21 listopada w sali domu parafialnego Parafii Ewangelicko-Augsburskiej odbyło się spotkanie członków i sympatyków Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego Oddział Ustroń. Tego wieczoru Alicja Michałek i Kamil Podżorski z Działu Etnograficznego Muzeum Ustrońskiego zaprezentowali film dokumentalny „Z dziejów ustrońskiej fary”, zrealizowany dla uczczenia 240-lecia wznowienia działalności Parafii Ewangelickiej. Po emisji licznie zgromadzeni goście przez długi czas dzielili się refleksjami, zadając realizatorom dokumentu wiele pytań. Na prośbę redaktora Mateusza Bielesza przedstawiam krótką relację z tego wydarzenia.
Film podzielony został na dwie części. W pierwszej przedstawiono osobę charyzmatycznego pastora Karola Kotschego, który, rozpocząwszy posługę w 1811 r., zastał w Ustroniu kościół drewniany, a po 27 latach oddał parafianom murowany, służący do dziś. Druga połowa filmu dotyczyła natomiast słynnych ogrodów Kotschego. Trudnego zadania ich rekonstrukcji podjęła się Joanna Firla, specjalistka w dziedzinie zabytkowych założeń ogrodowych, pod której kierunkiem K. Podżorski wykonał wizualizacje zjawiskowych ogrodów pastora, wyprzedzających ówczesną epokę. K. Podżorski zasłynął już z umiejętności tworzenia modeli 3D na podstawie starych map i planów architektonicznych. Spod jego ręki wyszły takie obiekty, jak nieistniejąca kręgielnia przy Hotelu Kuracyjnym, obrócone w ubiegłym roku w ruinę łazienki do kąpieli żużlowych, Zakład Kąpieli Zimnych przy młynie Kralów, a także Fabryka Wyrobów Metalowych Braci Kohlhauptów, istniejąca przed laty na Donatówce. Latem tego roku Kamil stworzył model 3D Bethhausu, czyli ewangelickiego Domu Modlitwy wraz z farą i pierwotną drewnianą szkołą, a jesienią podjął się rekonstrukcji ogrodów.
W sytuacji, gdy mamy do dyspozycji znikome ilości archiwalnych materiałów ikonograficznych, modele 3D stanowią dla nas ogromną pomoc, dzięki której możemy przedstawić nieistniejący już świat, dając odbiorcom szansę osobistego poczucia klimatu zapomnianych miejsc, których najlepsze czasy przypadły na okres poprzedzający upowszechnienie fotografii. Dział Etnograficzny Muzeum od 2006 r. tworzy multimedia, głównie związane z kulturą materialną Ustronia, które z czasem przekształciły się w filmy dokumentalne, adresowane zarówno do dzieci, jak i uczestników spotkań historycznych – muzealnych i miejskich. K. Podżorski zdradził zebranym, iż przed laty uczył się tworzenia modeli 3D, korzystając z możliwości programu dedykowanego dla obrabiarek sterowanych numerycznie, pochodzącego jeszcze z czasów Kuźni Ustroń, z którą jego rodzina związana była zawodowo.
Nie sposób przytoczyć tu wszystkich pytań, które padły tego wieczoru w domu parafialnym. Zainteresowanie wzbudzał przede wszystkim Bethhaus – drewniany Dom Modlitwy, którego popularyzacja miała miejsce rok temu dzięki opublikowanej w Kalendarzu Ustrońskim mapie katastralnej z 1836 r., dowodzącej jego lokalizacji oraz precyzującej wymiary. Temat ten intrygował Łukasza Sitka –prezesa PTE (a obecnie także wiceburmistrza), od dawna eksplorującego Dolny Śląsk w poszukiwaniu śladów podobnych domów modlitwy. Gdy połączyliśmy siły, udało się ów pierwszy drewniany kościół w miarę możliwości opisać i zwizualizować, co jest krokiem milowym w historii Ustronia. Padały pytania o „węglarnię”, skromną drewnianą budowlę, w której odprawiano nabożeństwa w latach 1783-85, zanim zastąpił ją zdecydowanie bardziej imponujący Bethhaus. Jego wysokość porównywalna była do fary, która stanęła 2 lata później, w 1787 r. Wszystko wskazuje na to, iż posiadał on empory, ułatwiające wydajniejsze wykorzystanie kubatury budynku, a jego prezbiterium zlokalizowane było od południowego-wschodu. Także plebania ukrywa jeszcze przed nami niezbadane tajemnice, jej piwnica zakończona jest bowiem od południowej strony drzwiami o nieznanym przeznaczeniu. Prawdopodobnie istniało kiedyś przejście łączące farę z drewnianym kościołem. Pamiętajmy, iż obiekty te zbudowane były w niespokojnych czasach, na krótko po ustaniu kontrreformacji, nie było więc pewności, czy prześladowania protestantów nie powrócą. Parafianie musieli być zatem przygotowani na okoliczność ucieczki i ukrycia cennych przedmiotów liturgicznych, a plebania, zbudowana z materiału trwałego, zapewniała większe bezpieczeństwo niż drewniany kościółek. Dyskutowano również o słynnych jabłkach, tak zwanych „Koczych głowach” – dużych, zielonych, o cierpkim smaku. Kilkoro uczestników spotkania potwierdziło, iż odmiana ta zdarza się w Ustroniu do dziś, co zawdzięczamy umiejętności szczepienia drzewek, propagowanej przez Kotschego wśród parafian. Zdumienie wzbudziły ponadto warzywa, które dopiero za czasów pastora pojawiły się w miejscowych ogrodach oraz na stołach, takie jak fasola, buraki, cebula, seler, kalarepa czy sałata. To K. Kotschy jako pierwszy sprowadzał nowe nasiona, zachęcając ustroniaków do ich wysiewu i spożywania. Kobiety, pracujące w farskich ogrodach, przekonywał: „Sałatę jedzcie całą gębą”, sceptycznie zaś podchodził do ogórków. Wszystko to poświadczył Jan Drózd – nauczyciel i pomolog, uczeń Kotschego. Na spotkaniu padło również pytanie, ile lat liczy sobie tulipanowiec amerykański – ozdoba placu kościelnego. Ogrody Kotschego powstawać zaczęły jeszcze przed 1820 r., a kiedy zachwycał się nimi w 1849 r. krakowski uczony Ludwik Zejszner, było to już okazałe drzewo, możemy zatem śmiało stwierdzić, iż Liriodendron tulipifera liczy sobie ponad 200 lat.
Generalnie celem filmu było przypomnienie, iż murowana świątynia, w której obecnie modlą się ustrońscy protestanci, jest wyłączną zasługą Karola Kotschego. Z pomocą w pozyskiwaniu środków przyszedł pastorowi jego przyjaciel z czasów studenckich – książę cieszyński Karol Habsburg, nie bez znaczenia były również znajomości duchownego na europejskich dworach, dokąd wysyłał (za pomocą transportu konnego!) najpiękniejsze wyhodowane przez siebie owoce. Jako, że fotografia nie była jeszcze wówczas upowszechniona, Kotschy zapraszał do Ustronia artystów, aby uwiecznili jego dzieło – nowy murowany kościół. Wznosił go w ten sposób, aby w przyszłości dało się bez trudności dobudować wieżę, co stało się już po jego śmierci, w 1865 r. Dyskutowano również o zabytkach, pochodzących z Bethhausu, przeniesionych do nowej świątyni. Wspominano o cegłach – pozostałościach po fundamentach kościółka, które ukazały się podczas prac związanych z budową wodociągu na przykościelnym placu i zostały zabezpieczone dla potomnych przez Ł. Sitka. O ogrodach Kotschego, Bethhausie oraz anegdotach związanych z tym niezwykłym duchowym można będzie przeczytać w Kalendarzu Ustrońskim na 2024 r. A na koniec wiadomość z ostatniej chwili – kilka dni temu, gdy podczas spotkania z panami Romanem Siwcem i Józefem Linertem na temat Poniwca, dyskutowaliśmy o nieistniejącej już zabudowie drewnianej Ustronia, okazało się, iż stał przed laty pod Czantorią dom, do konstrukcji którego wykorzystano krokwie, pozostałe po rozbiórce Bethhausu! Ale to już zupełnie inna opowieść.
Alicja Michałek, Muzeum Ustrońskie