Kuźnia Ustroń – Odra Wodzisław 0:2 (0:1)
W sobotę 8 czerwca piłkarze Kuźni Ustroń rozegrali ostatni mecz w sezonie. Rywalem była legendarna Odra Wodzisław. Zespół, który w sezonie 1996/1997 zajął 3. miejsce w ekstraklasie, w tym roku zdołał utrzymać się w IV lidze. Zresztą tak samo jak nasza drużyna. Z tego powodu emocji na boisku nie było żadnych, bo de facto nie było już o co walczyć. Obie drużyny zagrają w najbliższej rundzie jesiennej w I lidze śląskiej.
Na stadion im. Jana Gomoli podjechały dwa autokary. Jeden z piłkarzami Odry, a drugi z jej kibicami. Ci naprawdę mocno dopingowali podczas całego meczu. Grupa fanatyków odpaliła race i od pierwszego gwizdka wznosiła głośnie okrzyki i w rytm uderzeń w bęben artykułowała kibicowskie przyśpiewki. Oprawa godna pozazdroszczenia. Być może też dlatego drużyna gości była bardziej zmotywowana do gry. Gra gospodarzy wyglądała za to jak wsparcie rodzimych kibiców. Miałko i nieskładnie.
Tempo całego meczu było słabe, a składnych akcji trudno było się doszukać. Mimo wszystko z minuty na minutę to Odra zaczęła przejmować inicjatywę. Nie zrodziło to jednak poważnego zagrożenia dla naszej bramki. Za to olbrzymią rolę odgrywał przypadek. I tak w 30. minucie obrońca Kuźni zagrał bardzo niedokładną piłkę, którą przejął Marcin Oślizok. W mgnieniu oka znalazł się w sytuacji sam na sam, co wykorzystał. Nasz golkiper był bezradny. Strata nie zmotywowała naszych zawodników do chęci zdobycia wyrównującej bramki. To przyniosło niekorzystne efekty dla Kuźni, bo w drugiej połowie, a konkretnie w 57. minucie Odra prowadziła już 2:0. Kolejnego gola w tym meczu zdobył Oślizok, który po minięciu naszego zawodnika zwiększył wymiar kary. Jedyną ciekawą akcję naszych zawodników mogliśmy oglądać dopiero chwilę później. W poprzeczkę uderzył Michał Pietraczyk, który znalazł się w odpowiednim miejscu w polu karnym, bardzo blisko bramki Odry.
Po końcowym gwizdku nasi zawodnicy przybili piątki z kibicami by później wspólnie uczestniczyć w świętowaniu. Rywalizacja w nadchodzących premierowych rozgrywkach 1 ligi śląskiej, gdzie zagra 18 drużyn, to niewątpliwie marketingowy sukces.
Skład: Skocz – Gomes, Carabali, Bui (80’ Boruszewski), Rycka, Pytel, Ligocki, Waliczek, Pietraczyk (70’ Konderla), Sudoł, Bujok.
Po meczu zadałem parę pytań trenerowi Danielowi Kubaczce.
Jak Pan ocenia ostatni występ naszej drużyny w tej rundzie?
Drużyna Odry wyszła na to spotkanie bardzo zdeterminowana. Widać było, że chcieli wygrać ten mecz, co się też stało. Nam zabrakło cech wolicjonalnych. Było za mało walki i właśnie tej determinacji, żeby zwyciężyć. Było to przecież charakterystyczne dla zespołu w ostatnich meczach. Z ostatnich 10. spotkań wygraliśmy aż 8. Mam wrażenie, że po tym jak chłopcy dowiedzieli się o utrzymaniu czy awansie, bo tak to nazywamy, odpuścili. Było to dziś dobrze widać.
Właśnie zakończyliśmy rozgrywki. Są już jakieś pierwsze wnioski?
Był to sezon bardzo przewrotny. Na początku staraliśmy się scalać zespół. Uczyliśmy się różnych zasad naszego modelu gry. Późniejsze wygrane na wiosnę były efektem świetnie przepracowanego okresu przygotowawczego. Wówczas naprawdę dobrze wystartowaliśmy. Każdy z zawodników dobrze funkcjonował, co przełożyło się na grę. W pewnym momencie byliśmy nawet wiceliderem. To dało nam utrzymanie.
Czy wyróżniłby Pan zawodnika, który najbardziej wpływał na grę całej drużyny?
Myślę, że piłkarzem, który odmieniał losy spotkań jest Mykola Bui. Kapitan drużyny Michał Pietraczyk też cały czas dawał nam impuls do lepszej gry, a jego bramki gwarantowały zwycięstwo. Solidnie pracował napastnik Michał Rycka, który zaliczył wiele goli i asyst.
Wiadomo już coś o zmianach personalnych przed nadchodzącymi rozgrywkami w I lidze śląskiej?
Oczywiście będziemy dążyć do wzmocnień. Na pewno chcielibyśmy zawodników, którzy prezentują ten poziom rozgrywek a nawet wyższy. O odejściach na tę chwilę nie będę mówił, bo cały czas rozmawiamy z poszczególnymi zawodnikami.
Dziękuję za rozmowę i gratuluję.
Rozmawiał: Mateusz Bielesz