Patryk Korszun przemówił. Do tej pory znaliśmy go jako twórcę sztuk plastycznych (jest absolwentem kierunku Grafika Projektowa w wydziale sztuk plastycznych Uniwersytetu Śląskiego). Potem zasłynął jako twórca gry planszowej „Zbuduj Imperium”, która początkowo miała być jedynie pracą magisterską, a stała się kulturalnym przedsięwzięciem. Idąc za ciosem Korszun postanowił stworzyć planszówkę o Ustroniu i kiedy zagłębił się w tematy związane z naszym miastem, zboczył na inne tory. Stanął z mikrofonem przed kamerą i zaczął rozmawiać z ciekawymi ludźmi, wysokiej klasy specjalistami w różnych dziedzinach. Co łączy jego rozmówców? Są mieszkańcami Ustronia! Już możemy obejrzeć pierwszy odcinek rozmów na kanale „Patryk Korszun & Łukasz Michalik w Kadrze” na YouTube. O tajemnicach związanych z warzeniem piwa opowiada piwowar Sebastian Cholewa (link pod artykułem)
Rozmowa z Patrykiem Korszunem
Teraz myślami jesteś bardziej przy nagrywaniu rozmów, ale wróćmy jeszcze do gry „Zbuduj Imperium”. Pracą magisterską było opracowanie szaty graficznej, wymyślenie zasad gry, wykonanie prototypu czy też model obejmujący produkcję?
Przyszedłem do mojego promotora z kilkudziesięcioma szkicami i on powiedział, że z tego najlepiej zrobić grę planszową. „Robiłeś kiedyś taką grę?” – zapytał jeszcze, a ja odpowiedziałem, że nigdy. „W takim razie będzie to twoja pierwsza gra.” – podsumował. Zastanawiałem się, dlaczego wtedy pokierował mnie w tą stronę. Musiał we mnie wierzyć, bo w Polsce na temat tworzenia gier nie ma właściwie żadnej literatury. Wyszukiwałem zagraniczne, angielskojęzyczne, głównie amerykańskie pomoce i tłumaczyłem, co nie było łatwe. W tekstach występowało bardzo dużo związków frazeologicznych i fachowych wyrażeń związanych ściśle z dziedziną gier planszowych. Opisałem to w mojej pracy dyplomowej. Tak więc pomysł narodził się z powodu dużej liczby szkiców, które można było wykorzystać do stworzenia kart czy właśnie planszówki, ale potem i tak te szkice poszły do kosza, a ja zaprojektowałem „Imperium” od zera. Profesorowie poradzili mi, żebym poszukał projektantów gier i ich podpytał, ale większość osób, do których się zwróciłem, odmówiła pomocy. To jest bardzo wąskie grono – 10 ludzi w Polsce i nie leży w ich interesie dzielenie się sekretami branży.
Czego chciałeś czy musiałeś się dowiedzieć od tych ludzi?
Wszystkiego. Jaką mechanikę dodać, jaka ma być tematyka, bo są gry imprezowe, ekonomiczne, przygodowe, relaksacyjne, abstrakcyjne, strategiczne, jaka grupa docelowa, ile ma trwać taka gra, czy godzinę, czy pięć i wiele innych.
Nie można sobie tego wymyślić?
Za dużo zmiennych, za dużo danych, za dużo niewiadomych, a najważniejsze jest, żeby cały czas grę testować na ludziach. Na samym początku popełniłem taki błąd, że stworzyłem grę dla siebie, a zasada jest jedna – grę robi się z ludźmi dla ludzi.
Jak grałeś sam ze sobą, to wszystko było ok, ale jak zaczęli grać ludzie, to coś przestawało działać?
Dokładnie. Gra to nie jest tylko plansza, karty, pionki, kostki, pudełko to jest cała historia. Ja mam tę historię w sobie, rozgryzam ją na wszystkie sposoby, opowiadam sobie w głowie, analizuję zasady, wiem na ten temat prawie wszystko. Gdy do gry podeszła osoba testująca, która nie wiedziała o tym wszystkim, miała do dyspozycji tylko narzędzia i instrukcję, stwierdziła, że nic z tego nie rozumie. Zorganizowałem grupy testowe w realu i w internecie, a znajomy poprawił mi instrukcje pod kątem językowym. Każdy, kto kiedykolwiek grał w planszówki wie, jak ważna jest precyzja w instrukcjach. Jedno słowo dodane czy pominięte albo źle użyte zmienia sens. Jeden z projektantów celnie to ujął słowami, że dobrze skonstruowaną grę planszową samemu robi się 20 lat. Nie miałem 20 lat…
I tak poświęciłeś tej grze kawał życia.
Stworzenie gry planszowej było niezwykle wymagającym przedsięwzięciem, które pochłonęło wiele nie przespanych nocy. Proces ten okazał się żmudny, ciężki, czasochłonny i wymagał dużego poświęcenia. Moja praca obejmowała nie tylko samo projektowanie, ale wymagała także licznych konsultacji, badań i ciągłego udoskonalania projektu. Ta absorbująca przygoda zajęła mi około 1700 godzin, a nawet po obronie pracy magisterskiej spędziłem sporo czasu na doszlifowaniu gry i jej aktualizacjach. W trakcie tego procesu wypiłem 651 kaw, spędziłem 132 godziny na Zoomie i 45 godzin na Skypie, zjadłem 55 pizz i odbyłem 4,5 godziny rozmów z profesjonalnymi projektantami gier planszowych. Na szczęście, obyło się bez uszkodzonych testerów. Mimo trudności, nie żałuję tego doświadczenia, bo była to ekscytująca przygoda. Po drodze spotkałem wielu ciekawych i życzliwych ludzi i stworzyłem coś, co daje radość i emocje. Przekonajcie się sami, grę można wypożyczyć w ustrońskiej bibliotece. Posługując się słowami jednego z testerów mogę powiedzieć, że „Zbuduj Imperium” to nie tylko świetna rozrywka, ale także doskonała lekcja strategii i taktyki.
Skończyłeś specjalizację grafika projektowa, więc dla stworzenia pracy dyplomowej nie potrzebowałeś, żeby instrukcja była precyzyjna i dobrze się grało w grę, wystarczyło zrobić projekt graficzny. Kiedy „Zbuduj Imperium” przestało być projektem studenckim, a przekształciło się w projekt stworzenia prawdziwej gry?
Promotor zaznaczył, że stworzona gra ma działać, ale oczywiście nie musiałem robić tak rozbudowanego projektu. Praca nad „Imperium” bardzo mnie wciągnęła i postanowiłem stworzyć produkt, który będzie można wypuścić na rynek. To nie jest tylko kawałek papieru, pionki, pudełka ale cała infrastruktura i historia. W tej grze zawarłem wydarzenia z mojego życia.
W jaki sposób?
Na „Imperium” mogłyby się składać różne elementy, ale jest akurat apteka, bo jestem technikiem farmacji, jest uniwersytet, bo wtedy byłem jeszcze studentem. Nie mogło zabraknąć biblioteki, bo nie wyobrażam sobie życia bez książek. W czasie mojej pracy miała miejsce pandemia i wojna w Ukrainie i elementy tych wydarzeń też zawarłem w grze. Nie dosłownie, ale stanowiły inspirację.
Podobno dużo kłopotów miałeś z pudełkiem, bo zaprojektowałeś bardzo nietypowy format.
Z pudełkiem, planszą i innymi elementami był kłopot, bo okazało się, że większość drukarni nie jest w stanie zrealizować mojego projektu. Nawet instrukcja miała kształt heksagonu i to było nie do przejścia. Znalazłem drukarnię we Wrocławiu, która była otwarta na moje pomysły.
To wszystko musiało kosztować, skąd wziąłeś pieniądze?
Inwestowałem swoje własne środki. Gra pochłonęła całe moje stypendium studenckie, pracuję, więc zarobione pieniądze również inwestowałem w ten projekt.
Pamiętasz ten moment, kiedy dostałeś grę do ręki? Pudełko z kartami, pionkami, instrukcją…
Do końca nie wierzyłem, że ten produkt powstał. W trakcie pracy miałem chwile załamania, ale myślałem wtedy, że skoro 48 ludzi ze mną współpracuje, włożyłem w to sporo pieniędzy, to nie mogę się poddać. Kiedy dostałem grę, z jednej strony czułem szczęście, a z drugiej… presję, że tyle jeszcze muszę zrobić. Grę dostałem na dzień przed obroną pracy magisterskiej. Widziałem, co jeszcze warto poprawić, ale zabrakło mi czasu.
Jak wyglądała obrona? Profesorowie grali w „Zbuduj Imperium”?
Najpierw była obrona publiczna i przyjechali na nią testerzy. W dużej sali wszystko było rozłożone na ogromnych planszach i krok po kroku tłumaczyłem, na czym polega gra. Plansza do gry leżała na stole i można było rozegrać partię pokazową. Potem była obrona zamknięta, podczas której musiałem odpowiedzieć na wiele pytań członków komisji, m.in. dlaczego heksagon.
Właśnie, dlaczego?
Jeżeli popatrzeć na ostatnie 25 lat w dziedzinie gier planszowych, to wszystkie oparte o heksagon były bardzo popularne np. gra „Catan”. To nie żadna metafizyka, raczej pragmatyzm. Nie dorabiam do tego historii, bo z grą wiąże się tyle opowieści, że nie muszę dorabiać nowych. Jest wiele symbolicznych elementów, jak już wspominałem, pandemia, wojna, ale też świnka z serialu „Squid game” z 2021 r. Sięgałem do osobistych przeżyć, ale też czerpałem z popkultury wspólnej dla dużej grupy odbiorców. Wykorzystałem nawet głośne odkrycie archeologiczne w Samborowicach w woj. Śląskim, gdzie znaleziono liczącą dwa tysiące lat kostkę do gry używaną przez Celtów. To najstarszy tego typu przedmiot odkryty na terenie naszego kraju. Symbol najstarszej kostki został użyty w kartach losu w „Imperium”.
Oprócz zrobienia prototypu gry musiałeś napisać klasyczną część pracy, czyli opis zagadnienia, opis procesu powstawania gry. Czy ta praca magisterska jest dostępna w internecie?
Nie, ponieważ jest chroniona patentem.
Dlaczego?
Przez dwa lata szperania po różnych bibliotekach, księgarniach, stronach internetowych i podczas rozmów z projektantami, testerami zorientowałem się, że trzeba chronić dobra intelektualne. Dla wielu osób jeszcze nie jest to oczywiste – świętością jest czyjaś własność typu rower, ale nie zdjęcie czy utwór muzyczny. Twórcy, z którymi się stykałem, pilnie strzegli swój dorobek, nie chcieli go udostępniać bezpłatnie. To jest ich praca i ich źródło dochodu. Moja praca też jest unikatowa. Gdyby ktoś skopiował pomysł, mógłby stworzyć własną grę, korzystając z mojej pracy, mojego pomysłu i koncepcji. Pisząc pracę magisterską, można tak podziałać, żeby treść nie była ogólnie dostępna. Są specjalne procedury, których trzeba dopełnić, żeby uczelnia się na to zgodziła. Co więcej, warto jeszcze przeprowadzić stosowne postępowanie, żeby nie trzeba było oddawać uczelni ewentualnych zysków z projektu.
Idąc za ciosem, wymyśliłeś kolejną grę – grę o Ustroniu, ale to przecież nie będzie taka uniwersalna gra jak „Zbuduj Imperium”. Czy myślisz, że zainteresujesz szerokie grono odbiorców grą o naszym mieście?
Trudno mi o tym jeszcze mówić, bo jestem na początku opracowywania gry. Wiem na pewno, że dużą rolę odegra w niej architektura i historia Ustronia, pojawią się też postacie historyczne. Mam już napisane pytania o tematyce historycznej, przyrodniczej, opracowuję architekturę. Przeczytałem wszystkie książki o Ustroniu wydane do stycznia tego roku – Kalendarza Ustrońskie, Pamiętniki Ustrońskie, Przyrodniki Ustrońskie, monografie, dzienniki. Nie ukrywam, że czasem lektura nastręczała mi trudności, nie bez powodu studiowałem grafikę, a nie historie, ale przebrnąłem przez wszystko i moja wiedza znacznie się poszerzyła, chociaż nie umywa się do wiedzy na przykład pracowników Muzeum Ustrońskiego, z którym też współpracuję.
Kto ci zasponsoruje grę o Ustroniu?
Nie chcę na razie o tym mówić, ale pierwsze pieniądze są już zainwestowane w pionki, kostki i inne elementy. Wierzę, że projekt zyska zainteresowanie, bo jest naprawdę niezwykły. Cały czas nad nim pracuję i za namową niektórych zaangażowanych osób zwiększyłem liczbę graczy do czterech. Testerzy sprawdzają, jak się będzie grało w nowej wersji, bo trzeba było zmienić zasady i instrukcję, które powstawały przez kilka dobrych miesięcy. Chciałbym zorganizować grę dla większej liczby mieszkańców, żeby sprawdzić, jak odbierają ten projekt. W razie czego, będzie jeszcze można wprowadzić zmiany.
Czy Ustroń jest dla ciebie ważny? Przecież gry mógłbyś robić gdziekolwiek na świecie.
To prawda, ale gra zawsze musi być o czymś, a trudno znajdować wciąż nowe tematy, bo wszystko już było. Innym aspektem tego, że chcę wykorzystać Ustroń do gry jest to, że trudno byłoby znaleźć drugie takie miasto, mające tak szczegółowo opisaną historię, szczególnie ta najnowszą. Tutaj powstaje niewiarygodna liczba książek na temat miasta, a powstają dlatego, że z drugiej strony są czytelnicy, czyli ludzie, których ta tematyka interesuje, tematyka miasta, w którym żyją. Podejrzewam, że to właśnie oni będą najchętniej grać w grę o Ustroniu.
I od tej gry się zaczęło się twoje większe zainteresowanie Ustroniem? Gra była inspiracją stworzenia kanału na YouTube?
Mieszkam w Ustroniu od 34 lat, czyli całe moje życie i być może przeczuwałem, że jest coś w tym mieście niezwykłego, ale nie byłem tego świadomy. Spotkania z pewnymi osobami, rozmowy, codzienność tego miasta, to wszystko miało na mnie wpływ, a jednocześnie wydawało się czymś takim oczywistym, normalnym, codziennym. Dopiero, kiedy poszedłem w świat, no niedaleko, bo tylko do Cieszyna, ale bardziej chodzi mi o ten świat intelektualny, mentalny, dowiedziałem się, że to wcale nie jest takie powszechne, że w mieście wydaje się książki, że działają galerie, że wydawana jest gazeta, że muzeum współpracuje z twórcami. Ja nie mówię, że nigdzie tak nie jest, ale Ustroń jest twórczy, jest w nim atmosfera potencjału, budowania, kreowania.
Co takiego jest w planszówkach, że w erze internetu, gier online, ludzie wrócili do gier ustawionych na stole, papierowych kart, kostek, pionków itd. Ty też grasz?
Gram w planszówki ze znajomymi i jestem uczestnikiem spotkań w domu kultury pod nazwą „Planszówkowa Prażakówka”. Zaangażowana jest w to grupa ludzi, którzy spotykają się raz w tygodniu, przynoszą swoje prywatne planszówki i oddają się grze (każdy kto chce może spróbować swoich sił). Mamy grupę na Facebooku, za pośrednictwem której umawiamy się, podajemy sobie terminy i zamieszczamy jakieś informacje na temat gier. To gratka dla fanów planszówek, okazja pogadania, pośmiania się i oczywiście do pogrania w gry, których jeszcze nie znamy i w takie gry, na których kupno nas nie stać. Planszówki bywają drogie – mogą kosztować 100 zł, często kosztują 200-300 zł, a niektóre nawet 1000 zł lub więcej. Nie każdy może sobie na nie pozwolić. Wiele gier wymaga też większej liczby graczy, co utrudnia codzienne rozgrywki. Trudno zebrać dużą grupę osób na regularne spotkania. Dla mnie osobiście bardzo ciekawe było to, że mogłem zagrać w gry, o których pisałem w swojej pracy magisterskiej. To było wyjątkowe doświadczenie i nadal jest, które połączyło moją pracę naukową z rozrywką.
Jakie gry najbardziej ci się podobają?
Jeśli chodzi o szatę graficzną to na pewno „Gutenberg”, w której wcielamy się w pionierów drukarstwa w XV wieku. Jeśli zaś chodzi o mechanikę gry, to „Architekci 7 Cudów Świata”, w której stajemy się wielkimi architektami i budujemy swoje budowle. W grach planszowych ważny jest kontakt z drugim człowiekiem, ciekawe sposoby myślenia i oczywiście rywalizacja, bo przecież zawsze gramy po to, żeby wygrać. Im więcej od nas zależy, im bardziej musimy się nakombinować, tym większa satysfakcja. Nasuwa się konkluzja, że myślenie było, jest i raczej będzie atrakcyjne. Gry planszowe, które wymagają strategicznego i abstrakcyjnego myślenia, rozwijające umiejętności analityczne, planowanie i przewidywanie ruchów przeciwnika, są popularne od tysiącleci, na przykład szachy czy GO. Znana jest taka opowieść, że chiński cesarz, chcąc wyłonić dowódcę swoich wojsk przed ważną bitwą, kazał generałom grać w GO. Zwycięzca tej gry zostawał dowódcą, ponieważ wykazywał się najlepszym zmysłem taktycznym, GO wymaga bowiem myślenia strategicznego i taktycznego oraz umiejętności rozpoznawania kształtów, co jest kluczowe w planowaniu i przewidywaniu ruchów przeciwnika.
Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała: Monika Niemiec
Opis gry „Zbuduj Imperium” tutaj
Warto przypomnieć, że kilka lat temu Patryk tworzył humorystyczne grafiki, które ukazywały się cyklicznie na przedostatniej stronie naszej gazety. Gdy w lutym tego roku w Galerii Rynek promował grę „Zbuduj Imperium” i zaprosił do gry radnych, burmistrza i znane w Ustroniu osoby, zyskał uznanie w oczach wielu ludzi. Wpadł też na pomysł, by stworzyć profesjonalną planszówkę z Ustroniem w roli głównej. Zaczął zgłębiać historię naszego miasta, poznawać ludzi badających ustrońskie dzieje i ludzi, którym Ustroń jest bliski, którzy realizują się w swoich dziedzinach, ale chcą to robić właśnie tutaj, u stóp Czantorii i Równicy. To właśnie oni będą gośćmi w programie Patryka Korszuna, realizowanym wspólnie z Łukaszem Michalikiem, właścicielem firmy „Studio Kadr” na kanale YouTube. Na pierwszy ogień poszedł Sebastian Cholewa – piwowar, znawca trunków, następnie ukażą się rozmowy z Krzysztofem Ściganym o komorze normobarycznej w Ustroniu, z Damianem Kubicą – „Strzyżenie historii czyli o swojej podwójnej pasji”.
Tak Patryk Korszun reklamuje swój kanał: W każdym odcinku będziemy odkrywać uroki tego uzdrowiskowego miasta, gdzie natura harmonijnie łączy się z nowoczesną architekturą, a tradycja z innowacją. Poznamy wyjątkowych ludzi z Ustronia, którzy podzielą się swoimi historiami, pasjami i unikatowym spojrzeniem na to piękne miejsce. Zwiedzę malownicze zakątki, od Równicy po piramidy Zawodzia. Pokażę Wam też stworzoną przeze mnie grę planszową o Ustroniu! Przeprowadzę rozmowy z ludźmi, którzy przyczynili się do rozwoju ulubionych miejsc w mieście. To nie tylko spojrzenie za kulisy, ale poruszające historie o pasji i determinacji. Dołączcie do tej ekscytującej podróży! Subskrybujcie kanał, by nie przegapić odcinków pełnych atrakcji, fascynujących opowieści i piękna beskidzkiej przyrody.