Piękny koncert, ale…
Jestem ustroniaczką, wychowaną w rodzinie, od pokoleń związanej z Ustroniem. Od zawsze były mi bliskie sprawy lokalnego patriotyzmu, miłości do gwary oraz folkloru ziemi cieszyńskiej. Miałam ten zaszczyt, że chociaż nie byłam nigdy członkiem zespołu, to dorastałam bardzo blisko jego założycielki, Cioci Reni i „jej dziecka” czyli ukochanej Równicy. Dlatego nie mogło mnie nie być na koncercie 30-lecia. Podzielę się więc kilkoma refleksjami z koncertu.
Uważam, że koncert powinien był być zadedykowany jego założycielce Renacie Ciszewskiej, to miało wybrzmieć na samym początku, lecz niestety nie wybrzmiało. Mam wrażenie, że postać Renaty Ciszewskiej została w jakimś stopniu zminimalizowana, chodzi mi o jej twórczość i ogromne zasługi. W moim mniemaniu laury i splendor z faktu istnienia i renomy zespołu spłynął na wszelakiej maści oficjeli, gromadnie obecnych w amfiteatrze.
Najpiękniej o założycielce pisał i mówił Prof. Daniel Kadłubiec. Nazwanie Reni „Wielką Artystką Romantyczną” , to sedno jej życia i twórczości. To wrażliwość na piękno ustrońskiej ziemi , na miłość i przywiązanie do Ustronia, Jej Małej Ojczyzny. W licznych pieśniczkach oraz poezji Jej autorstwa, które pisała dla Równicy od zawsze istniało umiłowanie ojczystej ziemi. Niestety, mówiąc o Równicy wiele, nikt tak naprawdę nie powrócił do tej romantycznej idei. Pozwolę sobie zadać pytanie – dlaczego zabrakło poezji Reni, poezji Pani Wandy Mider, czy choćby fragmentów wspaniałych tekstów gwarowych Profesora Daniela Kadłubca. Pojawił się za to „wiersz” przeczytany przez prowadzącą, przy którym „rymy częstochowskie” to szczyty poetyckiej finezji. Kto pozwolił na odczytanie czegoś tak prymitywnego?!
Pani prowadząca reprezentowała niestety żenujący poziom wypowiedzi, popełniała niedopuszczalne merytoryczne pomyłki, za które nie przeprosiła oraz wygłaszała przydługie monologi o niczym.
Pomijając wszystko to, jestem zachwycona poziomem artystycznym zespołu. Pani Marzena Cieślar jest godną następczynią Reni. Brawo!
I jeszcze jedno. Renata Ciszewska od początku istnienia zespołu, wierzyła w sens jego powołania. Poświęciła mu większą część swojego życia, a nie zawsze było łatwo i różowo. Borykała się z wieloma przeciwnościami, ale podnosiła się i szła do przodu. Renia jeszcze nie dawno była wśród nas. Pamiętajmy o tym!
Joanna Molicka