dojrzewała długo, ale jako ustroniak czułem, że to dobra okazja, by przywrócić temu miejscu dawną świetność.

Co skłoniło Pana do przejęcia tego miejsca? Dlaczego zdecydował się Pan na ten krok?
Decyzja dojrzewała kilka lat. Już w 2019 roku kupiłem obiekt w pobliżu, a przedstawiciele PTTK przez rok intensywnie mnie namawiali do przejęcia dzisiejszego gościńca. W końcu w listopadzie 2021 roku, po przemyśleniach i rozważeniu kosztów oraz potencjału tego miejsca, zdecydowałem się na ten krok. Ważne było też to, że jestem związany z Ustroniem. To moja mała ojczyzna, a prowadzenie gościńca w tak pięknym miejscu wydawało się naturalnym krokiem, zwłaszcza że jako dziecko sam tu bywałem.

Czy fakt, że to obiekt górski, miał dla Pana szczególne znaczenie?
Oczywiście. Bycie ustroniakiem wiąże się z bliskością gór i pewnym sentymentem do takich miejsc. Ten gościniec idealnie wpisuje się w krajobraz Równicy i całego regionu. Kiedyś, jako dziecko, przychodziłem tutaj ze szkołą na wycieczki, a teraz mam szansę tworzyć to miejsce od nowa i sprawić, żeby ludzie czuli tu to samo, co ja kiedyś.

Obecnie to już nie schronisko, ale gościniec. Na czym polega różnica?
W przeszłości schronisko musiało być otwarte przez całą dobę, co wymagało stałej, licznej obsługi. W naszym gościńcu funkcjonujemy w nieco inny sposób – godziny otwarcia są krótsze, co pozwala na bardziej elastyczne zarządzanie personelem. Niemniej jednak, na drzwiach budynku widnieje numer telefonu, pod który można zadzwonić w sytuacjach awaryjnych, na przykład późno w nocy, gdy ktoś pilnie potrzebuje noclegu. Zawsze jest na miejscu jedna osoba dyspozycyjna, gotowa pomóc
w takich przypadkach.
Istotną zmianą jest też to, że wcześniej, jako schronisko, nie mogliśmy pobierać opłat za korzystanie z toalet czy innych podstawowych usług. Teraz mamy taką możliwość, co pomaga nam w utrzymaniu obiektu. Kolejna różnica dotyczy zakwaterowania – w schronisku dopuszczano spanie nawet na podłodze w jadalni, co obecnie nie jest możliwe. Stawiamy na wygodę i komfort naszych gości, oferując wyłącznie łóżka w wyremontowanych pokojach.
Jeśli chodzi o gastronomię, kiedyś turyści często przynosili własny prowiant i prosili o wrzątek, co było standardową praktyką. Obecnie mamy własną kuchnię i bogatą ofertę dań, dlatego nie jest to już zalecane. Mimo wszystko, jeśli ktoś naprawdę potrzebuje wrzątku, z pewnością w naszym gościńcu nie odmówimy pomocy.

Kim są najczęściej odwiedzający Państwa goście? Czy to głównie turyści, lokalni mieszkańcy, czy osoby korzystające ze szlaków?
Nasza oferta przyciąga bardzo zróżnicowaną grupę gości. Około 80% osób dojeżdża tu samochodem, co jest typowe dla tej lokalizacji, mamy całoroczny dojazd, więc nie jest to miejsce dostępne wyłącznie pieszo. Jednak coraz więcej osób wybiera turystykę górską, zwłaszcza dzięki szlakom takim jak Główny Szlak Beskidzki czy nowa trasa The Loop. Dodatkowo organizujemy akcje promujące aktywność na świeżym powietrzu, takie jak „31 dni na Równicy”. Mamy również sporo lokalnych gości, którzy przychodzą tu z rodzinami na grilla lub po prostu, żeby odpocząć. W weekendy widzę coraz więcej znajomych twarzy z Ustronia, co bardzo mnie cieszy.

Zauważył Pan jakieś zmiany w potrzebach turystów na przestrzeni lat?
Zdecydowanie. Dziś turyści oczekują więcej wygód. Dlatego mamy dobrze wyposażoną bazę noclegową na 44 osoby, w tym domek zewnętrzny. Oferujemy pełne wyposażenie – pościel, ręczniki, a także opcję wykupienia posiłków, takich jak śniadania czy kolacje. To ważne, bo turyści chcą dziś czegoś więcej niż tylko miejsca do spania. Stawiamy na komfort, ale zachowujemy górski charakter miejsca, co goście bardzo doceniają.

Schronisko na Równicy na początku XXI wieku. Fot.W. Suchta

Czy wprowadzał Pan jakieś zmiany w obiekcie od czasu przejęcia?
Wiele się zmieniło. Można powiedzieć, że przeszliśmy prawdziwą metamorfozę. Zaczęliśmy od najważniejszych rzeczy, jak kanalizacja, elektryka czy systemy sanitarne. Odnowiliśmy dach, elewację i ociepliliśmy cały budynek. Wszystko to robiliśmy z szacunkiem do historii tego miejsca. Wnętrza, takie jak główna sala czy bar, zostały odświeżone, ale zachowały swój pierwotny styl. W tym miejscu chciałbym podziękować Jerzemu Kowalskiemu, który nadzorował te inwestycje. Goście mówią, że to właśnie ta autentyczność przyciąga ich do nas. Chcieliśmy, aby to miejsce nadal oddawało ducha górskiego schroniska, nawet jeśli oficjalnie nim nie jest.

Czy współpracuje Pan z miastem lub lokalnymi instytucjami?
Dopiero zaczynamy rozwijać tę współpracę. Na razie przyjmujemy zloty motocyklowe i akcje górskie, jak „31 dni na Równicy”. Planujemy jednak więcej. Chcemy włączyć się w promowanie lokalnej kultury i organizować koncerty kapel góralskich. Liczymy, że z czasem razem z miastem bardziej zaangażujemy się we wspólne działania.

Jak wygląda obecnie oferta gastronomiczna?
Staramy się, aby każdy znalazł coś dla siebie. Nasze menu obejmuje zarówno typowo górskie dania, jak rolady, żeberka z kapustą czy polędwiczki w sosie borowikowym, jak i coś dla dzieci, na przykład naleśniki czy pierogi. Sami przygotowujemy desery, takie jak szarlotka na ciepło z lodami i sernik. W zimie serwujemy grzane wino, herbaty zimowe i oscypki. Naszym celem jest połączenie tradycji z nowoczesnym podejściem do kuchni.

Jakie są największe wyzwania związane z prowadzeniem tego miejsca?
Głównym wyzwaniem były koszty związane z remontami, ale udało się je rozłożyć na trzy lata. Poza tym nie mamy większych trudności. Wszystkie media są podłączone, więc logistycznie obiekt funkcjonuje dobrze. Dużym wyzwaniem jest zróżnicowanie klientów. Zimą ruch jest mniejszy, latem natomiast mamy pełne obłożenie.

Jakie ma Pan plany na przyszłość związane z tym miejscem?
Mamy rozpisany dziesięcioletni plan rozwoju. Chcemy organizować więcej wydarzeń, takich jak koncerty regionalne bo kluczowe jest dla nas promowanie lokalnej kultury. Planujemy też rozbudowę naszej infrastruktury. Mamy wiatę grillową i miejsce na ogniska, ale chcemy, by stały się one bardziej rozbudowane. Dodatkowo chcemy stworzyć jeszcze lepszą ofertę dla rodzin z dziećmi. Już teraz mamy sporo gości, którzy wspominają, że bywali tu lata temu. Mam nadzieję, że to miejsce będzie dla nich równie ważne, jak było kiedyś.

Czy czuje Pan konkurencję ze strony innych miejsc w regionie?
W zasadzie nie. Każde z tych miejsc ma swojego klienta. Na przykład z właścicielem Zbójnickiej Chaty czy Czarciego Kopyta mamy bardzo dobre relacje. Współpracujemy ze sobą. Polecamy sobie nawzajem gości. To zdrowa, koleżeńska współpraca, a nie rywalizacja.

Co chciałby Pan, aby goście zapamiętali, opuszczając gościniec?
Chciałbym, żeby ludzie czuli się tutaj wyjątkowo. Jak w miejscu, które pozwala im odpocząć, ale też poczuć autentyczną atmosferę gór. Goście chwalą nasze podejście. Mamy rodzinny zespół, który zawsze znajdzie czas na rozmowę czy pomoc.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Bielesz

Droga na Równicę – ostatnia pętla i schronisko, około 1939 r. Fot. z książki „Historia Ustronia pocztówką i fotografią pisana”

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Skip to content