Rozmowa z Łukaszem Sitkiem wiceburmistrzem Ustronia i kierowcą rajdowym
Co roku słyszymy stwierdzenie, że zima zaskoczyła kierowców. Jak nie dać się jej zaskoczyć?
W naszym klimacie przychodzi taki okres w roku, w którym padający śnieg jest naturalnym zjawiskiem. Nie powinno więc to nikogo zaskakiwać. Można się na to przygotować dużo wcześniej. W czasie gdy temperatura powietrza zaczyna spadać do 6 stopni Celsjusza i taki stan utrzymuje się przez dłuższy czas, to już wtedy trzeba pomyśleć o wymianie opon na zimowe. To właściwie pierwszy znak, który powinien skłonić nas do odwiedzenia wulkanizatora. Nigdy nie przyjeżdżajmy do warsztatu samochodowego w ostatniej chwili. Niektórzy czekają do pierwszego opadu śniegu, ale wtedy jest już za późno. Lepiej nie przekonywać się o tym samemu.
Co dzieje się z oponami letnimi gdy temperatura jest niska?
Mieszanka opony letniej nie działa już tak jak na suchym asfalcie. Nawet jeżeli nie ma jeszcze śniegu i lodu oraz wody, to nie będzie spełniała już swoich funkcji. Opona staje się po prostu twardsza. Z tego powodu dużo łatwiej o poślizg, a także większe problemy z hamowaniem.
Mieszkamy w górach. Na pewno są tu inne warunki do jazdy samochodem.
Nasze położenie geograficzne jest o tyle trudniejsze, że mamy dużo podjazdów i zjazdów. Pewnie większość kierowców tego nie lubi, szczególnie w warunkach zimowych. Samochód, który zjeżdża z góry na śliskiej nawierzchni, poprzez swoją masę zwiększa swój nacisk na opony. Dzięki temu dużo łatwiej wpaść w poślizg. Wjazd na górską i oblodzoną drogę także stanowi wyzwanie i pewien dyskomfort. Nie ma się co oszukiwać. W takich warunkach nie można używać opon uniwersalnych, bo te zupełnie się u nas nie sprawdzą o tej porze roku. Część mieszkańców Ustronia, którzy mają swoje domy w wyższych partiach gór, jeżdżą samochodami z napędem na cztery koła. Na pewno ułatwia im to codzienne poruszanie się. Mimo wszystko najważniejsze to jeździć i przełamywać swój strach, ale zgodnie z tym co się potrafi, czyli spokojną i płynną jazdą bez nerwowych ruchów, w szczególności bez impulsywnego wciskania hamulca.
Na co szczególnie zwrócić uwagę jeżdżąc samochodem zimą?
Zawodnicy rajdowi dużo trenują w zimie, bo przy mniejszych prędkościach można zrobić samochodem to co w lecie na suchym asfalcie przy dużej prędkości. To jest bardzo dobry trening, natomiast trzeba też pamiętać o tym, że w zimie każdy manewr kierownicą może się skończyć nadsterownością czy podsterownością. To znaczy, że samochód zacznie nam uciekać z tyłu albo płużyć jeśli za mocno skręcimy w zakręt. Wówczas przód samochodu zacznie nam wyjeżdżać poza linię zakrętu powodując niebezpieczeństwo, że gdzieś możemy uderzyć. Trzeba mieć tego świadomość. Powtórzę więc. Nie róbmy żadnych nerwowych ruchów za kierownicą. W lecie na suchym asfalcie samochód wybaczy nam taki błąd, ale w zimie w najlepszym wypadku możemy zatańczyć na lodzie. Patrzmy na nawierzchnię, po której jedziemy. Czasami można to dobrze rozróżnić czy pod śniegiem jest jakaś warstwa lodu. Dojeżdzając do ronda czy skrzyżowania szybko poczujemy, że jest ono oblodzone czy śliskie. Musimy to brać pod uwagę. Hamujmy przed zakrętem, nie podczas skręcania. Przed nim zwolnijmy, zredukujmy bieg i przejedźmy go płynnie nie przyspieszając. Pamiętajmy o odśnieżaniu swojego samochodu. Przed wyjazdem z domu oczyścmy sobie szybę, wycieraczki, światła. To są naprawdę prozaiczne sprawy, ale podstawowe, bo bezpośrednio wpływają na nasze bezpieczeństwo. Przez takie zabiegi mamy oczywiście lepszą widoczność. Wylejmy wodę z wycieraczek, wytrzepmy je, a wtedy środek samochodu nie będzie nam tak bardzo parował.
Kiedyś hitem polskiego internetu był filmik pt. Ale urwał. Kierowca nie opanował samochodu i tyłem zjeżdżał w dół uderzając po drodze w inne pojazdy. Czy da się zapobiec takim historiom?
Z takiej sytuacji naprawdę ciężko wyjść. Zawodnik rajdowy być może by sobie z tym poradził, ale w tylko w ten sposób, że uderzyłby w inne miejsce. Jeśli mamy podobne zdarzenie, to tak naprawdę jesteśmu już tylko pasażerami w samochodzie i możemy tylko czekać na rozwój wydarzeń. Lepiej temu zapobiegać. Jeżeli widzimy, że przed lub za nami stoi sznur samochodów, to powinna nam zapalić się czerwona lapmka, że coś jest nie tak. Musimy nauczyć się także przewidywać co się może wydarzyć na drodze np. jeśli jest świeży opad śniegu, to może to powodować różne konsekwencje, szczególnie na podjazdach i zjazdach.
Istnieją kursy, podczas których można nauczyć się np. wychodzenia z poślizgów. Polecasz udział w takich szkoleniach?
Wokół nas funkcjonują ośrodki doskonalenia techniki jazdy. Nasz mistrz Kajetan Kajetanowicz też takie szkolenia prowadzi. Jeżeli ktoś byłby zainteresowany, to bardzo serdecznie polecam. Osobiście uważam, że wszyscy, którzy przystępują do kursu na prawo jazdy powinni coś takiego przejść. Czasami duże firmy robią sobie eventy tego typu dla swoich pracowników. Przez trzy lata miałem możliwość jeżdżenia jako instruktor doskonalenia jazdy na torach wyścigowych. Jest to na pewno bardzo przydatne. Nie chodzi tu nawet o przygotowanie pod kątem motosportu, ale o własne bezpieczeństwo. Nasze lęki przed jazdą w zimie spowodowane są tylko i wyłącznie tym, że brakuje nam wiedzy o zachowaniu samochodu w najróżniejszych sytuacjach. Gdy wiemy co nasze auto może zrobić, automatycznie ten lęk jest mniejszy, a sami zaczynamy działać bardziej profesjonalnie. Nawet jeśli samochód wpadnie nam w poślizg, to nie spanikujemy, nie wciśniemy hamulca do końca, co w zimie jest pogłębieniem pewnych problemów. Jeśli będziemy bardziej świadomi, to równocześnie bardziej bezpieczni. To chyba tak jak z bronią. Bez odpowiedniego przeszkolenia nikt nie powinien strzelać. A my działamy
w ten sposób z samochodami. Uczymy się przepisów, jazdy od punktu A do punktu B, ale nic więcej. Nie wiemy np. co samochód zrobi przy nagłym, gwałtownym skręcie kierownicą. Mam nadzieję, że ta tendencja się kiedyś zmieni. To, że mamy szybki, drogi samochód nie gwarantuje nam bezpiecznej jazdy.
Jesienno-zimową porą szybko robi się ciemno. Piesi są niemal niewidoczni, dlatego promujesz noszenie odblasków.
Chyba każdy z nas zna stan polskich dróg. W wielu miejscowościach do dziś nie ma chodników i poboczy. Infrastruktura jest dość uboga. Jeśli mimo wszystko chodniki są, to gdy mocniej posypie śnieg, nie można z nich korzystać. Piesi są więc skazani iść skrajem drogi. Jestem tym przerażony, bo od lat Miasto Ustroń oraz inne organizacje i instytucje organizują akcje promujące noszenie odblasków. Rozdajemy ich tysiące rocznie. Smutnym faktem jest to, że niestety w większości osoby starsze, nie używają tych odblasków. Młodzież i dzieci mają już świadomość problemu i noszą już nawet odzież, która ma fabrycznie wszyty odblask. Niestety nie wszyscy nasi piesi o to dbają. Tym samym prowokują bardzo niebezpieczne sytuacje, które mogą powodować zagrożenie zdrowia i życia. Nie tylko w stosunku do siebie ale także do kierowców. Zdajemy sobie sprawę, że pieszy nie ma szans w zderzeniu z samochodem, ale wiele jest też sytuacji, gdzie kierowca robiąc szybki manewr wymijający może uderzyć w inny samochód lub drzewo. Dbajmy więc o siebie nawzajem. Nienoszenie odblasków w dzisiejszych czasach jest skrajnie nieodpowiedzialne.
Skoro poruszyliśmy temat osób starszych, to według Ciebie kiedy powinni odstawić samochód?
Według mnie powinny być prowadzone obowiązkowe badania dla starszych kierowców. Oczywiście nie mówię tego, żeby umniejszyć starszym kierowcom, bo po ich stronie na pewno jest dużo większe doświadczenie w prowadzeniu pojazdów. Niejednokrotnie przejechali miliomy kilometrów bez żadnej stłuczki i świetnie sobie radzili. Świetnym przykładem jest Sobiesław Zasada, który w wieku 90 lat wystartował w Rajdzie Safari. Koordynację za kółkiem musi mieć naprawdę niezłą, a na pewno lepszą niż przeciętny kierowca. Wynika to oczywiście z długoletniego treningu. Jeśli wiemy, że nasz wiek, nasz wzrok nie jest już najleszy, to nie oszukujmy się, że będziemy w stanie zapanować nad wszystkim. To jest właśnie dobry moment, żeby zrobić sobie badania. Każdy z nas wewnętrznie wie na co może sobie pozwolić. Jeżeli po zmroku nie czujemy się komfortowo, to naprawdę nie ryzykujmy. Szkoda życia swojego i innych. Tym bardziej, że przy tej intensywności ruchu, ogromnej liczbie samochodów, trzeba być naprawdę czujnym i skoncentrowanym.
Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał: Mateusz Bielesz