Zaskakujące fakty z popularnego kurortu w Beskidzie Śląskim – turyści są narażeni na obcowanie ze sztuką i wręcz trudno im ominąć wystawy! Obrazy wywołują w nich emocje, przenoszą w inne światy, u niektórych pojawia się gęsia skórka, motyle w brzuchu, u jeszcze innych radość z obcowania z pięknem. Wpływ sztuki na samopoczucie gości naszego uzdrowiska jest udowodniony podziękowaniami za wyjątkowe przeżycia, kierowanymi do organizatorów. Nie da się też uniknąć edukacji i rzesze ludzi poznają nazwiska współczesnych polskich twórców i poszerzają swoją
wiedzę o sztuce.
Kolejny przykład na wyjątkowość Ustronia – trzy wystawy sztuki na wakacje, będące ambitną propozycją dla przebywających u nas turystów, którzy czasem chcą czegoś innego niż koncert, grill, piwo, wycieczka w góry, opalanie. Dlatego Muzeum Ustrońskie wystawia prace Marca Chagalla. W Galerii Rynek Kazimierza Heczki i Agnes Nagy jest gorąco nie tylko za sprawa upałów, ale też słonecznych obrazów Michała Smółki, zaś w Miejskim Domu Kultury „Prażakówka” panuje różnorodność stylów i technik podczas III Letniego Salonu Sztuki.
O Chagallu pisze dyrektor Muzeum na str. 8, a my zajmiemy się Smółką, który ukończył ASP w Katowicach i był uczniem m.in. Jerzego Dudy-Gracza. Malarz mieszka w Poniatowej na Lubelszczyźnie, a w Kazimierzu Dolnym prowadzi galerię „Dwa Światy”. Jest jednym z założycieli „Kazimierskiej Konfraterni Sztuki” i członkiem – założycielem, Stowarzyszenia Akwarelistów Polskich. W jego twórczości ważne są reminiscencje z podróży do Włoch, Egiptu, na Krym, Madagaskar, Zanzibar i do Gambii, ale i sprawy społeczne.
W piątek w Galerii Rynek artystę przywitali koledzy po fachu, ustroniacy i turyści. Samorząd reprezentowała radna Karina Wowry. Bohatera parnego popołudnia przedstawił artysta Robert Heczko, który tradycyjnie jest także autorem linorytu-plakatu zapowiadającego wystawę. Heczko mówił o tym, że twórczość Smółki fascynuje go od dawna, bo jest to malarstwo słońca i światła.
– To, co malujemy to światło i cień, nic więcej – mówił ustroński malarz. – Resztę robią nasze oczy i nasz mózg, który jest w stanie poukładać sobie całość z abstrakcyjnych elementów. Michał pięknie operuje ciepłym i zimnym. Mamy tu też coś wyjątkowego – ciepłe i zimne błękity.
Michał Smółka wyjaśnił, skąd liczba 41 na jednym z obrazów. Okazało się, że przegapił czterdziestkę, bo nie miał ciekawych propozycji na wystawę i jubileusz ukończenia akademii się nie odbył. Jest za to wystawa w Ustroniu, która potrwa do końca sierpnia i warto ją zobaczyć. Zapadają w serce afrykańskie impresje, weneckie kadry, ludzkie postacie niczym zjawy wyłaniające się z tętniącego ciepłem tła, a wszystko to dzięki jedynym w swoim rodzaju pociągnięciom pędzla, pozostawiającego na płótnie wyraźną olejną fakturę.
Na koniec odwiedzamy salę widowiskową „Prażakówki”, która od trzech lat zamienia się w galerię na czas Letniego Salonu Sztuki. Powstaje on dzięki zaangażowaniu Leszka Żegalskiego – międzynarodowej sławy malarza rodem z Ustronia, Kazimierza Heczko – właściciela Galerii Rynek i zaprzyjaźnionego artysty Roberta Heczko przy współpracy z Urszulą Brodą-Gawełek – dyrektor „Prażakówki”. Leszek Żegalski – komisarz wystawy ma moc zapraszania do Ustronia znanych i dobrze sprzedających się polskich artystów współczesnych. Prezentuje też swoje obrazy.
Nie wszyscy artyści mogli przybyć na wernisaż Salonu, który odbył się podczas Otwarcia Sezonu Uzdrowiskowego. Zaszczycili nas obecnością Anna Czyżykiewicz Zouki, Justyna Jędrzejowska, Jan Żyrek i niezawodny Maestro Żegalski, który mimo pracy z całej Europie często bywa w Ustroniu. To jeden z najbardziej znanych polskich twórców. Uprawia malarstwo sztalugowe, plafonowe, fresk. Częściowo mieszka i pracuje w Niemczech.
Za to Jan Żyrek mieszka blisko Ustronia, bo w Koniakowie i stamtąd wyjeżdża ze swoimi intensywnymi olejnymi pejzażami i nie tylko, na wystawy do wielu miast w kraju i za granicą.
Anna Czyżykiewicz Zouki znana jest nie tylko w świecie sztuk plastycznych, ale również w towarzystwie śpiewającym i słuchającym piosenki literackiej. Malarka była żoną barda Mirosława Czyżykiewicza. Zajmuje się malarstwem, witrażem, pisaniem ikon, pracuje jako menadżer, organizator spektakli, marszandka i komisarz wystaw.
Najmłodsza i najbardziej tajemnicza spośród wystawiających jest Justyna Jędrzejowska. Oniryczny nastrój w nowoczesnej formie sprawia, że jej prace intrygują i wciągają do świata złudzeń i niedopowiedzeń.
Wymienieni artyści byli na otwarciu, prowadzili ożywione rozmowy z zaproszonymi gośćmi i oglądającymi. Nie mogła przybyć Kaja Solecka, która tworzy malarstwo, grafikę, fotografię, a w jej twórczości ogromną rolę pełni kolor ze swoją intensywnością i jasnością, służącymi artystce do budowania nastroju prac. Nie było też Joanny Sierko-Filipowskiej uprawiającej malarstwo figuratywne, romantyczne, przedstawiające świat elfów, nimf, chimer, anielic. Jej obrazy to baśnie dla dorosłych w romantycznym klimacie i charakterystycznej kolorystyce. Nie poznaliśmy też osobiście Andrzeja Borowskiego, który bardzo specyficznie postrzega krajobraz. Jest on kompozycją kolorowych plam lub precyzyjnych kresek, raz kieruje uwagę w stronę impresjonistów, innym razem w stronę grafiki.
Podczas wernisażu Leszek Żegalski wyraził radość, że w Ustroniu ceni się sztukę, i nadzieję, że tak pozostanie. Letni Salon Sztuki potrwa do 28 lipca.
Atrakcyjne foldery wydane przez Kazimierza Heczko pomogą odświeżyć wspomnienia z wystaw. Monika Niemiec