Rozmowa z Pawłem Lipowczanem, kierowcą rajdowym z Zawodzia
W zeszłym roku podczas Kryterium o Puchar Kajetana Kajetanowicza zdobyliście miejsce na podium. Przypomnisz nam okoliczności?
Zeszłoroczna edycja miała dla nas słodko-gorzki smak. Po pierwszym przejeździe, pomimo złych warunków, zajmowaliśmy pierwsze miejsce z dość dużą przewagą. Pomyślałem, że skoro mamy taki zapas czasu nad kolejną załogą, to zwycięstwo mamy już praktycznie w rękach. Było to jednak zwodnicze. Chłopaki przyspieszyli, a my ostatecznie zajęliśmy trzecie miejsce.
Jakie znaczenie ma dla Ciebie Rajdowy Ustroń?
Jesteśmy ustroniakami, jesteśmy stąd, więc chcemy się jak najlepiej zaprezentować się przed naszą społecznością. To kryterium jest naprawdę wymagające. Startuje w nim dużo naprawdę szybkich zawodników. Występ w tak wspaniałym gronie, szczególnie w zeszłym roku, na pewno miał wpływ na rozwój naszej kariery.
W tym roku zaznaczyliście swoją obecność w inny sposób.
Tak, w tegorocznej edycji wystąpiliśmy w nieco innej funkcji. Dopowiem tylko, że już szósty raz bierzemy udział w imprezie. Tym razem mogliśmy dużo bardziej poświęcić się kibicom. Przewoziliśmy ich naszym samochodem. Każdy mógł usiąść w prawym fotelu obok mnie.
Kiedy zainteresowałeś się rajdami?
Razem z bratem Grzegorzem od dziecka interesowaliśmy się motoryzacją, choć rajdy były na początku bardziej moją zajawką. Kiedyś zostanie kierowcą rajdowym było dla mnie marzeniem i to z kategorii nieosiągalnych. Wiadomo, że to sport bardzo kosztowny. Mimo wszystko robiłem wszystko, żeby osiągnąć swój cel. To była walka, nieraz z samym sobą, ze sprzętem, a także o budżet. Swoją przygodę rozpocząłem z Fiatem 126p, jednak nie najlepiej nam się „współpracowało”. Mój styl jazdy po prostu nie odpowiadał maluchowi. Później przesiedliśmy się do Hondy, w której czuję się już bardzo dobrze.
Czy wybór nowego samochodu wpłynął zasadniczo na Twoje osiągnięcia?
Patrząc po naszych wynikach, to widać, że udaje nam się zawsze rywalizować o podium. Zdobywamy punkty, także bardziej realizuje się teraz w tym samochodzie niż w poprzednim.
W jakich zawodach występowaliście po raz pierwszy?
Był to Kręciołek Samochodowy o Puchar Zespołu Szkół Technicznych w Cieszynie. To impreza organizowana przez technikum, do którego uczęszczałem. Zawsze powtarzałem, że będą to pierwsze zawody, które ukończę. Tak się też stało. Jechałem w maluchu, co wspominałem wcześniej, który przerabiałem własnym sumptem z moim tatą, który jest takim moim niepisanym mechanikiem do dziś. Za to mu dziękuję.
Gdzie startujecie obecnie?
W tym sezonie startujemy w Opolskim Samochodowym Pucharze Rajdowym, gdzie na ten moment zajmujemy drugie miejsce. Jest to cykl skierowany dla amatorów, czyli osób, które nie posiadają jeszcze licencji rajdowej. Nasz poziom sportowy nie odbiega od umiejętności kierowców z licencją. Różnica polega na tym, że mamy mniejszy dystans do pokonania, jednak sama organizacja i otoczka całego wydarzenia wygląda tak samo. Taką licencję uzyskaliśmy jednak niedawno. Jesteśmy już po egzaminach, musimy jeszcze ją opłacić. Od następnego sezonu planujemy występy już jako zawodnicy licencjonowani. Przyszłość pokaże czy uda nam się uzyskać taki budżet, żeby startować w rajdach okręgowych z licencją.
W jaki sposób można uzyskać taką licencję?
Obecnie praktycznie każdy z nas może taką licencję sobie wyrobić. Należy zgłosić się do najbliższego oddziały Polskiego Związku Motorowego. Tam przechodzi się szkolenie teoretyczne i praktyczne. Ten kto już startował w rajdach na pewno będzie miał łatwiej. Koszt takiej licencji to około 700 zł. Do tego dochodzą oczywiście badania lekarskie i psychotesty. Egzamin wygląda tak jak rajd tzn. jest serwis, trasa ma swoje określone strefy pomiaru czasu, strefy tankowania. Tak jak na każdym rajdzie dostajemy książkę rajdową. Egzaminator ocenia czy jesteśmy w stanie poruszać się po trasie według ich regulaminu, który przygotowują. Część teoretyczna poświęcona jest przede wszystkim bezpieczeństwu, czyli jak mamy postępować w momencie wypadku na odcinku. Sprawdzana jest wiedza
o procedurach dotyczących takich zdarzeń. To jest bardzo ważne, niezależnie nawet od poziomu, na którym się ścigamy, trzeba te wszystkie przepisy i zasady znać.
Gdzie trenujecie?
Ćwiczymy na torze testowym Fiata w Tychach. To jest zamknięty tor, w którym można bardzo dobrze się przygotować do startów. Bierzemy często udział w różnych zawodach, które też traktujemy bardziej treningowo. Jako kierowca ścigam się też w wirtualnym świecie. Posiadam w domu symulator. Jest to dla mnie bardzo ważny trening. To niesamowite przygotowanie dla „głowy”. Może nie ma tylu bodźców co w realnej rajdówce, ale jednak takie wyczucie samochodu, który jest w danym momencie na drodze, pozwala przećwiczyć najróżniejsze sytuacje.
Jakich kosztów należy się spodziewać chcąc wziąć udział w rajdzie?
Jak to się mówi, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jak wyjeżdża się z małych placów na odcinki rajdowe, to zwiększa się od razu zapotrzebowanie na opony czy klocki hamulcowe. Konieczne są częste wymiany oleju, jakieś części do podzespołów. To jest standard. Podejmujemy to wyzwanie. Udział w rajdach to też logistyka. Na start trzeba się przecież dostać, gdzieś trzeba przenocować. Do tego dochodzi tzw. wpisowe. W przypadku naszych występów na Opolszczyźnie to wydatek 700 zł. Żeby zobrazować te wydatki podam konkretne przykłady. Jedna opona sportowa, która wystarczy nam na cały sezon, kosztuje 1100 zł. Klocki hamulcowe do naszej rajdówki kosztują 2000 zł.
Ciężko jest znaleźć sponsorów dla Waszego teamu?
Udało się nam już kilku pozyskać. Jesteśmy zadowoleni z tej współpracy, ale chcemy dalej walczyć o kolejnych. W obecnych czasach jest bardzo ciężko, bo nie każdy to lubi, nie każdy się rajdami interesuje, nie każdy wie jak to działa. To jest ciężki kawałek chleba. Tak samo jak ciężką pracę trzeba wykonać, żeby wystartować i przygotować samochód, tak samo trudno pozyskać dobrego sponsora.
Czy macie określony cel, do którego dążycie na tę chwilę?
Mamy dość wysokie ambicje. Nie wiemy czy uda nam się je zrealizować, aczkolwiek będziemy na to mocno pracować. W związku z tym robimy właśnie licencję rajdową. A mówię, o znanym chyba wszystkim rajdowcom, Rajdzie Barum w Czechach. To dla mnie i brata wyjątkowy cel na przyszły rok. Mam nadzieję, że po prostu uda nam się wystartować. Będziemy bardzo mocno nad tym pracować. Koszty tej imprezy są wysokie. Impreza jest za granicą, będziemy mieć więcej kilometrów oesowych do pokonania, będziemy potrzebować serwisu. Musimy zatem zebrać odpowiedni budżet. Oczywiście naszym marzeniem są też występy w legendarnym Rajdzie Wisły, Cieszyńskiej Barbórce i oczywiście w Rajdowym Ustroniu. Wierzę, że jeśli będziemy o to wszystko walczyć, to jest to w zasięgu naszych rąk.
Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał Mateusz Bielesz