W ostatnich dniach Stowarzyszenie Miłośników Kuźni Ustroń musiało zmierzyć się z kolejną stratą. 19 października w cieszyńskim szpitalu odszedł bowiem do wieczności Edward Poloczek, członek panteonu zasłużonych ustrońskich kuźników. Przeżył 94 lata, a 22 października, czyli w dniu, w którym spoczął na wiślańskim „Groniczku”, przypadała rocznica jego 95. urodzin. Edward mieszkał w Dobce przy ul. Ślepej, w otoczeniu lasu i urokliwej przyrody. Stamtąd też przybywał codziennie do Kuźni, zwanej przed laty matką – żywicielką większości ustrońskich rodzin. Jak wspominają koledzy ze stowarzyszenia, większość swego życia zawodowego związał z kontrolą międzyoperacyjną. Sprawdzał zatem na bieżąco jakość odkuwek wykonywanych przez kowali, co pozwalało na wczesne wykrycie i usunięcie błędów w procesie produkcyjnym.
Poza pracą w Kuźni Edward Poloczek z zaangażowaniem działał w radzie parafii ewangelickiej w Wiśle-Centrum, z racji wieku i doświadczenia ciesząc się autorytetem. Co ciekawe, prowa-dził również dziennik, cenny dokument zawierający zapiski z codziennego życia. W lokalnej społeczności dał się poznać również jako radiesteta, badający fale energetyczne w celu wykrywania żył wodnych. Wyznaczał ich przebieg, głębokość i jakość, wskazując mieszkańcom optymalne miejsca na studnie, a w dziedzinie tej odnosił wiele sukcesów. Był jednym z najstarszym członków stowarzyszenia, skupiającego osoby związane z Kuźnią. Na comiesięcznych spotkaniach był zawsze pogodny, uśmiechnięty i żywo zainteresowany działaniami mającymi na celu zachowanie pamięci o ustrońskim przemyśle. Koledzy mówili o nim: „uczciwy, wzbudzający szacunek chłop” i tak też go zapamiętają. Na wiślańskim „Groniczku” zmarłego pożegnał prezes stowarzyszenia Karol Brudny, wygłaszając uroczystą laudację. Teraz Edward spogląda już na nas tylko ze zbiorowej fotografii, wykonanej na pożegnanie zakładu 19 października 2008 r. Pozuje w samym centrum zdjęcia i jak zwykle sympatycznie się uśmiecha.
W imieniu zarządu SMKU
Alicja Michałek