12.9 C
Ustroń
czwartek, 17 lipca, 2025

Bliżej natury: O ptasich wodopojach i kąpieliskach

Fot. 1

Na hasło „Pomagać ptakom…” wiele osób wręcz odruchowo dopowiada „…przetrwać zimę”, mając oczywiście na myśli dokarmianie skrzydlatych w tym ciężkim nie tylko dla nich, okresie. I słusznie! Wbrew stanowiskom co bardziej ortodoksyjnie nastawionych przyrodników i ornitologów, dokarmianie ptaków (nie tylko zimą!) jest ważne i stanowi dla nich realną pomoc, a korzyści zdecydowanie przewyższają zagrożenia czy negatywy. Ale ja dziś nie o dokarmianiu… Spore grono osób pomaganie ptakom utożsamia również z wieszaniem budek lęgowych. I tu również pełna zgoda – dla tzw. dziuplaków, czyli ptaków zakładających gniazda w dziuplach i innych zakamarkach, wnękach i szczelinach drzew, znalezienie odpowiedniego „domostwa” zwłaszcza w miastach jest wielce utrudnione, więc chętnie korzystają z takiej proptasiej deweloperki. Byleby tylko budka miała właściwą konstrukcję i została zawieszona w odpowiednim i bezpiecznym miejscu. Ale ja również dziś nie o ptasich budkach… Natomiast niewielu z moich na szybko przepytanych ostatnio rozmówców, pomoc ptakom kojarzy z wystawieniem miski czy innego pojemnika z wodą, jako ptasiego wodopoju i kąpieliska zarazem. A szkoda, bowiem stały dostęp do wody, służącej ptakom tak do picia, jak i do kąpieli, jest ważny przez cały rok. Pomaga naszym  skrzydlatym sąsiadom utrzymywać odpowiedni poziom nawodnienia organizmu, o higienie i ochłodzeniu się od czasu do czasu (a zwłaszcza podczas letnich i nie tylko letnich upałów) nie wspominając. Kto wie, czy to właśnie ustawienie stosownego pojemnika z wodą oraz dbanie o jego stałe zapełnienie (zimą również!) i czystość, nie powinno być uznane za najważniejszy sposób pomagania ptakom!

Fot. 2

Ptasia gospodarka wodna jest odmienna od ssaczej. Przede wszystkim ptaki mają wysoką  temperaturą ciała, dochodzącą nawet do 44℃, a jej utrzymanie wymaga odpowiedniego bilansu strat i produkcji ciepła. Podczas upałów ptaki nie mogą uciec do klimatyzowanych pomieszczeń i otworzyć butelkę z wodą gazowaną lub niegazowaną. Na dodatek nie mają gruczołów potowych i nie pocą się, więc i ten sposób „na ochłodę” odpada. Pozostaje im szeroko otwierać dziób i szybko oddychać, stroszyć piórka i intensywnie przy tym rozkładać skrzydła i w ten sposób niejako się wachlować. Dyszący, z szeroko otwartym dziobem ptak wygląda na pierwszy rzut oka, jakby wręcz umierał z pragnienia i takie skojarzenie jest jak najbardziej na miejscu. A pierwszą i najważniejszą w tym przypadku pomocą jest łatwo dostępna woda – do picia i kąpieli! Ptaki naturalnie wykorzystują wszelakie płycizny rzek i jezior, mniejsze czy większe kałuże, szybko wysychające koleiny wypełnione wodą i tym podobne. Jednak w naszych wybetonowanych i wyasfaltowanych miastach czy „sterylnie” utrzymywanych parkach i przydomowych ogrodach, z tego typu oazami jest ciężko. Ptaki oczywiście wynajdują różnego rodzaju okazje na ochłodę – czy to w fontannach, czy to korzystając z coraz popularniejszych w miejskich przestrzeniach tzw. zamgławiaczy lub z rozstawianych latem tu i ówdzie poidełek i misek z wodą dla psów. Ale jeszcze lepiej dla ptaków będzie, jeśli w każdym naszym ogródku (o parkach oraz o miejskich i osiedlowych skwerach nie wspominając!) stanie pojemnik z zawsze dostępną wodą!

Fot. 3

Co wybrać na ptasie poidełko-wannę? Teoretycznie powinna nadać się prawie każda miska lub pojemnik, byle by nie za mała i raczej płytka (z reguły spotykam się z zaleceniami do 2-5 cm głębokości). Wiedziony tą myślą w swoim ogrodzie eksperymentowałem z różnymi rzeczami, starając się dać im drugie życie – chociażby ze starymi patelniami czy obtłuczonymi szklanymi naczyniami do pieczenia. Chyba natrafiłem na jakieś bardzo wybredne ptasie towarzystwo, bowiem dopiero specjalnie kupiona (oj, tanio nie było!) stalowa micha okazała się strzałem w dziesiątkę! Moi skrzydlaci sąsiedzi długo ignorowali wszelakie kuchenne „wyrzutki” naczyniowe, ale to ciężkie i zardzewiałe „od młodości”
poidło obdarzyli natychmiastowym zaufaniem! Wypłycone kamieniami sprawdza się znakomicie i co równie istotne – jest ogrodu ozdobą, a nie ciałem obcym, wciśniętym niejako na siłę. Równie ważne, o ile nie ważniejsze, jest ustawienie wodnego zbiorniczka – w miejscu widocznym i łatwo dostępnym dla ptaków, dającym im poczucie bezpieczeństwa, czyli w otoczeniu, które nie powinno ułatwiać podkradania i czajenia się stworzeń mających na ptaki, a nie na wodę chrapkę. W przypadku mojego ogrodu ustawienie michy dopiero w trzecim miejscu okazało się strzałem w dziesiątkę! Chociaż dla mnie dwie wcześniejsze lokalizacje nie różniły się prawie niczym, to jednak ptaki mają ostatnie słowo i dopiero w tym miejscu poidło zaczęło się cieszyć ogromną popularnością pośród skrzydlatych. Ważna jest również woda – najlepsza deszczówka, ale jak jej nie ma, to zwykła kranówka (fajnie, jakby była odstana) też raduje i ratuje ptasie życie. Regularne czyszczenie pojemnika? Jak najbardziej wskazane, tak ze względów na ptasią higienę (cóż, z moich obserwacji wynika, że ptaki często piją, kąpią i „załatwiają” się w tym samym miejscu), jak i nasze poczucie estetyki.

Fot. 4

A efekt ustawienia ptasiego poidełka w ogrodzie? Oczywiście – pomoc ptakom, ale również cudowne i niezapomniane obserwacje ptasich sąsiadów, ich zwyczajów i upodobań! Załączony zestaw zdjęć ilustruje krótki, mniej niż godzinny okres „funkcjonowania” poidełka, a ileż w tym czasie się działo! Najpierw wpadła pliszka [fot.1] – „ptak z ADHD”, ale zachowujący się poniekąd elegancko i dyskretnie. Potem samiec kosa – ten to niczym się nie przyjmuje, więc woda chlapała dookoła [fot. 2]. Wiecznie wylękniona, ale dystyngowana sierpówka [fot. 3] przysiadła na krawędzi i długo piła, zanim prawie jednocześnie nie pojawiły się samice – kosa i makolągwy [fot. 4]. Kosica długo zażywała kąpieli, więc makolągwa zrezygnowała, ale szybko zastąpili ją najpierw „pan” wróbel a później samiec makolągwy [fot. 5]. Kiedy wreszcie „pani” kosowa zakończyła ablucje, zdawało się, że nic już nie przeszkodzi samiczce makolągwy, ale równocześnie z nią na wodę nabrał ochotę kopciuszek [fot. 6]. Pojemnik okazał się jednak wystarczająco duży i oba ptaszki wspólnie zaspokoiły pragnienie i wzięły kąpiel!

Fot. 5

I tak to się toczy u mnie w ogrodzie! A w ogrodach Czytelników Ustrońskiej?

Fot. 6

Tekst i zdjęcia:
Aleksander Dorda

Poprzedni artykuł

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Skip to content