7 C
Ustroń
sobota, 6 grudnia, 2025

Dzieci ofiar 9 listopada pod pamiątkową tablicą

Józef Szuster na tle pamiątkowej tablicy. W jego oczach do dziś można dojrzeć spojrzenie, znane nam z jedynej zachowanej fotografii jego ojca.
Bliźniaczki Helena Krysta (z prawej) oraz Julia Troszok (z lewej) pozują na tle tablicy. Cień, rzucany przez prasę kuźniczą, stał się poruszającym symbolem ciężkiej pracy ich ojca w ustrońskiej Kuźni.

Minął ponad tydzień od zamontowania na jednym z budynków Muzeum Ustrońskiego tablicy poświęconej ustrońskim ofiarom hitlerowskiej zbrodni 9 listopada 1944 r. Przechodnie i spacerowicze przystają przy niej na dłużej, oddając się refleksji. Najważniejszy jest jednak fakt, iż miejsce to odwiedzają również dzieci pomordowanych. A pamiętajmy, że zbrodnia miała miejsce już 81 lat temu, nie wszyscy są więc w stanie przybyć i zobaczyć swych rodziców upamiętnionych w przestrzeni publicznej naszego miasta. Natomiast ogromnym zaszczytem dla nas było pojawienie się przed tablicą Józefa Szustra – syna Rudolfa Krysty  oraz bliźniaczek Heleny Krysty i Julii Troszok – córek Alojzego Miecha! A przy tej okazji zostały wykonane pamiątkowe fotografie, które uzupełniam retrospekcjami z dzieciństwa. Przypomnijmy teraz kilka kluczowych faktów:

Bliźniaczki Helena Krysta (z lewej) oraz Julia Troszok (z prawej) z matką Ewą Miech (później Szczepańską).
Józef Szuster w dzieciństwie.

Rudolf Krysta (kowal) wraz z Alojzym Miechem (stolarzem-modelarzem) uchodzili za znakomitych fachowców i „największych Polaków” w środowisku kuźniczym, dlatego obu hitlerowscy oprawcy potraktowali wyjątkowo okrutnie, przed rozstrzelaniem zostali brutalnie pobici, a zginęli nieopodal swoich domów w hermanickiej kolonii. Rodzice Józefa Szustra – Rudolf Krysta i Elżbieta Szuster nie doczekali planowanego ślubu, który utrudniały im okupacyjne władze. Po zamordowaniu Rudolfa Elżbieta została zesłana na przymusowe roboty do Niemiec, a małego Józefa wychowywali dziadkowie na hermanickim folwarku. Ojciec Elżbiety pracował na portierni spichlerza zbożowego w Hermanicach, dzięki czemu rodzina miała możliwość palenia zniczy na Wszystkich Świętych w miejscu naznaczonym krwią Rudolfa. Pod sypaniem złożono bowiem ciała ofiar po zakończeniu zbrodni. Alojzy Miech konsekwentnie odmawiał podpisania Volkslisty. Współpracował z oddziałem Gwardii Ludowej pod dowództwem Józefa Glajca. Rozstrzelano go pod kasztanowcem, rosnącym nieopodal jego domu. Kolejne pociski trafiły w ścianę budynku tuż obok drzwi, omal nie zabijając zrozpaczonej żony. Kasztanowiec przez długie lata stał przy ul. Dominikańskiej, później pozostał po nim tylko pień, a obecnie zagłębienie w ziemi. Po okupacji Ewa Miech, matka gromadki dzieci, nie mogła liczyć na żadną pomoc ze strony państwa. W kolejne rocznice 9 listopada zapalała świeczki w miejscu rozstrzelania swego męża.

Alicja Michałek,
Muzeum Ustrońskie

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Przejdź do treści