Murzin to niemal kultowy wypiek, związany z tradycją wielkanocną od niepamiętnych czasów, a miłośnicy tego niezwykłego ciasta drożdżowego z wędzonkami wyczekują na niego cały rok. I choć można by go upiec w innym czasie, to nigdy nie smakuje tak wyjątkowo jak podczas śniadania wielkanocnego. Wychodząc naprzeciw kultywowania tej tradycji Klub Seniora wraz ze Stowarzyszeniem „Można Inaczej” i Miastem Ustroń zorganizowali tematyczne warsztaty.
Ze względu na ograniczenia lokalowe uczestniczyło w nich jedynie kilkanaście osób. Prowadziła je pracownica Stowarzyszenia Marzena Malaka, która kunszt tej sztuki kulinarnej przejęła od babci i mimo młodego wieku wykazała się sporą wprawą. Po przybyciu uczestniczek do zadbanych sal Stowarzyszenia na stole czekał już na nie poczęstunek w postaci kanapek i kołaczy z kawą i herbatą. Była więc okazja, by powspominać tradycje związane z wypiekiem murzinów. Okazało się, że „co chałupa, to inna nauka”. Uczestniczki wspominały, że do ciasta drożdżowego dodawano mąkę żytnią lub żarnówkę, ale dziś coraz częściej stosuje się tylko mąkę pszenną. Co do tłuszczu było jeszcze większe zróżnicowanie, bo na pierwszym miejscu pojawiło się masło, ale w niektórych domach używa się oleju, smalcu, a nawet margaryny, którą to wybrała zgodnie z przepisem babci Marzena Malaka. Przy tej dyskusji kulinarnej poczęstunek znikał z talerzy, a Bogdan Kozieł kierujący Klubem Seniora powiedział, że na święta przygotowuje się żywności w bród, więc należy wszystko zjeść i odchorować, by niczego nie marnować.

Instruktorka przygotowując składniki ciasta drożdżowego przypomniała, że nazwa murzin wywodzi się od koloru ciasta, bowiem kiedyś pieczono go z ciemnej, grubej mąki, a że wypiekano go w piecu chlebowym, więc najczęściej był ciemnobrązowy. Ciemny kolor oznaczał też pokutę i oczekiwanie na Chrystusa, na jego zmartwychwstanie. Podobno tradycja ta przyszła do nas z Zaolzia z okolic Jabłonkowa i jest popularna na ziemi cieszyńskiej. Co dla niektórych może być zaskakujące murziny pieczono też na słodko
z kakałem i makiem lub serem.
W kuchni zaczęto przygotowywać sparzoną białą kiełbasę, wędzoną szynkę i tłusty boczek bez skóry nieodzowne komponenty wypieku. Dawniej do murzina dodawano też szynkę i gotowane jajka ze święconki, by niczego nie zmarnować.
W międzyczasie przybył burmistrz Paweł Sztefek i na chwilę dosiadł się do seniorów, wśród których przeważały kobiety. Składniki wypieku, czyli 1,5 kg mąki żytniej gruboziarnistej 0,5 kg mąki pszennej, 4 jajka, kostkę margaryny i kostkę drożdży wymieszano robotem kuchennym. Burmistrz ubrany w biały fartuch chętnie zagniatał ciasto na stolnicy, a obserwujące go uczestniczki stwierdziły, że robi to tak zgrabnie jak mistrz kuchni. Potem ciasto przełożono do dwóch misek przykryto ścierkami i umieszczono na płycie lekko już nagrzanego pieca. Trzeba było cierpliwie czekać, aż urośnie, bo im dłużej wyrasta, tym jest pulchniejsze. A zatem wszyscy uczestnicy przeszli do sąsiedniej sali, by pomalować świąteczne ozdoby: jajka, kurczaczki i zajączki przygotowane przez pracownice Ośrodka Można Inaczej, którym kieruje Monika Zawada. Była to też okazja do dalszych okołoświątecznych wspomnień. Burmistrz stwierdził, że w domu sam przygotowuje murziny zawijając kiełbasę śląską podpiekaną w piekarniku do wąskich pasków ciasta drożdżowego. Wypieki zjada się z chrzanem i sałatką jarzynową. Jak stwierdził ktoś z uczestników jest to taki regionalny hot dog. Burmistrz wspominał też, że przygotowuje na święta inne potrawy – babkę wielkanocną i makaron domowy do rosołu.
Ciasto rosło pół godziny, potem zostało rozwałkowane na grubość około centymetra. Uczestnicy warsztatów zawijali nim kiełbasę otoczoną boczkiem oraz kawałki szynki. Po posmarowaniu murzinów rozbełtanym jajkiem i ozdobieniu, poukładano je na dwóch blachach i włożono do pieca nagrzanego do temp. 180 stopni. Pół godziny później murziny znalazły się na talerzach.
Z wypowiedzi uczestniczek wynika, że chętnie przygotowuje te wypieki też młodsze pokolenie, ale rozmowy uzmysłowiły wielość możliwości przepisów na murzina. A więc w każdej rodzinie jest wypiekany taki jak najlepszy murzin, którego smaku się nie zapomina, ale przecież można też inaczej.
Tekst i foto: Lidia Szkaradnik