Podczas świątecznych spotkań często sięgamy po rodzinne albumy, w których, oprócz zdjęć osób nam znanych, znajdujemy stare fotografie o wybitnej ostrości i doskonałej jakości. Ich bohaterowie ustawieni są w starannie dobranych pozach, ich odzienie jest odświętne, a nieraz towarzyszą im atrybuty wykonywanych profesji. Na odwrocie, na grubym kartonie, widnieje logo atelier fotograficznego, a nieraz w rogu wybita jest data, o której istnieniu wiedzą tylko znawcy tematu. Niestety wiele takich zdjęć jest anonimowych, ponieważ nikt w porę ich nie opisał, co zawsze stanowi ogromną stratę. Na szczęście istnieją osoby, który w pełni zadbały, aby pamięć o ich przodkach nie zaginęła. Należy do nich pani Urszula Szymanek – ustronianka wyjątkowa, charakteryzująca się imponującą wiedzą na temat dziejów naszego miasta, która podzieliła się ze mną historią swej rodziny, zapisaną na pięknych fotografiach. Przedstawiam zatem losy rodziny Niemczyków z ulicy Hutniczej, powiązanej z familiami Staszków i Szubertów.
Pradziadkiem pani Urszuli był Tomasz Szubert senior, restaurator z Żywca, który przybył w te strony aż z Westfalii. Poślubił Annę Kobiela z Hałcnowa koło Bielska, z którą doczekał się szóstki potomstwa. Najstarszy z nich, również Tomasz, ur. 6 sierpnia 1893 r., był zatrudniony jako elektryk w ustrońskiej Fabryce Brevillier-Urban (późniejszej Kuźni) oraz dozorca turbiny w dawnej Hucie „Klemensa”. 15 maja w 1917 r. poślubił w Ustroniu Stefanię z domu Niemczyk, z którą zamieszkał w fabrycznym mieszkaniu w Wielkim Domu. Jego oblubienica przyszła na świat 15 października 1894 r. w Morawce w gminie Prażma koło Frydku. Jej ojciec, Henryk Niemczyk, pochodzący z Frydku, pracował w Morawce jako gajowy. W swej karierze zawodowej pełnił także rolę kontrolera leśnego w Starym Samborze w dawnym Królestwie Galicji i Lodomerii. Ostatecznie Niemczykowie osiedlili się w Ustroniu pod nr 63, czyli przy obecnej ul. Hutniczej 9. Był to nieduży, murowany parterowy dom, który dzielili z rodziną Mendrochów. Małżonką Henryka była ustronianka Ewa z domu Staszko, panna z zamożnego rodu, w którego posiadaniu znajdowało się wiele ustrońskiej ziemi. Pochodzący z Grodźca Karol Staszko poślubił Marię z domu Palarczyk z Hermanic, a z kolei jego syn, również Karol – Marię z domu Chrząszcz z Górek. W solidnym, murowanym domu Staszków znajdowała się również słynna gospoda, umiejscowiona pomiędzy parafią ewangelicką a „Hammrem” (czyli dawną Młotownią „Alberta”). Staszkowie doczekali się szóstki dzieci. Gdy Maria zmarła, Karolowi trudno było prowadzić interesy, w czym wyręczali go potomkowie – syn Ludwik oraz córka Ewa. W budynku restauracji działała niewielka rzeźnia, poza tym od 1903 r. odbywały się u Staszków pierwsze polskie przedstawienia teatralne, gdyż Ewa nie obawiała się pogróżek miejscowego środowiska niemieckiego.
W latach 30. XX w. gospodę Staszków przejął Paweł Dorda, a lokal zwano wówczas „u małego chłopka”. Ten legendarny obiekt zburzono na początku lat 70. XX w.
Niemczykowie mieli piątkę dzieci. Po śmierci Henryka Ewa mieszkała z córką Heleną w swojej połowie domu przy ul. Hutniczej 9. Ok. 1950 r. Ewa zmarła, Helena zaś dożyła 90 lat, odchodząc w połowie lat 70. XX w. W młodości pracowała w Cieszynie u wyższego oficera, którego adiutanta miała poślubić. Narzeczony poległ na froncie I wojny światowej, gdy w drodze było już dziecko, syn Edward.
W jesieni swego pracowitego życia Helena lubiła wypoczywać nad pobliskim stawem. Kupowała wówczas małe piwko i paliła ulubione papierosy „Żeglarz”. Przechodnie pytali czasem: „Babciu, a jak downo już kurzicie?”, na co odpowiadała: „Ojej synku, jak downo pamiyntom, to zawsze”. Helenę kochała cała rodzina. Zastępowała babcię wnukom swej siostry Stefanii, która wraz z mężem Tomaszem została rozstrzelana przez hitlerowców 9 listopada 1944 r.
Z pewnością ciężko jej było żyć tak blisko miejsca kaźni swej siostry, pozbawionej życia w parku za Hotelem Kuracyjnym. Co musiała czuć, mając świadomość, iż zbroczone krwią ciała jej siostry i szwagra leżały wśród innych zwłok pod wschodnią ścianą danych łazienek do kąpieli żużlowych? To właśnie u Heleny znalazła schronienie córka Szubertów i matka pani Urszuli – Anna (po mężu Michalak), gdy przeżywszy gehennę obozów Ravensbrück i Salzwedel wróciła do domu. Zarówno jej rodzice, jak i siostra Józefa i brat Rudolf zginęli z ręki nazistów, zaś mieszkanie w Wielkim Domu, które w chwili wyprowadzenia Szubertów na śmierć pozostało otwarte, przyznano już innym lokatorom. Część zdjęć udało się odzyskać Helenie, inne po latach wróciły do rodziny. Anna Michalakowa zdołała je opisać, czego dopilnowała pani Urszula, za co serdecznie dziękuję. Portret każdego z mieszkańców dawnego Ustronia stanowi cenną cegiełkę, z której budujemy historię naszej miejscowości. Zachęcam do opisywania starych zdjęć, póki ktoś jeszcze potrafi ich bohaterów rozpoznać.
Alicja Michałek, Muzeum Ustrońskie