
Liczne grono miłośników Estrady Regionalnej „Równica” im. Renaty Ciszewskiej,
która w tym roku obchodzi 30-lecie aktywnej, pełnej imponujących osiągnięć pracy, już czekają na koncert jubileuszowy, z pewnością wyjątkowy.
Jako zapowiedź uroczystych obchodów 22 sierpnia członkowie zespołu wraz z kierownictwem przygotowali spotkanie w Muzeum Ustrońskim w ramach projektu „Bardzo Młoda Kultura” koordynowanego przez Regionalny Instytut Kultury im. Wojciecha Korfantego. Na tle barwnej wystawy historycznej znakomite przemówienie wygłosił prof. Daniel Kadłubiec, znawca regionalnego folkloru i promotor tej wyjątkowej artystycznej grupy, która jak stwierdził sięgnęła już szczytów.
Przed imprezą młodzi wokaliści z akompaniamentem kapeli zaśpiewali kilka regionalnych pieśni pod kierunkiem Marzeny Cieślar, a następnie udali się na próbę przeddożynkową.
Po występie burmistrz Paweł Sztefek wręczył kwiaty trzem liderkom projektu: Wiktorii Kopyciok, Patrycji Bierskiej i Lenie Jaworskiej. Wraz z nimi w to niezwykłe zadanie zaangażowani byli: Matylda Ciemała, Rozalia Cieślar, Iga Duda, Ola Gąsior, Aleksandra, Izabela i Łukasz Kopyciokowie, Natalia Owczarek, Viktoria Raczek, Sandra Urbańska-
-Raszka, Kornelia Wilczek oraz Michał Cieślar, Tomasz Nowak, Józef Paczos, Andrzej Raszka, kierownictwo zespołu i Lidia Hławiczka.
Wszyscy wykazali wielkie zaangażowanie i kreatywność, by organizując wiele ambitnych przedsięwzięć jak najlepiej uczcić 30-lecie.

Po powitaniu gości przez dyrektor Muzeum Magdalenę Lupinek, głos zabrała Wiktoria Kopyciok, a po niej koordynator projektu Aleksander Lysko.
Nie mogło być lepszego prezentera dokonań zespołu jak prof. Kadłubiec, który od jego powstania wspierał go i jego założycielkę Renatę Ciszewską, a potem popularyzował liczne dokonania „Równicy”. W krasomówczym przemówieniu wysławiającym liczne osiągnięcia młodych artystów oraz ducha sprawczego grupy, panią Renatę zaprezentował też teksty jej niezwykłych pieśni. Oto fragmenty mowy Profesora: – Ze śp. żoną Zuzanką towarzyszyliśmy „Równicy” jak się rodziła, jak rosła, rozwijała się, jak stała się mocarzem, podziwianym w kraju i Europie. Stało się tak za sprawą jej twórczyni, śp. Renaty Ciszewskiej, która była dla Równicy tym, czym Hadyna dla „Śląska”, czy Sygietyński dla „Mazowsza”. Ale była czymś znacznie więcej – oni mieli chórmistrzów, baletmistrzów, korepetytorów, scenarzystów, reżyserów – a ona była tym wszystkim. Ale jedno miała z nimi wspólne – osobowość i talent wielkiego artysty, toteż „Równica”, podobnie jak „Śląsk” czy „Mazowsze”, stała się zespołem autorskim przez to, że jej twórczyni wetchnęła w nią swojego ducha, swoją wizję cieszyńskiego piękna do tego stopnia, że wśród setek zespołów „Równica” jest jedyna i rozpoznawalna. Ma swoją twarz i to jest szczyt tego, co zespół może osiągnąć. I trudno to zrozumieć, skoro p. Renia nie miała wykształcenia ani muzycznego, ani choreograficznego, ani polonistycznego. Jest tylko jedno wytłumaczenie – po prostu miała dar niebios.
Największą siłą „Równicy” jest śpiew – chór i jego soliści. Tu ociera się o profesjonalizm. Aż dziw bierze, jak ona wykształciła tylu wspaniałych solistów, jak ona doprowadziła tę młodzież do takiej klasy wokalnej, mając tylko do dyspozycji swoją niepospolitą muzykalność. I zaczynała zawsze od nowa, jedni odchodzili, inni przychodzili. I te aranżacje pieśniczek na dwa, trzy, nawet i cztery głosy zupełnie unikalne, dzięki którym, jak się rzekło, „Równicę” nie można nie zauważyć, nie można się nią nie zachwycać, także dzięki solistom, solistkom – każde z nich byłoby gwiazdą w każdym tego typu zespole, profesjonalnym włącznie. Nie można się nią nie zachwycać także dzięki wyglądowi, pieczołowicie pielęgnowanym strojom, dzięki ogromnej pracy Lidii Hławiczki. Wygląd to połowa sukcesu. I tutaj widać jak na dłoni, że Renata miała jeszcze jeden wyjątkowy dar – dar pedagogiczny, wychowawczy. Uczyła nie tylko, jak doskonale śpiewać i tańczyć, ale także jak się zachowywać, jak odnosić się do ludzi, jak czcić rodziców, swój dom, gwarę, to wszystko, co odziedziczyliśmy po swoich przodkach.
R. Ciszewska to poetka, jako autorka tekstów pieśniowych, które mają tak genialną poetykę ludową, że staną się anonimowymi, wtopią się w te, które śpiewamy od wieków. Tworzyła też teksty do melodii zastanych, znanych i poza granicami ziemi cieszyńskiej. W Czechach, na Morawach nucono melodie o uginającym się mosteczku nad przepływającą wodą. Ale ona z tego zrobiła, bo była twórcą romantycznym, wzruszająco mądrą opowieść o miłości i upływającym czasie, o tym, że miłość trwa wiecznie, jest czymś nadziemskim, darem nieba, a bez niej nie ma prawdziwego życia. Uważam, że „Równica” jako szczytowy reprezentant Ustronia i jego dobro kulturalne zasługuje na to, by doczekała się swojego muzeum urządzonego najsymboliczniej w domu Jej założycielki i patronki. Wystąpienie mówca zakończył odtworzeniem nagrania pieśni „Równicy” „Hej, hej góralu, czy ci nie żal”, w której jak stwierdził: „Równica” wspięła się na szczyt. Idzie teraz tylko o to, żeby z tego szczytu nigdy nie zeszła, czego życzę z serca następcom śp. Renaty Ciszewskiej. „Równica” jest bowiem szczytowym reprezentantem Ustronia i jego dobrem kulturalnym.
Lidia Szkaradnik