

Minął ponad tydzień od zamontowania na jednym z budynków Muzeum Ustrońskiego tablicy poświęconej ustrońskim ofiarom hitlerowskiej zbrodni 9 listopada 1944 r. Przechodnie i spacerowicze przystają przy niej na dłużej, oddając się refleksji. Najważniejszy jest jednak fakt, iż miejsce to odwiedzają również dzieci pomordowanych. A pamiętajmy, że zbrodnia miała miejsce już 81 lat temu, nie wszyscy są więc w stanie przybyć i zobaczyć swych rodziców upamiętnionych w przestrzeni publicznej naszego miasta. Natomiast ogromnym zaszczytem dla nas było pojawienie się przed tablicą Józefa Szustra – syna Rudolfa Krysty oraz bliźniaczek Heleny Krysty i Julii Troszok – córek Alojzego Miecha! A przy tej okazji zostały wykonane pamiątkowe fotografie, które uzupełniam retrospekcjami z dzieciństwa. Przypomnijmy teraz kilka kluczowych faktów:


Rudolf Krysta (kowal) wraz z Alojzym Miechem (stolarzem-modelarzem) uchodzili za znakomitych fachowców i „największych Polaków” w środowisku kuźniczym, dlatego obu hitlerowscy oprawcy potraktowali wyjątkowo okrutnie, przed rozstrzelaniem zostali brutalnie pobici, a zginęli nieopodal swoich domów w hermanickiej kolonii. Rodzice Józefa Szustra – Rudolf Krysta i Elżbieta Szuster nie doczekali planowanego ślubu, który utrudniały im okupacyjne władze. Po zamordowaniu Rudolfa Elżbieta została zesłana na przymusowe roboty do Niemiec, a małego Józefa wychowywali dziadkowie na hermanickim folwarku. Ojciec Elżbiety pracował na portierni spichlerza zbożowego w Hermanicach, dzięki czemu rodzina miała możliwość palenia zniczy na Wszystkich Świętych w miejscu naznaczonym krwią Rudolfa. Pod sypaniem złożono bowiem ciała ofiar po zakończeniu zbrodni. Alojzy Miech konsekwentnie odmawiał podpisania Volkslisty. Współpracował z oddziałem Gwardii Ludowej pod dowództwem Józefa Glajca. Rozstrzelano go pod kasztanowcem, rosnącym nieopodal jego domu. Kolejne pociski trafiły w ścianę budynku tuż obok drzwi, omal nie zabijając zrozpaczonej żony. Kasztanowiec przez długie lata stał przy ul. Dominikańskiej, później pozostał po nim tylko pień, a obecnie zagłębienie w ziemi. Po okupacji Ewa Miech, matka gromadki dzieci, nie mogła liczyć na żadną pomoc ze strony państwa. W kolejne rocznice 9 listopada zapalała świeczki w miejscu rozstrzelania swego męża.
Alicja Michałek,
Muzeum Ustrońskie

