
Rozmowa z Moniką Linert,
prezes Kolei Linowej „Czantoria”
Czy na Czantorii wydarzą się dwa historyczne fakty? Będziemy jeździć na nartach przed świętami i powstaną Słoneczne Tarasy – Ścieżka w Koronach Drzew?
Pierwsze traktuję jako cel, który powinien stać się standardem – bardzo ważnym dla całej turystyki w regionie. Nadal natura rozdaje nam karty, ale na ten sezon wzmocniliśmy nasz arsenał naśnieżający. Liczę że dzięki temu realnie możemy powalczyć o przedświąteczne otwarcie. Jeśli chodzi o Słoneczne Tarasy – tu faktycznie nastąpił przełom. Otrzymaliśmy w tym roku nawet dwa pozwolenia na budowę, co otwiera nowy rozdział dla Czantorii. To pierwszy tak duży krok przy górnej stacji od wielu lat.
Kiedy przespacerujemy się Ścieżką w Koronach Drzew?
Na tym etapie nie mogę podać konkretnej daty. Ruszyły kluczowe procesy – przygotowania przetargowe oraz prace związane z modelem finansowania. Posiadamy komplet uzgodnień i gotowy projekt wykonawczy. Teraz możemy działać, proszę o cierpliwość co do konkretnych dat – proces jest w toku.
Mówi się, że inwestycja ma kosztować 26 mln złotych i wskazuje się konkretny bank, który pożyczy pieniądze.
Rzeczywiście przygotowujemy finansowanie projektu. Zależy nam na kredycie o jak najniższym oprocentowaniu i długim czasie spłaty, jesteśmy po rozmowach z bankiem, który wyraził zainteresowanie i oferuje najlepsze warunki.

Nie było możliwości, żeby zdobyć finansowanie unijne?
Choć Ścieżka jest rozwiązaniem mało inwazyjnym, zielonym i turystycznym to nie wpisuje się w aktualne kryteria programów z różnych względów. Finansowanie, o które się staramy i liczę, że będzie niebawem przyznane, to przebudowa poczekalni dolnej stacji z dotacją na 500 tys zł oraz remont i rozbudowa górnej stacji z dotacją na 2,5 mln zł. Obecna poczekalnia z kasami zostanie zmodernizowana, powstanie nowoczesna kawiarnia oraz sklep z pamiątkami, ruch powrotny gości zostanie również poprowadzony przez poczekalnię. Górna stacja poza kolejnym słonecznym tarasem i gastronomią jest planowana jako centrum dziedzictwa górskiego i regionalizmu, przestrzeń wprowadzająca
w tematykę górskiej wędrówki.
Czy Czantorię na to stać?
Nasze wyniki finansowe są stabilne, a przychody rosną. Projekt Tarasów jest dla nas możliwy do udźwignięcia, a inwestycje, które powstaną wcześniej zwiększą atrakcyjność Czantorii jeszcze zanim powstanie główna część projektu.
Czy miasto będzie poręczać kredyt spółki miejskiej, jaką jest Czantoria?
Jesteśmy spółką miejską, ale pracujemy w rytmie biznesowym – to dobra kombinacja. Burmistrz daje nam mandat i autonomię w decyzjach i pozwala nam rozwijać się dynamicznie – my dajemy miastu wysoką wartość – to uczciwy układ. Dlatego naturalnie chcemy wziąć odpowiedzialność za tę inwestycję we własne ręce i zrealizować ją bez obciążania budżetu miasta. Wiem, że w razie potrzeby miasto zawsze jest otwarte na dialog, ale dziś wychodzę z założenia, że postaramy się realizować inwestycję w ramach naszego kapitału.

Czantorię czeka dużo inwestycji, od czego się zacznie?
Właściwie już zaczęliśmy. Wspomniałam o jeszcze jednym pozwoleniu na budowę które niedawno uzyskaliśmy. Na wiosnę rozpoczniemy budowę nowego budynku gastronomicznego na ok. 120 miejsc wewnątrz i tyle samo na zewnątrz budynku. To pierwszy ważny element całego planu wpisany w naturalny krajobraz i spójną koncepcję – zupełnie nowa jakość. To rodzaj Apres Baru ze smaczną regionalną kuchnią i w końcu toaletami w środku. Ten obiekt, musi powstać pierwszy – będzie przejmował gości podczas kolejnego etapu – remontu górnej stacji.
W kontekście inwestycji w Wiśle na Skolnitym, powstaje pytanie, czy Czantoria nie spóźniła się z budową Tarasów, Ścieżki i wieży widokowej?
To fakt, pierwsi już nie będziemy. Pomysł Ścieżki w Koronach Drzew prezentowałam na Radzie Miasta w 2015 roku, był to wtedy koncept absolutnie pionierski – takiej atrakcji w Polsce jeszcze nie było. Cała procedura administracyjna trwała bardzo długo. Biurokracja, uzgodnienia środowiskowe i techniczne zajęły wiele lat. Przez ostatnie półtora roku byłam osobiście zaangażowana w dopinanie kluczowych ustaleń. Wprowadzone zmiany były konieczne, bo inaczej pozwolenia by nie było w ogóle. To był trudny proces. Jeśli chodzi o Skolnity to w turystyce działa to myślę inaczej. Dwie duże atrakcje tego typu podnoszą rangę całego regionu. Goście przyjeżdżają na dłużej, odwiedzają więcej punktów, miast, korzystają z noclegów, gastronomii, usług. Ścieżka w Wiśle będzie też magnesem dla gości którzy nie znają regionu – pojawią się również u nas a w przyszłości odwiedzą i nasze Słoneczne Tarasy.
Projekty też są różne. Ścieżka na Czantorii będzie faktycznie zanurzona w koronach drzew, buków zmieniających kolory o każdej porze roku, jest naturalna, dalej w lesie, bardziej górska i dzika. Towarzyszyć jej będzie wieża widokowa z przeszkloną windą. To ukłon w stronę kuracjuszy, gości uzdrowiska, mniej sprawnych osób. Dodatkowo będą na trasie elementy edukacyjne ale też takie podnoszące adrenalinę jak tyrolka pomiędzy segmentami oraz zjeżdżalnia w środku wieży. To zupełnie inne doświadczenie – będzie
również kilka wyjątkowych elementów, ale to jeszcze niech pozostanie tajemnicą. Konkurencyjność w turystyce oczywiście ma znaczenie, ale trzeba na nią patrzeć szerzej. Jeśli klient zamiast w jakiś inny region Polski, przyjedzie w nasze Beskidy, będzie duże prawdopodobieństwo, że zaliczy obie wieże. Plusem spóźnienia, jest że możemy korzystać z know-how tych, którzy zrealizowali już takie projekty. To daje nam dużo większe bezpieczeństwo techniczne.
Dolna stacja, górna stacja, Ścieżka i Tarasy, jeszcze Pani coś planuje?
Bardzo ważna będzie budowa kanalizacji, obecnie zwozimy spore ilości ścieków co jest trudnym zadaniem a rozwój spotęguje problem. Konieczna jest także modernizacja drogi dojazdowej do górnej stacji. Kapitalnego remontu wymaga już tor saneczkowy, wyciąg Faturka to kolejny spory problem, a od czasu awarii systematycznie poprawiamy elektrykę na kolei, takich tematów jest wiele, sama kolej też nowsza nie będzie. W przeszłości zabrakło długofalowego planowania, brakuje podstaw i krytycznej infrastruktury żeby się rozwijać, dziś nadrabiamy te zaległości systemowo krok po kroku.
Wymienione inwestycje nie mogą chyba powstać naraz.
Chciałabym zachować równe tempo pracy, nie mamy wszystkich projektów i uzgodnień a to zabiera czas. Z jednej strony nie da się zrobić wszystkiego naraz, ale największym ryzykiem byłoby stać w miejscu. Każdego roku trzeba rozpoczynać kolejne zadania. To będzie wymagający czas, mamy na szczęście świetny zespół i będziemy systematycznie dowozić projekty. Czantoria ma olbrzymi potencjał i cokolwiek się pojawi, będą chętni by korzystać i zostawiać pieniądze. Klienci wciąż chcą więcej. W tym roku lato było deszczowe, a my znów odnotowaliśmy wzrosty. Ubiegły sezon i Magiczny Las także pokazał, że nawet jak jest problem ze śniegiem, można przyciągnąć klienta.

Wracając do nart, zaczniecie sezon przed świętami?
Tego się nie da przewidzieć. Od świąt do szóstego stycznia to złoty czas dla turystyki. W Wiśle, w Trójwsi udaje się otwierać trasy. U nas jest zawsze cieplej i święta na nartach pozostawały raczej w sferze marzeń. W tym sezonie na trasie numer 1 mamy 11 nowych sprzętów, część kupiliśmy, część testujemy jak Fabrykę Śniegu, maszynę, która umożliwia produkcję śniegu w warunkach dodatnich temperatur. To testowy projekt, ale może otworzyć nową perspektywę dla funkcjonowania zimy na Czantorii. Ponownie będzie duży ratrak Pisten Bully 600 Polar z windą. Zespół zajmujący się przygotowaniem tras to prawdziwi komandosi, ale mimo wykwalifikowanych zasobów ludzkich i świetnych sprzętów realia są takie, że każdy scenariusz jest nadal prawdziwy.
Muszę jeszcze zapytać o niebieską trasę.
Fabryka śniegu sprawdziłaby się tam doskonale, ale to kosztowna technologia. Najbardziej racjonalnym rozwiązaniem jest infrastruktura podziemna z systemem lanc i armat – koszt ok. 2,5 – 3 mln zł. To inwestycja, którą kiedyś chcemy zrealizować, ale nie równocześnie z pozostałymi. Szukamy źródeł finansowania. Trzymamy rękę na pulsie na wielu polach.
Mówi Pani o wielkich inwestycjach, a cały czas przewija się ta gastronomia. Czy to taki poważny temat? Ile można zarobić na frytkach i gofrach?
Bo gastronomia w sezonach wysokich stanowi nawet do 20% naszych przychodów i rośnie. W tym sezonie letnim zwiększyliśmy przychód o 30%. Dobra gastronomia jest jednym z kluczowych elementów funkcjonowania każdego resortu turystycznego. To nie tylko dodatkowa usługa, ale nieraz cel wyjazdu. Na razie na górze oferujemy proste produkty i na pewno ich część pozostanie. Przecież bywa u nas dziennie po kilka tysięcy turystów, ważna również jest szybka obsługa i zaspokojenie klienta.
Dużo do zrobienia, co może nie wyjść?
Każda duża inwestycja niesie ze sobą ryzyko, zwłaszcza gdy planowanie trzeba zacząć od próby przewidywania nieprzewidywalnej pogody. To środowisko wymagające – zarówno proceduralnie, jak i technicznie. Trzeba liczyć się z papierologią, uzgodnieniami, decyzjami, warunkami przyrodniczymi, a czasem po prostu z ograniczeniami, które nie wynikają z naszej woli.
Ale takie ryzyko jest naturalną częścią prowadzenia biznesu nie tylko w górach. Jeśli ktoś chce całkowicie uniknąć ryzyka, to jedyne, co może zrobić, to… nic nie robić. Naszą rolą jest rozwijać Czantorię mądrze, bezpiecznie i z poszanowaniem natury.
Sporo tutaj o dużych inwestycjach ale bez obaw, to się nie wydarzy ani szybko ani na raz. Liczę że rozwój Czantorii nie zagłuszy natury, lecz ją podkreśli. Pozostaniemy miejscem autentycznym, dostępnym o każdej porze roku, przyjaznym dla rodzin, kuracjuszy i narciarzy. Na Czantorii największym luksusem nadal pozostanie prawdziwy kontakt z naturą.
Rozmawiała: Monika Niemiec

