O konflikcie polsko-czeskim o Śląsk Cieszyński i planowanym w związku z nim plebiscytem słyszał już chyba każdy. Jednak nie każdy wie, że okres plebiscytowy poprzedziła krótka, lecz gwałtowna i krwawa wojna, która zahaczyła również o naszą gminę.
Po upadku Austro-Węgier i przejęciu władzy nad Śląskiem Cieszyńskim przez Polską Radę Narodową i czeską Krajową Radę Narodową dla Śląska, 5 listopada 1918 r., tereny dawnego Księstwa Cieszyńskiego zostały tymczasowo podzielone przez lokalne władze według kryterium narodowościowego. Rząd czechosłowacki, pragnący przyłączenia całego Śląska Cieszyńskiego do Czechosłowacji i kontroli nad strategicznie ważną dla Czechosłowaków Koleją Koszycko-Bogumińską, nie uznał jednak tego podziału. Bezpośrednią przyczyną wojny stały się jednak wybory do polskiego Sejmu rozpisane na 26 stycznia 1919 r., na które rząd w Pradze nie mógł pozwolić, gdyż pokazałyby one władzę Polski w regionie. Z tego powodu rankiem 23 stycznia oddziały czechosłowackie rozpoczęły inwazję. Oddziały polskie, liczące w rejonie walk około 3 tysięcy żołnierzy wspieranych przez miejscowych milicjantów, pomimo stawiania bohaterskiego oporu były zbyt słabe, aby zatrzymać mających ponad dwukrotną przewagę Czechów. Już pierwszego dnia inwazji Czechom udało się podstępem zająć Bogumin. Po ciężkich walkach, w dniu 24 stycznia Czesi zdobyli Karwinę i zmusili Polaków do odwrotu na przedpola Cieszyna. Pomimo ciągle napływających z głębi kraju posiłków sytuacja obrońców nie poprawiała się. Już 26 stycznia oddziały czeskie rozbiły broniący Kończyc Małych i Zebrzydowic półbatalion kapitana Cezarego Hallera, który poległ w trakcie walk. Czeski sukces na północy frontu groził okrążeniem oddziałom broniącym Cieszyna, toteż wieczorem tego samego dnia dowodzący siłami polskimi brygadier Franciszek Latinik wydał rozkaz odwrotu na linię rzeki Wisły. Odwrót ten został przeprowadzony jednak bardzo chaotycznie, co spowodowało liczne dezercje, szczególnie wśród pochodzących z okolicy żołnierzy cieszyńskiego pułku, którzy, widząc niekompetencję swojego dowództwa, często dezerterowali i wracali do swoich domów, by bronić najbliższych. Po trudnym odwrocie polskie oddziały utworzyły nową linię obronną biegnącą od Nierodzimia na południu, przez wzgórza na zachód od Skoczowa, po Strumień na północy. Po zajęciu rankiem 27 stycznia niebronionego przez Polaków Cieszyna, Czesi rozpoczęli przygotowania do dalszego natarcia na wschód. Już 28 stycznia doszło do kolejnych walk, w trakcie których Czesi starali się rozpoznać polskie pozycje. Kolejnego dnia Czesi ponowili ataki, m.in. próbując zdobyć Ochaby, jednak i tym razem zostali oni odparci. Pomimo porażek w centrum i na północy frontu, na południu odnieśli spory sukces, zajmując nieobsadzone przez Polaków Ustroń i Hermanice. Szczególnie ważne znaczenie miało zajęcie Ustronia, w którym znajdowały się nienaruszone mosty, pozwalające Czechom na przerzucenie oddziałów na wschodni brzeg Wisły. 30 stycznia Czesi rozpoczęli generalne natarcie na całej długości frontu. Do szczególnie ciężkich walk doszło m.in. w Drogomyślu i Simoradzu. Nie lepiej prezentowała się sytuacja obrońców na południu frontu, gdzie rozpoczęte o 7 rano natarcie czeskie z Goleszowa przełamało polską obronę na wzgórzu 340 (wzgórze koło stacji kolejowej w Bładnicach) i skierowało się na północ oraz wschód, atakując słabo obsadzony folwark Patyków. Brygadier Latinik, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, pchnął do kontrnatarcia świeżo przybyły pociągiem batalion 7. Pułku Piechoty Legionów, który po dwóch godzinach walk odzyskał utracone wzgórze. Nie poprawiło to jednak sytuacji oddziałów polskich broniących się w okolicy Nierodzimia, gdyż te po trzech godzinach walk, około godziny 13-stej, zostały zmuszone do wycofania się pod kościół św. Anny. Tam jednak nacierający Czesi zostali powstrzymani ogniem przybyłej pod cegielnię w Harbutowicach polskiej artylerii, która, strzelając na wprost z kilkuset metrów, rozbiła czeskie kolumny. Widząc brak możliwości natarcia na tym kierunku, Czesi postanowili spróbować szczęścia na wschodnim brzegu Wisły, zajmując Lipowiec i wyprowadzając swe siły w kierunku folwarku Woleństwo (dzisiejsze Górki Małe). Manewr ten, w przypadku użycia większych sił, zagrażał odcięciem wojsk polskich broniących Skoczowa i katastrofą całej obrony. Widząc ryzyko wejścia wroga na tyły polskich linii, Latinik wydał rozkaz kontrataku i przygotowania się do odwrotu w przypadku niepowodzenia natarcia. W tej krytycznej chwili na Czechów ruszyły stojące dotychczas w odwodzie oddziały Pułku Piechoty Ziemi Cieszyńskiej, wsparte szwadronem 2. Pułku Ułanów, które, atakując po obu stronach rzeki Wisły, odrzuciły Czechów w kierunku Ustronia i Kozakowic, stabilizując sytuację na południu frontu. Późnym wieczorem 30 stycznia do polskiego dowództwa przybyli czescy parlamentariusze z propozycją zawieszenia broni, które zakończyło 3-dniowe walki pod Skoczowem. Nie skończyła się jednak czeska okupacja Ustronia, w którym silne oddziały czeskie stacjonowały do 26 lutego 1919 r. Wojna o Śląsk Cieszyński, choć nie zakończona zajęciem przez Czechów całego regionu, była niewątpliwy sukcesem rządu w Pradze, któremu udało się zająć spore połacie mocno uprzemysłowionego terenu
wraz z niezwykle ważną Koleją Koszycko-Bogumińską. Mimo, że pod naciskiem Ententy Czesi zostali ostatecznie zmuszeni do wycofania się na biegnącą na zachód od Cieszyna nową linię demarkacyjną, a o podziale Śląska Cieszyńskiego miał zadecydować plebiscyt, to większości utraconych w styczniu ziem, poza krótkim okresem przed II wojną światową, Polakom nie udało się już odzyskać.
Tekst opracowano na podstawie pracy ,,Walka o Śląsk Cieszyński w r. 1919” Franciszka Ksawerego Latinika oraz prac p. Daniela Korbela.
Jan Nowak