Rozmowa z Krzysztofem Krystą,
dyrektorem Miejskiej Biblioteki Publicznej
im. Jana Wantuły w Ustroniu
We wtorek 15 października podwoje otworzyła wyremontowana biblioteka.
Jak długo była zamknięta?
Tylko część biblioteki była zamknięta, bo tylko w części pomieszczeń robiliśmy remont. Czytelnicy nie mogli korzystać z Wypożyczalni dla Dorosłych, która mieści się na parterze budynku pod adresem Rynek 4. Wypożyczalnię zamknęliśmy 15 lipca, ale normalnie funkcjonował Oddział dla Dzieci i Czytelnia na piętrze oraz Filie Biblioteki, mieszczące się w Śląskim Centrum Reumatologii, Ortopedii i Rehabilitacji oraz w Sanatorium Równica.
Czy posiadając kartę ustrońskiej biblioteki możemy korzystać również z księgozbioru w filiach?
Tak, system jest kompatybilny. Filie są nie tylko dla turystów i kuracjuszy, ale również dla mieszkańców. Karta pozwala na skorzystanie z biblioteki w każdym miejscu. Było to korzystne dla czytelników w czasie remontu, ale również przydaje się, gdy biblioteka normalnie pracuje, bo różne są godziny otwarcia. Na przykład główna siedziba jest nieczynna w czwartki, ale wtedy pracują obie filie w godz. od 8 do 15. Filia w Reumatologu czynna jest oprócz tego w poniedziałki w godz. od 8 do 15, a w Równicy we wtorki w tych samych godzinach.
Czytelnicy tęsknili?
Myślę, że tak, bo dzwonili i dopytywali się o termin otwarcia. O ile w czasie wakacji jakoś dawali sobie radę, to od września wyraźnie im się już dłużyło. Czasem trochę się irytowaliśmy, bo prace szły terminowo i zamknęliśmy bibliotekę tylko na konieczny okres, ale z drugiej strony było nam miło, że czytelnicy za nami tęsknią.
Brakowało im książek czy samej wizyty w bibliotece?
Myślę, że i tego, i tego. Wprawdzie przed zamknięciem zwiększyliśmy limity i właściwie każdy mógł wypożyczyć tyle książek, ile sobie życzył, to jednak nasi czytelnicy naprawdę dużo czytają, co bardzo nas cieszy. Przedłużyliśmy też terminy zwrotów, więc nikt nie powinien się bać, że przetrzymał książki, jeśli nie zdążył ich zwrócić przed zamknięciem.
Trzeba jednak powiedzieć, że jest spore grono czytelników, którzy po prostu lubią chodzić do biblioteki, szperać na półkach, rozmawiać z pracownikami, wymieniać opinie i tego im brakowało.
Jakie były reakcje w dniu otwarcia?
Nie nawiedziły nas tłumy, ale przez cały czas ktoś przychodził, w sumie ponad 90 osób. Reakcje były oczywiście pozytywne, mówiono, że jest świeżo i elegancko. Te zmiany są na pewno pozytywne i poprawiają estetykę biblioteki.
Kiedy był ostatni remont?
Odkąd w 2003 roku wprowadziliśmy się do budynku dawnej szkoły nie było żadnego remontu. O ile dobrze pamiętam, to raz malowaliśmy i wymieniliśmy oświetlenie. Regały, na których spoczywały książki, przywędrowały razem z nami z poprzednich siedzib z Urzędu Miasta i z budynku Telekomunikacji na ul. Słonecznej. Były tak stare, że nie widniały już w żadnych spisach inwentarza. Momentu zakupu nie pamiętają najstarsi, emerytowani pracownicy biblioteki, wiadomo tylko, że były one spawane w Kuźni.
Są nowe regały, a co jeszcze zostało wymienione?
Regały są robione na wymiar, żeby jak najwięcej zmieściło się ich w pomieszczeniu wypożyczalni. Ściany nie są z gumy, a płytsze półki pozwalają nie tylko na udostępnienie większej liczby książek, ale też większy komfort korzystania. Zależało nam na tym, żeby czytelnikom jak najprościej wyciągało się książki z półek, odkładało i przeglądało interesujące pozycje. Ważne było wypoziomowanie podłogi, więc trzeba było zrobić wylewkę samopoziomującą. Na podłodze położyliśmy płytki gresowe. Oprócz tego pomalowaliśmy ściany. Kolor wybrały koleżanki i myślę, że ich zmysł estetyczny zostanie doceniony przez korzystających. Licząca 5-6 lat lada biblioteczna została odświeżona, ale wymieniliśmy inne elementy wyposażenia oraz oświetlenie na ledowe. Obniżenie lamp pozwoliło na lepsze doświetlenie pomieszczeń i optyczne obniżenie bardzo wysokich sufitów. Liczymy też na to, że energooszczędne lampy dadzą oszczędności.
Ile kosztowały te prace i czy wystarczyła na nie dotacja celowa?
Otrzymaliśmy 115 tys. złotych dotacji celowej, ale to nie wystarczyło. Koszty malowania pokryliśmy ze swojego budżetu, a dodatkowo Wydział Mieszkaniowy, który zarządza budynkiem, pomógł w pomalowaniu przedsionka przy wejściu do wypożyczalni. Był zniszczony przez długoletnie użytkowanie i przeprowadzony remont. Jego stan bardzo kontrastował z odnowionymi wnętrzami.
Chciałbym podziękować czytelnikom za cierpliwość, bibliotekarzom za kreatywność i ich wysiłek, a także wszystkim pomagającym nam pracownikom Urzędu Miasta, szczególnie Wydziałowi Mieszkaniowemu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Monika Niemiec
Miejska Biblioteka Publiczna organizuje również ciekawe spotkania. Niedawno odwiedził ją podróżnik, fotograf Bogusław Kołodziejczyk z prelekcją podróżniczą „Misiones. W krainie Indian Guarani”, na której przedstawił relację z wyprawy trampingowej do prowincji Misiones w Argentynie. Zabrał nas nad wspaniałe wodospady Iguazu na pograniczu Argentyny i Brazylii oraz do polskiej osady Wanda w sercu dżungli. Poczęstował herbatą yerba mate, która ma właściwości lecznicze i uprawiana jest tylko na jednym obszarze, obejmującym Paragwaj, Brazylię i Argentynę. Można powiedzieć, że w tych krajach yerba mate jest wręcz naparem narodowym. Pije go każdy, bez względu na wiek, a spożywanie często jest rytuałem. Prelegent opowiedział, jak działały misje jezuickie w Argentynie i Paragwaju.