Franciszek Krysta z Gojów, kowal w ustrońskiej Kuźni, również znalazł się na liście ustroniaków, rozstrzelanych 9 listopada 1944 r. Pięć lat temu, gdy pierwszy raz podjęłam ten temat, postać młodego Krysty wydawała mi się bardzo tajemnicza. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu Barbary Dworak, siostrzenicy Franciszka, której przy tej okazji bardzo dziękuję, mogę dziś przybliżyć Czytelnikom kolejną ofiarę tej wstrząsającej zbrodni. Franciszek urodził się 19 lipca 1913 r. Był synem Jerzego Krysty, pochodzącego z Lipowca, z gospodarstwa położonego przy dzisiejszej ul. Leśnej, pod Lipowskim Groniem. Jerzy był walcownikiem w Walcowni „Hildegardy”, przeniesionej z Ustronia do Trzyńca w 1877 r. Za żonę pojął Helenę z domu Cholewa z Ustronia. Z małżeństwa oprócz Franciszka na świat przyszli także Elżbieta (1911) oraz Stanisław (1914). Jerzy Krysta nie powrócił z I wojny światowej. W 1920 r., w Goleszowie, Helena poślubiła jego młodszego brata – Pawła. Doczekali się jeszcze dwóch córek – Marii (1922) po mężu Grzesiok oraz Anny (1925) po mężu Ślebioda. Maria została małżonką Antoniego – syna rozstrzelanego 9 listopada Franciszka Grzesioka, o którym pisałam ostatnio.
Krystowie mieszkali na Gojach, w gospodarstwie Ferfeckich przy obecnej ul. Obrzeżnej 11. Analizując dość liczne zdjęcia Franciszka możemy wnioskować, iż był młodzieńcem dumnym i zdecydowanym. Nosił się elegancko, wedle przedwojennej mody, a liczył sobie prawie 2 m wzrostu! To doprowadziło go później do zguby. Przed wojną działał w Związku Młodzieży Katolickiej, zaś w 1937 r. służył w IV Pułku Strzelców Podhalańskich. W Kuźni aktywnie działał w ruchu oporu, pomagał wdowom i sierotom po poległych i aresztowanych, wspierał pracujących przymusowo jeńców radzieckich. Jesienią 1943 r. wraz z grupą innych pracowników zakładu został zatrzymany przez cieszyńskie gestapo, a następnie osadzony w Oświęcimiu w charakterze zakładnika, gdzie przebywał w dniach od 9 do 17 września. Była to forma szantażu, mająca ukrócić działalność fabrycznego ruchu oporu. Ustrońskich zakładników zwolniono po kilku dniach w dość tajemniczych okolicznościach. Franciszkowi nadano nr obozowy 149320. Pomimo krótkiego pobytu wrócił wycieńczony, ważył zaledwie 50 kg. Gdy doszedł do siebie, nadal kontynuował pracę zawodową i konspiracyjną. W ustrońskiej fabryce stał się ofiarą mistrza kuźniczej tokarni, Paula Birkhahna, zagorzałego hitlerowca nienawidzącego Polaków, członka SA. Dzięki Józefowi Pilchowi dostępne są wspomnienia Karola Paszka, w których pisze między innymi: „Gdy przeszedł do ruchu oporu Józef Glajc, Birkhahn zaczął okazywać strach. Glajc był bardzo odważny i zapewne niejeden hitlerowiec od niego oberwał. Odkąd pewnego wieczora także Birkhahn dostał wycisk na ulicy, sam wieczorem nie wychodził”. Pewnego poranka Birkhahn, mieszkający w pohutniczym budynku patronackim (obecna Cukiernia „Delicje”), odkrył pod swym oknem odcisk wielkiej stopy, który przypisał rosłemu Kryście z Gojów. Tego dnia Birkhahn wydał wyrok na Franciszka. Egzekucja nastąpiła 9 listopada 1944 r. o godz. 5 rano pod płotem obejścia sąsiadki Janiny Żertkowej na Gojach. W tym czasie w kryjówce pod domem Żertkowej przebywali partyzanci, jednakże na prośbę gospodyni, przerażonej perspektywą zemsty, nie podjęli interwencji w obronie Krysty. Według opowieści świadków dogorywający Franciszek, leżąc twarzą do ziemi, dusił się w kałuży własnej krwi. Gdy już zabrano ciało, zrozpaczona matka wydrapywała pokrzywionymi od pracy palcami grudki ziemi z krwią swojego syna, aby zanieść je na cmentarz. Helena Krystowa nie doszła już nigdy do siebie po jego stracie. Z zachowanego dokumentu, przyznającego jej zasiłek, gdyż Franciszek był jedynym żywicielem rodziny, dowiadujemy się, iż zginął w związku z pracą konspiracyjną w Gwardii Ludowej.
Alicja Michałek, Muzeum Ustrońskie