5.5 C
Ustroń
niedziela, 17 listopada, 2024

Fenomen Jerzego Prażaka

Jerzy Prażak, 1912 r.

W ostatnim czasie obchodziliśmy 90-lecie Prażakówki, dlatego warto przypomnieć Czytelnikom etymologię ten nobliwej nazwy. Pochodzi ona od nazwiska Jerzego Prażaka, który, przekazując gospodę wraz z gruntem ustrońskiemu zborowi ewangelickiemu, zastrzegł, iż po jego śmierci realność ta winna nadal zwać się Prażakówką. Tak też się stało. Był człowiekiem nietuzinkowym, który nie pozostawił po sobie potomnych, życzył sobie jednak, aby nazwisko jego przez długie lata pozostało w ludzkiej pamięci.

Urodził się w 1850 r. w Mistrzowicach, będących dziś częścią Czeskiego Cieszyna. Wyszedł z ubogiej wiejskiej chaty, a wyuczył się za krawca. Zamiłowanie do tej profesji towarzyszyło mu zresztą przez całe życie. Wszystko czego się imał, potrafił zmonetyzować. Pisano o nim: „kupi wszystko i sprzeda wszystko, wie wszystko i poradzi wszystko”. Do Ustronia przybył w 1885 r., nabywając grunt i drewnianą arendę od Cholewów z Dolnej Karczmy, którą z czasem obmurował. Nadal prowadził tam wyszynk, a przy nim sklep. Ponadto posiadał rozległe grunta, skład węgla i drewna, piłe czyli tartak w Hermanicach. Trudnił się również fiakierką, prowadząc przedsiębiorstwo przewozowe. Swe dorodne konie wypożyczał ludziom do prac polowych. Za te usługi liczył jednak „po chrześcijańsku”, co prawdziwie doceniano. Około 1912 r. sprowadził do Ustronia rzadką nowość – automobil. Zamierzał nawet stworzyć na własną rękę połączenie automobilowe między Ustroniem, Wisłą, Cieszynem a Bielskiem, co utrudniała mu wyboistość lokalnych dróg. Za eskapadę automobilem do Cieszyna planował pobierać opłatę nie większą niż za podróż kolasą. Twierdził bowiem, że ta pierwsza trwa w obie strony pół godziny, zaś druga – pięć godzin, uczciwie zatem będzie w obu przypadkach żądać nie więcej niż 8 koron. Udzielał się społecznie. W latach 1901-1906 przez dwie kadencje zasiadał w ustrońskim samorządzie, był także przewodniczącym powiatowej kasy chorych. A na dodatek dyrektorował w Moorbadzie, czyli Zakładzie Borowinowym, co również wiązało się z pokaźnym uposażeniem. W Cieszynie posiadał własną kamienicę, nadal istniejącą przy dzisiejszej ul. Nowe Miasto. Z kolei w Ustroniu pod koniec swego życia kazał wznieść okazały budynek przy dzisiejszej ul. Konopnickiej 6, do dziś zwany „willą Prażaka”, który zapisał w testamencie jednemu z zatrudnionych u siebie woźniców.

Jedyne zdjęcie, na którym widoczna jest dawna parterowa gospoda Prażaka, na fundamentach której wzniesiono dom młodzieży. Fotografia ta, pochodząca ze zbiorów Nelly Tomaszek zd. Cholewa, była już prezentowana w GU w 2017 r., jednak wówczas nikt jej prawidłowo nie rozpoznał. Dokonała tego dopiero Bożena Kubień wiosną bieżącego roku.

Cechowała go cywilna odwaga. W 1896 r. jako pierwszy gospodzki z Ustronia zezwolił na przeprowadzenie w swym lokalu zebrania socjalistycznej organizacji robotniczej. W rozmowach posługiwał się miejscową gwarą, która brzmiała z czeska. Dzięki temu, że nie założył rodziny, stać go było na opłacanie nauki uzdolnionej młodzieży, miał bowiem swoich protegowanych (m.in. Jana Pindora, któremu zapisał późniejszą „Gazdówkę”). Cechowały go drobne dziwactwa, na przykład upodobanie do wełnianych kopytek, które własnoręcznie sztrykowoł. Potrafił je skomponować z każdym strojem. Miał też swoją małą tajemnicę, którą zachowano dla potomnych: „Był kawalerem, chodził w drewnianych pantoflach, a wieczorem, zamknąwszy się w mieszkaniu, liczył i głaskał monety austriackie, które miał na słomiance. Te jego wieczorne chwile zostały przez kogoś podpatrzone przez dziurkę od klucza w drzwiach”. Prażak pragnął, aby Ustroń rozwijał się w duchu ekumenizmu. Jego wiernym przyjacielem był pastor Paweł Nikodem. Chociaż sam był katolikiem, swój majątek podzielił sprawiedliwie pomiędzy katolików i ewangelików. W jego gospodzie, z racji lokalizacji, często biesiadowali protestanci, dlatego tym, którzy robili mu wyrzuty, sprawiedliwy podział spadku tłumaczył następująco: „Jo z Lutrów żył a ze swoim mogym zrobić co mi sie podobo.” Wiele kontrowersji budził jego kawalerski stan. Poseł Ewangelicki pisał o nim: „Oprócz ptasiego mleka nie brakuje mu niczego, jedynie żony, której jednak nie szuka i której się strzeże jak kura deszczu”. Krążyły nawet plotki, iż w swych rodzinnych stronach omal nie stanął na ślubnym kobiercu, jednakże narzeczona zakochała się w drużbie. W Ustroniu Jerzy Prażak zbudował serdeczną relację z młodszym od siebie o 12 lat Karolem Boukalem, z pochodzenia Serbem. To jemu podarował w 1907 r. tartak w Hermanicach, usytuowany przy obecnej ul. Skoczowskiej 94. Nasz bohater zmarł 13 kwietnia 1922 r. właśnie w Hermanicach w wieku 72 lat, zaś przyczyną śmierci była choroba nerek. Nie lada wydarzeniem w międzywojennym Ustroniu była stypa po Prażaku, odnośnie której dyspozycje wydał jeszcze za życia. Tego dnia we wszystkich ustrońskich gospodach można była jeść i pić do woli na koszt zmarłego. Był jednak jeden warunek. W stypie nie mogła uczestniczyć żadna kobieta. Jerzy Prażak zrobił wiele dobrego dla Ustronia i ustroniaków. Chciał, aby jego nazwisko znały kolejne pokolenia i tak się zaiste stało. Kilka zabawnych anegdot o tej barwnej postaci, przytoczonych przez Halinę Rakowską-Dzierżewicz, można znaleźć w Gazecie Ustrońskiej z 1997 r.

Alicja Michałek, Muzeum Ustrońskie

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Skip to content