23.4 C
Ustroń
poniedziałek, 2 czerwca, 2025

Straż miejska ma być dla ludzi

Rozmowa z Wiktorią Głowińską, komendant Straży Miejskiej w Ustroniu

Jest Pani trzecim komendantem istniejącej od 1991 roku ustrońskiej Straży Miejskiej i pierwszą kobietą, pracującą w tej formacji. Dlaczego wybrała Pani taką drogę zawodową?
W Ustroniu pracuję od grudnia 2019, zastępcą komendanta zostałam w 2021 roku, a następnie komendantem. Wcześniej pracowałam w Straży Miejskiej w Cieszynie, a wybrałam taki zawód, bo lubię kontakt z ludźmi i od zawsze mam w sobie potrzebę pomagania innym. Lubię wyzwania, rozwiązywanie problemów i pracę w terenie. Z jednej strony wykonuję ściśle określone obowiązki, a z drugiej nigdy nie wiem, co przyniesie kolejny dzień. Nie znalazłam się w tej pracy przypadkowo, ukończyłam studia magisterskie w Bielsku-Białej na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne. Jestem rodowitą mieszkanką Ustronia i gdy pojawiła się możliwość podjęcia pracy w rodzinnym mieście, skorzystałam z niej.

Podobno w Ustroniu, w przeciwieństwie do Cieszyna, przymyka się oczy na różne sprawy.
Z mojej strony nigdy to tak nie wyglądało. Powierzone obowiązki zawsze wykonywałam z dużym zaangażowaniem i profesjonalizmem. Zawsze dążyłam do tego, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wizerunek straży zmieniałam osobiście, wiele rzeczy udało mi się zrobić. Zaczęłam usprawniać naszą pracę, zwiększać efektywność wyciągania konsekwencji za wykroczenia, ale najważniejsze było dla mnie to, żeby być dla ludzi. Za priorytet uznałam kontakt z mieszkańcami – na zebraniach, spotkania, wydarzeniach i na co dzień w terenie. Ważna była dla mnie wymiana informacji, wiedza, czego się od nas wymaga, jakie są oczekiwania i problemy.

 

Czyli praca strażnika w Ustroniu jest inna ze względu na specyfikę miasta?
Musiałam trochę zweryfikować swoje pierwsze opinie i zrozumiałam, że w małej społeczności strażnik miejski nie może być policjantem, nastawionym tylko na wyłapywanie winnych wykroczeń i karanie ich mandatami. To nie oznacza przyzwolenia ani ignorowania łamania przepisów.

A co oznacza?
W 2021 roku zostałam zastępcą komendanta i postawiliśmy na konsekwencję w działaniu, lepszą komunikację i pouczanie. Nie zawsze mieszkańcy są otwarci na dialog, niektórzy notorycznie łamią przepisy, unikają odpowiedzialności, wykłócają się, że coś jest zgodne z prawem. W takich przypadkach nie mam problemu z wystawieniem mandatu czy skierowaniem wniosku do sądu. Tutaj nauczyłam się otwartości na rozmowę i zawsze starałam się pomagać. Kiedy nie byłam w temacie, to szukałam informacji, dróg wyjścia, pytałam policję, pracowników urzędu czy jakiś inny organ, żeby po prostu rozwiązać problem. Uważam, że Straż Miejska nie jest po to, żeby zarabiać dla miasta pieniądze za mandaty, ale żeby dopilnować przestrzegania przepisów. Straż Miejska ma być dla ludzi.

Co uznałaby Pani za najpoważniejszy problem ustrońskiej Straży Miejskiej?
Nasza Straż jest bardzo niedoposażona. Siedzibę i wygląd naszej jednostki oceniam na mierny. Nie posiadamy mobilnego dostępu do podstawowych programów, do rejestru dowodów osobistych, nie możemy sprawdzić danych kierowcy w terenie. Nasz samochód nie jest przystosowany do przewożenia nietrzeźwych, awanturujących się osób oraz zwierząt. Brakuje nam pracowników, nie ma zainteresowania tego typu pracą.

Złożyła Pani rezygnację z funkcji komendanta, czy to poprawi sytuację w Straży Miejskiej?
Wszystko wyjdzie z czasem. Największym problemem Straży Miejskiej w Ustroniu są bardzo poważne braki kadrowe. Straż Miejska powstała w 1991 roku i niektórzy strażnicy pracują w niej od samego początku. Warunki pracy nikogo nie zachęcają do złożenia podania o pracę. Z dniem 14 stycznia złożyłam wypowiedzenie, bo jestem młodą, kompetentną osobą i chcę działać dla ludzi, ale w ustrońskiej Straży Miejskiej nie mam już takich możliwości. Jako komendantka tak zarządzałam zasobami ludzkimi, żeby to wszystko spiąć i sama ruszałam w teren.

Dlaczego Pani nikogo nie zatrudniła?
Z mojej inicjatywy zostały rozpisane cztery konkursy, próbowałam też ściągnąć kogoś z innej jednostki. W zeszłym roku był rozpisany dwa razy konkurs. Raz nikt nie został przyjęty, drugi raz osoba mająca kwalifikacje, nie została w ogóle zaproszona na rozmowę.

Czym przede wszystkim się zajmujecie?
Koniec 2023, 2024 rok i obecny to przede wszystkim kontrole przestrzegania uchwały antysmogowej. Sprawdzamy systematycznie gospodarstwa domowe pod kątem obowiązkowych terminów wymiany źródeł ogrzewania. Uchwała antysmogowa województwa śląskiego nakłada obowiązek kontrolny na samorządy i w naszej gminie przeprowadza je Straż Miejska. Oprócz regularnych kontroli, wykonujemy interwencje w czasie alarmów smogowych i po zgłoszeniach o spalaniu niedozwolonych materiałów.

 

Straż Miejska ma drona do pomocy.
Pozyskaliśmy drona przy pomocy środków z budżetu Województwa Śląskiego w Katowicach w ramach Marszałkowskiego Programu Jakości Powietrza. Przeszkolenie posiadają dwie osoby – ja i jeden strażnik.

Zarzuca się Straży, że nie wykonuje rekontroli i że toleruje łamanie zapisów uchwały antysmogowej, gdy jest to spowodowane ubóstwem energetycznym.
Na nic nie przymykamy oczu. Działamy zgodnie z rekomendacją województwa śląskiego, która umożliwia odejście od kary w konkretnych przypadkach, na przykład wobec ludzi, których nie stać na nowy piec. To nie znaczy, że sprawę porzucamy. Powiadamiamy Urząd Miasta, gdzie pracuje ekodoradca do spraw „Czystego Powietrza” i on może sprawdzić, czy jest w stanie coś zaproponować. Powiadamiamy też Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Nie żeby MOPS mógł sfinansować wymianę pieca, ale żeby zasygnalizować o złej sytuacji w danej rodzinie. Nigdy nie przechodzę obojętnie wobec ludzkich problemów. Emocje trzeba odłożyć na bok i szukać rozwiązania. Nie oceniam ludzi, nie załamuję rąk, tylko działam i nieraz udało się znaleźć wyjście z trudnej sytuacji.

Czy mieszkańcy Ustronia stosują się do zapisów uchwały antysmogowej?
Większość mieszkańców dostosowała się do obowiązku i terminów wymiany źródła ciepła. Szczerze powiedziawszy dawno nie mieliśmy żadnego zgłoszenia na temat nieprawidłowego spalania czegokolwiek nieodpowiedniego. Zawsze jednak zachęcałam, żeby zgłaszać do straży takie sytuacje, ale nie po tygodniu, na sesji czy na jakimś zebraniu, bo wtedy nie ma to już większego sensu. Podczas zgłoszenia zawsze mogę zapisać taki telefon jako anonimowe zgłoszenie, jeśli ktoś nie chce podawać swoich danych. Zostanie przyjęte i sprawdzone.

Straż pracuje do godz. 19, a mieszkańcy mówią, że do spalania śmieci dochodzi nocami. Komu to zgłosić?
Można zadzwonić do nas rano. Podjedziemy pod wskazany adres, przeprowadzimy kontrolę i pobierzemy próbki z pieca. Mamy stosowne uprawnienia, przeszkolonych pracowników. Próbki wysyłamy do laboratorium i wszystko jest jasne. Stałe kontrole dotyczą też sprawdzania gospodarki ściekowej. Przez ostatnie półtorej roku skontrolowaliśmy około 800 posesji. Sytuacja generalnie się poprawia, ale wciąż jeszcze jest dużo posesji nie podłączonych do kanalizacji. Tam, gdzie jest możliwość należy to zrobić, tak nakazują przepisy.

 

Co konkretnie jest sprawdzane?
Czy jest podłączenie do kanalizacji, a jeśli nie, to czy właściciel posesji ma podpisaną umowę z firmą wywożącą ścieki i czy ma faktury za regularny wywóz. Właściciele posesji z oczyszczalniami też muszą mieć umowy i systematycznie oczyszczać osadnik. Odczytując licznik, mamy możliwość porównać, ile wody jest zużywane w danym gospodarstwie i tyle samo powinno być wywiezionych nieczystości płynnych. Jeśli są duże rozbieżności, to oznacza, że nieczystości znalazły się poza szambem. Upominamy, a następnie karzemy mandatami. Mamy też rozpisany harmonogram rekontroli i po jakimś czasie powtórnie sprawdzamy posesję.

Czy to jest w ogóle możliwe czasowo do zrobienia – kontrole antysmogowe, gospodarki ściekowej, rekontrole, a do tego bieżące interwencje – bezdomne, ranne i martwe zwierzęta, kierowanie ruchem, kontrola parkowania, zakłócania porządku publicznego?
Nie możemy i nie jesteśmy wszędzie, szczególnie w sezonie letnim pracujemy bardzo intensywnie, a i tak nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć natychmiast na każde zgłoszenie. Jest nas po prostu za mało. Ja nie byłam komendantem siedzącym za biurkiem, cały czas pracowałam jako strażnik miejski w terenie i wiem, o czym mówię.

Wciąż nie rozwiązana jest sprawa ruchu na ul. Nadrzecznej. Czy to prawda, że w poprzednim sezonie dostaliście polecenie, żeby w weekend przez cały czas być w rejonie Nadrzecznej i pilnować organizacji ruchu? Co wtedy działo się w innych miejscach?
Sprawa ul. Nadrzecznej jest bardzo skomplikowana, a najbardziej, choć niesłusznie dostaje się służbom. Cały czas słyszę, że zamiast kasować kierowców, którzy nieprawidłowo parkują, nic nie robimy. To nie jest prawda. Robimy tyle, ile możemy. Ul. Nadrzeczna to także tereny prywatne Wód Polskich, gdzie nasza jurysdykcja nie sięga. Wystawienie wielu wezwań przy tak małej liczbie pracowników zablokuje naszą pracę na dłuższy czas. Problem parkowania i organizacji ruchu należy rozwiązać kompleksowo. Słyszeliśmy, jesteśmy niepotrzebni, że płacą na nas podatki itd. Rozumiem ich, to nie jest rozwiązanie ulokować straż miejską w sobotę i w niedzielę nad Wisłą w roli parkingowych. Ustroń to nie tylko Nadrzeczna i nie tylko turyści, przede wszystkim potrzebują nas mieszkańcy.

Czy w waszej pracy pomógł monitoring?
Oczywiście, monitoring wspierał nasze postępowania i szukanie winnych. Bezpieczeństwo w mieście znacznie się poprawiło, z miejsc, które obejmuje monitoring udało się wyeliminować wiele niepożądanych zjawisk. Monitoring jest potrzebny szczególnie w obecnych czasach i w takim mieście, jak Ustroń, przez które przewija się mnóstwo osób przyjezdnych. Mówię to nie tylko jako komendant Straży Miejskiej, ale też jako matka dziecka uczęszczającego do szkoły podstawowej.

Wspomniała Pani o pretensjach do Straży Miejskiej, ale chyba odbiór państwa pracy zmienił się trochę na lepsze?
Pojawiają się jeszcze postulaty o likwidacji Straży Miejskiej, ale odczuwam też większe zrozumienie dla naszej pracy, a nawet sympatię. Trzeba mieć świadomość, że zniknięcie straży miejskiej nie sprawi, że znikną problemy, których jest bardzo wiele. Rozwiązanie straży także nie będzie miało wpływu na zwiększenie etatów w policji. Mam wrażenie, że brakuje takiego pochylenia się nad sprawami ludzi, dlatego też zdarzają się telefony, kiedy dzwoniący prosi bezpośrednio o rozmowę ze mną. Angażuję się w sprawy i staram się doprowadzać je do końca. Mieszkańcy to doceniają, czasem nawet dziękują.

Ja też chciałabym bardzo podziękować ludziom, z którymi współpracowałam. Dziękuję byłemu wiceburmistrzowi Łukaszowi Sitkowi za to, że mogłam zawsze na niego liczyć, zawsze był dostępny, pomocny i kompetentny jak prawdziwy samorządowiec, pani Reni Kamińskiej z Urzędu Miasta za pomoc w sprawach administracyjnych, prezesowi Przedsiębiorstwa Komunalnego Krystianowi Wałachowi, który mimo iż był prezesem, osobiście angażował się w sprawy, jego pracownikom, Monice Zawadzie – wiceprezes Stowarzyszenia Można Inaczej za wspólną pracę w Zespole Interwencyjnym i w Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Alicji Cieślar ze Stowarzyszenia AS, byłemu sekretarzowi miasta Ireneuszowi Stańkowi, który przyjął mnie w szeregi ustrońskiej straży miejskiej (była to jedna z moich najlepszych rozmów o pracę!), radnej Bożenie Piwowar z Lipowca oraz mieszkańcom, pani Jolancie Hazuce z Nierodzimia i mieszkańcom – za zawsze ciepłe przyjęcie na Zebraniach Dzielnicy, funkcjonariuszom i komendantom Komisariatu Policji w Ustroniu, moim pracownikom – strażnikom miejskim, organizatorom ustrońskich dożynek, Wam jako gazecie, że od ponad 30 lat podtrzymujecie naszą piękną Ustrońską tradycje, piszecie o ważnych sprawach naszego miasta, wielu pracownikom Urzędu Miasta, którzy niestety już nie pracują, a przede wszystkim mieszkańcom. Z niejednym przeprowadziłam trudne rozmowy, ale też usłyszałam niejedne podziękowania. Mam czyste sumienie jeśli chodzi o oddanie pracy, czuję satysfakcję z tego, co udało się osiągnąć mimo trudności. Do zobaczenia na mieście!

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Monika Niemiec

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Skip to content