W 2016 roku odbył się pierwszy Barbarian Race, w którym wystartowało 500 osób. Od tego czasu wydarzenie się rozrosło, odbywa się również w innych miastach i przez kilka lat uznawane było za najlepszy bieg przeszkodowy w Polsce. W tym roku Barbarzyńcy weszli do miasta. Przeszkody, które miejscami wyglądały jak wymyślne narzędzia tortur, stanęły w centrum nad Wisłą, w Parku Kuracyjnym przy Amfiteatrze i w okolicy.
Byłoby więcej kibiców, gdyby nie fatalna pogoda. W sobotę było trochę słońca, ale momentami lało, a w niedzielę sypnęło śniegiem. Część uczestników skorzystała z możliwości przełożenia startu na bieg w Dąbrowie Górniczej bez straty wpisowego.
W Barbarian Race wszystko jest doskonale przygotowane, zgrane i nawet jeśli zdarzą się jakieś niedogodności czy trudności, to ekipa obsługująca wydarzenie załatwia je w trymiga. Przeszkody… można by książkę napisać. Pomysłowość ich twórców godna najwyższego uznania, podobnie jak tych, którzy wymyślali nazwy. Żeby dotrzeć na metę trzeba było pokonać m.in.: Chomika, Skolopendrę, Siekiery, Szatkownicę, Gibającą Kotłownię, Kołowrót, Anakondę, Grzyby, Hybrydę. W sumie konstrukcji było 35. Na bieg można założyć gustowne i dobrej jakości stroje współpracującej z organizatorami ustrońskiej firmy Barbarian. Są też cenne nagrody, bogate pakiety startowe, batony, woda, energetyki na trasie.
To wszystko doceniają zawodnicy OCR i przyjeżdżają z całej Polski. Wystartowali ludzie z okolicznych miejscowości, ze Śląska i z wszystkich innych regionów Polski od wschodu do zachodu i z północy na południe. Byli też goście zza granicy Czesi, Litwini, Węgrzy, Niemcy. Dorośli barbarzyńcy – kobiety i mężczyźni przywieźli ze sobą do Ustronia małych barbarzyńców, którzy mieli swój własny bieg pod nazwą Barbarian Kids. Wiadomo, że nie biega się tylko dla medali, ale w Barbarian Race medale i inne trofea są naprawdę ładne i porządne, bo z metalu, od razu wiadomo, że ich zdobycie to nie są żarty. Co ważne, piękne medale dostały wszystkie dzieci, które dobiegły do mety. Ich trasa i ich własne przeszkody znalazły swoje miejsce w parku wokół kręgu tanecznego.
Zaczęło się w piątek na Czantorii od biegu w ciemnościach PEAK28. Wystartowało 205 zawodników. W sobotę w Barbarian Race Opener (8 km z Polany na Czantorię i do Centrum) wystartowało 225 zawodników, ukończyło 213, a w Arrow (400 metrów w Centrum) wystartowało 147 zawodników. W niedzielę w Open (wystartowało 181 osób, ukończyło 171, w ELITE (15 km – z Wielkiej Czantorii przez Małą Czantorię do centrum), wystartowało 68 zawodników, ukończyło 55, w ELITE PRO – 38, ukończyło 28, a w PAIN, co oznacza ból, i trudno się dziwić, bo do przebiegnięcia była podwójna trasa z ELITE, wystartowały 92 osoby, ukończyło 81.
Barbarian Race to autorska impreza Grzegorza Szczechli, który w tym roku wystartował w jednym biegu PEAK28 i oczywiście go wygrał. Czwarty zawodnik na świecie w OCR starał się być wszędzie w czasie Barbariana i przez 3 dni miał najtrudniejsze zadanie z wszystkich – dopilnowania, żeby Bieg zakończył się kolejnym sukcesem. Dopiął swego, a potem na miękkich nogach poszedł do lokalu wyborczego i ledwo trzymając długopis w ręce zagłosował w II turze wyborów samorządowych.
Monika Niemiec