3.4 C
Ustroń
niedziela, 17 listopada, 2024

Moje zdanie nie było brane pod uwagę.

Paweł Sztefek.

Rozmowa z Pawłem Sztefkiem radnym Ustronia Centrum

Czym wyróżnia się dla Ciebie obecna kadencja?

Śledzę działania Rady Miasta od 2010 r., ponieważ od tego momentu byłem już świadomym obywatelem. Bywałem także na wielu sesjach, które prowadzili kolejni Przewodniczący – Stanisław Malina czy Artur Kluz. Oczywiście wówczas także toczyły się zażarte dyskusje, ale nie było sytuacji, do których dochodzi w obecnej kadencji, czyli ataków ad persona. Zastanawiam się tylko dlaczego tak się dzieje, bo każdy deklaruje chęć działania dla dobra Ustronia, a z moich obserwacji wynika, że wcale tak nie jest.

Dlaczego chciałeś zostać radnym?

Przede wszystkim czułem ogromną potrzebę zmiany sytuacji na skrzyżowaniu nad Manhatanem, obok marketu Biedronka. Od czasu mojego dzieciństwa zdarzały się tam tragiczne w skutkach wypadki. Nie było chyba roku, w którym nie dochodziłoby w tym miejscu do tragedii. Przez wiele lat nie można było nic wskórać w tej sprawie. Jeszcze zanim zostałem radnym, sąsiedzi poprosili mnie, żebym interweniował do odpowiednich instancji, aby ktoś w końcu zajął się bardzo niebezpiecznym skrzyżowaniem. Wiem, że już poprzednia Rada Miasta zabiegała u Marszałka Województwa i w Zarządzie Dróg Wojewódzkich o rozwiązanie palącego problemu. Był to początek ważnych działań, które nie przynosiły jednak efektów w ówczesnej kadencji. Stało się to bezpośrednią przyczyną do podjęcia decyzji o startowaniu w wyborach samorządowych.

To był dla Ciebie największy priorytet tej kadencji?

Tak, dopiero kiedy wszedłem do Rady Miasta udało się w tej kwestii dużo zrobić. Gdy w listopadzie 2018 r. zostaliśmy zaprzysiężeni na radnych, to de facto od początku stycznia zacząłem działać w tym kierunku. Po interwencjach w naszym urzędzie jak i we władzach wojewódzkich zaczęto myśleć nad zmianą organizacji ruchu w tym newralgicznym punkcie. To była najważniejsza kwestia dla mieszkańców dzielnicy, w której zostałem wybrany. Cieszę się, że w ciągu dwóch lat, problem udało się chociaż częściowo rozwiązać i że faktycznie od tego czasu nikt już w tym miejscu nie zginął.

Skąd pomysł na kandydowanie do Sejmu?

Szczerze mówiąc o moją osobę pytało kilka komitetów wyborczych. Było to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Tak naprawdę nie wiedziałem od czego zacząć. Poseł Przemysław Koperski z Bielska-Białej najchętniej działał w imieniu mieszkańców naszego regionu. Próbowałem jako radny współpracować również z innymi parlamentarzystami w zakresie np. oświaty i komunikacji, ale tylko Koperski reagował natychmiast na moje pytania. Przy wyborze listy, z której chciałbym wystartować, bardziej decydowała aktywność konkretnych osób, a nie partie, do których przynależą. Sam jestem osobą bezpartyjną. Startowałem z listy Lewicy, ale nie oznacza to, że mam tożsamy z tym ugrupowaniem pogląd na świat.

Jak oceniasz swój start w wyborach?

Przede wszystkim zmierzyłem się z czymś zupełnie nowym. Aby działać w Sejmie czy Senacie trzeba poświęcić na to sporo czasu. Kandydat musi mieć mnóstwo pomysłów, aby być zauważonym przez potencjalnych wyborców. Nie wspominam już o pieniądzach, które trzeba wydać na kampanię, aby przyniosła określone rezultaty. Przez swój start chciałem także pomóc posłowi Koperskiemu. Uważam, że uzyskałem niezły wynik, ale finalnie okazało się, że nikt z naszego regionu nie będzie reprezentował Lewicy na Wiejskiej w Warszawie.

Wróćmy na nasze podwórko. Jak oceniasz poziom debaty o naszym mieście?

Wydaje mi się, że wszędzie widać te same reguły. Niezależnie czy mówimy o małej miejscowości czy o całym kraju. Dotyczy to małych i dużych spraw. Weźmy jako przykład poważny temat jakim niewątpliwie jest plan zagospodarowania przestrzennego w centrum i może trochę bardziej błahy, jak wymiana oświetlenia. Oczywiście zawsze będą pojawiać się głosy za i przeciw.

W dyskusji o tych problemach najbardziej boli mnie, że w sytuacjach kiedy mamy odmienne zdanie w stosunku do większości radnych spotykamy się z hejtem, zwłaszcza gdy podejmujemy konkretne decyzje. Każdy swój wybór podpisuję swoim imieniem i nazwiskiem. Nie boję się mówić jakie mam zdanie w każdym temacie. Ci którzy nie umieją zaakceptować decyzji innych radnych wylewają swoją frustrację, a czasem nawet hejt, w internecie. Pokrzywdzeni są wszyscy, w tym przede wszystkim mieszkańcy. Uważam, że nie powinno tak być w naszej lokalnej społeczności, w której chlubimy się rzekomą tolerancją dla innych poglądów. Sam jestem pedagogiem i uczę dzieci szacunku do innych osób i prawa do własnego zdania.

Jesteś w opozycji do obecnej władzy. Jak do tego doszło?

Sam do tzw. opozycji się nie wepchałem. Na początku kadencji mieliśmy ustną umowę koalicyjną z klubem Projekt Ustroń. Ustaliliśmy wspólnie składy komisji. Niestety nasze ustalenia nie przetrwały próby czasu. Do dziś nie wiem co było tego bezpośrednim powodem. Sam często odnosiłem wrażenie, że moje zdanie nie jest w ogóle brane pod uwagę. Najdziwniejszą dla mnie sprawą było zamknięcie Komisji Kultury, Sportu, Turystyki i Promocji Miasta, której przewodniczyłem. O jej likwidacji dowiedziałem się tydzień wcześniej z harmonogramu sesji. Uzasadniono to tylko lapidarnym stwierdzeniem, że wystąpiła taka konieczność! Wcześniej nikt nie powiedział mi, że coś jest źle prowadzone, że robimy jakieś błędy. Nie zostałem poinformowany o tym fakcie osobiście. Uważam, że był to prztyczek w moją stronę, bo za bardzo się angażowałem i chciałem realizować konkretne sprawy.

Jesteś nauczycielem, a więc naturalnie znalazłeś się w Komisji Oświaty. Powiedz coś o jej pracach, w których bierzesz bezpośredni udział.

Burmistrz mówi, że oświata kosztuje. Zgadzam się z tym. Należy przecież do zadań własnych gminy. Ja ani nasz włodarz tego nie wymyśliliśmy. Wydajemy około 30% naszego budżetu na ten cel. Tego, rzecz jasna, nie zmienimy. Burmistrz w 2019 r. zlecił wykonanie audytu, który w mojej ocenie był tendencyjny. Co ciekawe nie przeprowadzono podobnych kontroli w spółkach miejskich. Ustrońscy nauczyciele oraz mieszkańcy byli wstrząśnięci, ponieważ zredukowano ilość godzin przeznaczonych na zajęcia specjalistyczne z wychowankami przedszkoli i szkół. Ucięto także godziny np. gimnastyki korekcyjnej, a wiadomo, że 9 na 10 dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym ma wady postawy. Pokłosiem wspomnianego audytu była także reorganizacja placówek w mieście.

Należy również pamiętać, że do trudnej sytuacji w oświacie doprowadził rząd, który w ciągu jednego roku wywrócił praktycznie cały system do góry nogami. Pomimo tego, uważam, że w Ustroniu powinien istnieć Wydział Oświaty, a może wystarczyłoby nawet jedno stanowisko, które odpowiadałoby za zarządzanie szkolnictwem. Podobna forma działalności magistratu istniała już w naszym mieście. W Ustroniu nie ma spójnej polityki oświatowej.

Można spotkać się z opinią, że często wstrzymujesz się od głosu.

Nie spotkałem się z taką opinią, głosuję tak jak oczekują tego ode mnie mieszkańcy, biorąc pod uwagę ich dobro. W ponad 90% przypadków zajmuję określone stanowisko za lub przeciw. Wstrzymuję się od głosu tylko wtedy, gdy nie czuję się do końca pewny, czy dane rozwiązanie jest dobre czy potrzebne albo mam za małą wiedzę na ten temat. Wtedy nie chcę stawać po żadnej stronie.

Co uważasz za największy sukces tej Rady?

Nie mnie oceniać sukcesy tej Rady, pozostawiam to mieszkańcom. Dla mnie osobiście sukcesem jest doprowadzenie do zmiany, pierwotnie przyjętego przez większość radnych i zaakceptowanego przez Burmistrza, Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla centrum. Pozwalał on wcześniej na możliwość budowy wielorodzinnych budynków mieszkalnych o wysokości ponad 18 metrów. Między innymi dzięki moim działaniom obecnie będą tam mogły powstać obiekty wyłącznie do wysokości 14 metrów. Jest to jednak sukces słodko-gorzki albowiem od początku byłem przeciwny jakiejkolwiek inwestycji wielorodzinnej w tym miejscu. Mimo wszystko dzięki wprowadzonym zmianom nie zaśmiecimy sobie doszczętnie krajobrazu górskiego. Sam działałem tu w imieniu swoich wyborców.

Czego brakuje Ci w Ustroniu?

Dla mnie palącym problemem jest brak kolejnego żłobka i nowoczesnego przedszkola. W innych gminach takie obiekty powstawały trzy, cztery kadencje temu, kiedy przeznaczane na ten cel były ogromne środki zewnętrzne. W Ustroniu nie zrobiono nic, aby zwiększyć ilość miejsc w tego typu placówkach. Także przedszkola są tylko stale modernizowane, a to też przecież kosztuje. W Ustroniu brakuje współczesnych, nowoczesnych obiektów, które dawałyby podstawę młodym ludziom do pozostawania i osiedlania się tutaj. Zgłaszałem już nieraz propozycję, aby na miejskiej działce taki budynek powstał. Na razie bez odzewu.

Dziękuję za rozmowę.  Rozmawiał: Mateusz Bielesz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Skip to content