Polemicznie do PSZOK z dokumentami
Przeczytałem tekst o segregacji odpadów z Nr 7 GU. Jest dobrze! I to właśnie nie jest prawdą. Jestem mieszkańcem zameldowanym i płacącym obowiązkową daninę na rzecz odpadów. Moja żona też płaci, ale jeżeli zawiezie worek starych ciuchów na PSZOK to ich nie odda. Musi albo mieć upoważnienie, które mogę załatwić w UM (pok. nr 4), albo muszę pojechać z nią na wycieczkę do składnicy. Teraz Urząd i PSZOK zapewnią mnie, że uzyskanie zgody to tylko chwilka. Wymagane jest stawiennictwo osobiste, co wspiera muzułmanienie kobiet. Jaki będzie skutek? Z powodu ilości wydanych „kwitów” i negatywnej oceny trybu ich załatwiania przez mieszkańców padnie wniosek o konieczności zatrudnienia kolejnych urzędników, aby „ten nieprzewidziany” problem rozwiązać. A Premier mówi o cyfryzacji i deregulacji. Inny obrazek. Zachorowałem i wymagam opieki. Syn specjalnie przyjeżdża i przywozi pożyczone łóżko szpitalne, ruchome ze sterownikami. Pozostaje wynieść stary tapczanik i zdezelowane biurko. Sąsiad pomaga. Niestety. Oni nie mogą tego zawieźć do PSZOK. Karta jest na mnie, a ja porażony chorobą, nie pojadę do Urzędu załatwiać papierki. Syn jest „tylko” współwłaścicielem nieruchomości i nie ma takich praw. Mieszka 100 km od Ustronia. Jedyne wyjście, to ognisko lub potoczek. Stworzono system restrykcyjny i niedostosowany do realiów życia. Rozumiem problem deficytu Miasta. To wspólny kłopot. Teraz wyobraźmy sobie remont. Wymieniam okno. Zrobiliśmy to szybko i czysto z sąsiadem. Resztki budowlane w dwóch workach podrzuciłby On do PSZOK. Może? Nie, choć udostępnię moją kartę, to dowodu mu nie dam, a nie jest też moją żoną. Rozwiązaniem jest karta, ale na adres. Tam przy odbiorze, na konto właściciela karty wpisuje się wagę oraz jakieś dane osoby dostarczającej. Zapewnia to szczelność systemu. Ten gruz jest mój. Pani w okienku informuje, że z tej karty oddano w tym roku pół tony gruzu i za dodatkowe kilogramy trzeba dopłacić. Wystawia fakturę. Każda karta ma właściciela, czyli adres. Pozostaje wysłać, zapłacić, a księgowa PSZOK sprawdzi, czy kasa gra. W tekście artykułu jest odniesienie do Nr 4 GU i wywiadu z licznymi specjalistami. Napiszę o nich najkrócej jak potrafię. Urzędasy, ale szczerzy. Już w pierwszym słowie wywiadu, w odpowiedzi na pytanie co się zmieniło, pada odpowiedź; DOKUMENTY. Za nic mają mieszkańców i ich prawa. Mieszkańcy bloków będą pisać i zawracać czas zarządcom, urzędnikom, brać wolne z pracy, aż zdobędą odpowiednie dokumenty i legalnie oddadzą odpady? Nie, bo nie tędy droga. Szukajmy rozwiązań prospołecznych. Dla przedsiębiorców również. W przeciwnym razie odpady będą w potokach i zagajnikach. Tak nie zadbamy o środowisko. I jeszcze drobiazg. Mass media muszą patrzyć władzy na ręce, chociaż poprzez zadawanie niewygodnych pytań. I za to powinny być nagradzane.
Andrzej Wojcieszek