6.4 C
Ustroń
sobota, 6 grudnia, 2025

Pożar zabrał im dom

W niedzielę 9 listopada państwo Beata i Andrzej Wojciechowscy, mieszkańcy naszego miasta stracili część swojego dobytku, gdyż pożar zniszczył ich dom. Strażacy przeprowadzili sprawną akcję, dzięki której nie doszło do  atastrofalnych
zniszczeń, ale dom i tak przedstawia obraz nędzy i rozpaczy.

Wypalone ściany, podłoga, zniszczone meble, a to wszystko zalane wodą i środkami do gaszenia. Ogień strawił dużą część kuchni, naruszył konstrukcję oraz zniszczył poddasze mieszkalne. Smród spalenizny, wilgoć, ziąb – w takich warunkach małżeństwo spędziło dwa dni i dwie noce.

Nie mieli się gdzie przeprowadzić i musieli sobie poradzić, mimo iż pan Andrzej jest niepełnosprawny i schorowany. W jego nodze jątrzy się rana, tworząc dziurę na 15 cm. Grozi mu amputacja, ale pani Beata walczy jak lew o jej uratowanie. Każdego miesiąca wizyty w specjalistycznych poradniach w Tychach i Żorach oraz opatrunki i środki pielęgnacyjne kosztują prawie 2000 zł. Pan Andrzej ma też raka żołądka i chorobę Alzheimera, a przez to wszystko jest niesprawny i niesamodzielny. Podporą każdego dnia jest dla niego żona. Państwo Wojciechowscy tworzą zgodne i pełne ciepła małżeństwo, żyją bardzo skromnie, a w tym roku, jeszcze przed pożarem zostali włączeni do programu pomocy Szlachetnej Paczki, prosząc o dodatkowy grzejnik, żeby w domu było cieplej. Po pożarze dali sobie radę tylko dzięki wolontariuszom Szlachetnej Paczki.

Pani Beata w poniedziałek zwróciła się o pomoc do miasta. Otrzymała grzejnik, który przywieziono jej w pudle i pozostawiono do samodzielnego montażu na ścianie. Miasto zaproponowało Wojciechowskim mieszkanie w tragicznych warunkach, które uniemożliwiałyby opiekę nad ciężko chorym mężczyzną. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zaoferował miejsce w schronisku dla bezdomnych w Cieszynie. MOPS przyznał też 6 tys. złotych zapomogi z puli przeznaczonej na pomoc mieszkańcom w kryzysowych sytuacjach losowych. Pogorzelców przyjęli pod swój dach dobrzy ludzie, właściciele hotelu w Wiśle, którzy sami też przeżyli pożar. Małżeństwo z Ustronia może tam mieszkać do 1 grudnia.

Dostarczony przez miasto grzejnik przyjechał zainstalować Rafał Gluza, właściciel firmy budowlanej, który jest jednocześnie wolontariuszem Szlachetnej Paczki. Podjął się też bezpłatnie wyremontować dom państwa Wojciechowskich, potrzebne są jednak środki na materiały. Gdy zapytaliśmy Pana Rafała, w jakim stanie jest dom, odpowiedział, że spalone są ściany i podłogi, nie ma sufitu między kondygnacjami. Przy pierwszym przeglądzie oszacował koszty materiałów na 20 tys. zł. Odejmując od tego 6 tys. zapomogi, potrzebne byłoby 14 tys. zł, żeby doświadczeni przez los ludzie mogli zamieszkać w swoim domu. Niestety po sprawdzeniu instalacji elektrycznej okazało się, że jest do wymiany, co kosztować będzie około 10 tys. zł. Pomoc w pozyskaniu materiałów zaoferowała Fundacja św. Antoniego, z której pomocy poszkodowane małżeństwo już korzysta.

Państwo Wojciechowscy zwracają się o pomoc do ludzi dobrej woli. Pragną znów mieć dach nad głową i bezpieczne warunki do codziennego życia. Każda forma pomocy będzie dla nich ogromnym wsparciem w powrocie do normalności.

Pani Beata poświęca się opiece nad mężem, jej życie wypełnia zmiana opatrunków, codzienna pielęgnacja, wizyty lekarskie, zakupy, dbanie o dom, ogrzewanie, sprzątanie. To jej codzienność, którą pokornie przyjmuje. Mąż wymaga pomocy w niemal każdej codziennej czynności – od poruszania się, przez higienę i przygotowywanie posiłków, po zmianę opatrunków i pielęgnację ran. Każdy dzień podporządkowany jest jego potrzebom, rehabilitacji, leczeniu, które wymagają od żony siły, cierpliwości i poświęcenia. Sytuacja finansowa rodziny jest bardzo trudna. Pani Beata nie może podjąć pracy, ponieważ cały czas poświęca opiece nad mężem. Ich przychód wynosi 4866 zł, a po odliczeniu niezbędnych wydatków w wysokości 3878 zł pozostaje zaledwie 494 zł na osobę. Większość pieniędzy pochłaniają wizyty w poradniach, leki, opatrunki, środki pielęgnacyjne i opłaty mieszkaniowe.

W pierwszej chwili ta tragedia załamała panią Beatę, ale dobroć ludzi podniosła na duchu. Musiała się pogodzić z tym, że zniszczony został skromny dorobek życia, ale najgorsza jest  dla niej niepewność i obawy, czy będzie mogła odpowiednio zadbać o męża. Pomimo wszystkich przeciwności losu, państwo Wojciechowscy wspierają się. Nie mają wiele, ale pani Beata stara się, by mąż czuł się bezpiecznie i żył godnie, nawet wtedy gdy brakuje na podstawowe potrzeby. Stała opieka jest dla niej ogromnym obciążeniem fizycznym i psychicznym, a do tego wszystkiego doszedł pożar. Jest zmęczenie, trudy dnia codziennego, ale małżeństwo odnajduje siłę w miłości, która przez lata stała się dla nich największym oparciem. Radość przynoszą im wspólne chwile, rozmowy, słuchanie muzyki, dobra kawa. Pan Andrzej mimo bólu jest pogodnym człowiekiem, pani Beata oddana i cierpliwa. Oboje marzą o odbudowie domu oraz poprawie zdrowia mężczyzny.

Monika Niemiec

Została założona zbiórka pieniędzy dla Beaty i Andrzeja Wojciechowskich na Zrzutka.pl pod nazwą „Pomoc pogorzanom w Ustroń”. Każda wpłata pomoże w remoncie. Gdyby ktoś chciał przekazać pieniądze w tradycyjny sposób, to prosimy o kontakt z redakcją, przekażemy telefon do pani Beaty. Gdyby ktoś chciał przekazać jakieś rzeczy, to państwu
Wojciechowskim potrzebna jest kuchenka elektryczna, bo ze względów bezpieczeństwa muszą zrezygnować z butli gazowej. W czasie pożaru stracili też wiele osobistych rzeczy i prawie wszystkie ubrania. Pani Beata już dwa razy prała ciepłe kurtki, ale nie schodzi z nich smród spalenizny. Z wdzięcznością przyjęłaby ubrania wierzchnie, dla niej rozmiar M, a dla męża XL. Można też przekazać inne ubrania, dla pana Andrzeja (102 w pasie, buty rozmiar 43 na rzepy, ze względu na rany) i dla pani Beaty (rozmiar M, buty 38). Nie przekazujmy poszkodowanym starych, zniszczonych ubrań.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Przejdź do treści