Fabuła banalna gra fenomenalna
Wyczekiwanym wydarzeniem kulturalnym są zawsze Ustrońskie Spotkania Teatralne, które na stałe zapisały się w miejskim kalendarzu imprez. W tym roku mają one szczególny wymiar, gdyż jak poinformowała na wstępie dyrektor Urszula Broda-Gawełek, obchodzą one ćwierćwiecze, co również powiązano z 90-leciem budynku „Prażakówki”. Toteż UST-a, które zainicjowano 21 marca spektaklem „Odjechana farsa”, miały pod każdym względem wyjątkową oprawę. Licznie zebranych gości, czyli eleganckie panie i nobliwych panów u wejścia witały reklamy poprzednich spotkań teatralnych, hol przekształcono w klimatyczne foyer, gdzie filary oplatają dawne widoki Ustronia, a symboliczne usta z podpisami wcześniej występujących artystów widniały na postumentach. Efektowną salę widowiskową zdobiły wzbudzające zainteresowanie barwne wizje malarskie przedstawiające potęgę natury współczesnej artystki z Ochab Marceli Kubaczki.
Gości powitała dyrektor MDK przypominając o powyższych jubileuszach oraz zaprosiła na spektakl Kompanii Teatralnej, w którym wystąpiło dwoje znakomitych aktorów Monika Mazur i Piotr Szwedes. Fabuła rozgrywa się w niewielkim pokoju hotelowym, gdzie dwoje aktorów wcieliło się w 10 postaci w różnych zaskakujących, a często absurdalnych sytuacjach, przebierając się kilkadziesiąt razy.
Sławny pisarz, autor książki „Małżeństwo jest wieczne”, jego nieszczęśliwa żona, podniecony senator z kochanką marzącą o karierze w massmediach, śpiewająca siostra zakonna, wścibski boy hotelowy, reporterka telewizyjna, realizator filmów, służba hotelowa to niezwykła galeria ludzkich charakterów i ich emocji, brawurowo zagranych przez wymienionych artystów, którzy w niesamowitym tempie przybierając kolejne postacie i zmieniając wcielenia zaledwie w minutę lub dwie wzbudzali wielki podziw, a wprost niedowierzanie: Jak oni to robią?
Był to znakomity popis aktorskich umiejętności najwyższej klasy. A na finał nastąpiła jeszcze błyskawiczna prezentacja wszystkich wcieleń. Kunszt artystów i zawrotne tempo akcji tej ponaddwugodzinnej sztuki zostały nagrodzone licznymi brawami.
Śmiech na sali
„Sposób na blondynkę” to kolejna komediowa sztuka teatralna wystawiona 22 marca w „Prażakówce”. W tym dniu sala widowiskowa była niemal w 100% zapełniona, a publiczność zróżnicowana pod względem wieku i ubioru. Większość osób założyła codzienny strój jak na zwyczajne spotkanie i wyczuli oni klimat tej sztuki, bo aktorzy przedstawili zdawałoby się dowcipne, ale banalne codzienne sytuacje i intrygi osnute wokół portali randkowych, które czasem są jedyną możliwością żeby zmienić swoje szare i nie do końca udane życie. Oto dwaj mężczyźni (Zbigniew Kowalski i Dariusz Taraszkiewicz, też reżyser spektaklu) rywalizowali o względy idealnej piękności, wielbicielki tańca na rurze, której zdjęcie znaleźli w internecie (Małgorzata Lewińska). A że wszystkie chwyty były dozwolone, więc konieczna stała się pomoc słynnego detektywa (Michał Pietrzak). Przedstawiono samotność, pragnienie miłości i poczucia bezpieczeństwa, ale też dwojakość ludzkiej natury. Teraz coraz więcej osób szuka miłości online. A zatem zaprezentowano problemy, z którymi na co dzień zmaga się obecne pokolenie, gdy korzystanie z mediów społecznościowych i portali randkowych jest na porządku dziennym. Wartka akcja, podkreślona dynamiczną muzyką, i ciągłe manipulacje rywali wywoływały zabawne sytuacje, które potęgowała rola detektywa, co zdawałoby się jest atutem tej komediowej sztuki, więc raz po raz nasilały się na sali wybuchy śmiechu publiczności, a większość uczestników pożegnała aktorów w znakomitym humorze nagradzając długimi brawami. Co prawda nie gustuję w takich przedstawieniach, ale skoro większość tak dobrze się bawiła, to ten spektakl spełnił swoje zadanie.
Wystrzałowy prezent
W sobotę, 23 marca sala widowiskowa zapełniła się do ostatniego miejsca na finałowej sztuce komediowej „Prezent urodzinowy”. Wśród gości znaleźli się m.in. burmistrz Przemysław Korcz, wiceburmistrz Łukasz Sitek i wiceprzewodnicząca Rady Miasta Jolanta Hazuka, których powitała dyrektor MDK Urszula Broda-Gawełek, podkreślając jubileuszowy charakter tegorocznego wydarzenia teatralnego. Z tej okazji wręczono kwiaty pomysłodawczyni i organizatorce inicjalnych UST w Muzeum Danucie Koenig i poprzedniej dyrektorce MDK, a zarazem wieloletniej realizatorce tej znaczącej imprezy Barbarze Nawrotek-Żmijewskiej.
Sobotni spektakl rozgrywał się w dwóch bliźniaczych apartamentach luksusowego hotelu, gdzie znaleźli się: skłócone małżeństwo w separacji, włoski kelner, urzędnik państwowy czekający na zagadkowy prezent urodzinowy, para samotnych serc umówionych przez biuro matrymonialne, egzotyczna Mimi – profesjonalistka z agencji towarzyskiej, ekscentryczny psychiatra, atrakcyjna bizneswoman, miłośniczka romantycznej literatury i alkoholu – w różnych konfiguracjach osobowych i sytuacjach wymykających się spod kontroli, co powodowało niezliczoną ilość zabawnych pomyłek.
W tej dynamicznej nieprzewidywalnej fabule zagrali wprost po mistrzowsku: Jerzy Bończak, również reżyser, Katarzyna Pakosińska, Katarzyna Ptasińska, Tomasz Dedek i Tomasz Schimscheiner z warszawskiego teatru Capitol. Każdy komiczny detal tej dynamicznej mieszanki wybuchowej był świetnie zagrany i w szalonym tempie przez mistrzów humoru. Doceniła to ustrońska publiczność, która od początku żywiołowo reagowała. Były to wprost nie kończące się salwy śmiechu doprowadzające do łez. Po spektaklu rozbawieni uczestnicy dziękowali aktorom za wyśmienitą zabawę bijąc brawa kilkanaście minut i wywołując tym aplauzem wielokrotnie aktorów na scenę. Był to znakomity, wystrzałowy prezent dla wiernych, towarzyszących od lat temu wydarzeniu miłośników ustrońskich spektakli. Być może gdy opadną emocje, to nastąpią refleksje o naturze związków damsko- -męskich, o naszych charakterach, które wywołują lawinę problemów i o tym, jak łatwo czasem przychodzi nam ulegać namiętnościom.
A zatem USTA’24 są już za nami. Wszystkie trzy sztuki to komedie towarzyskie o zabawnych, przepełnionych zaskakującymi zwrotami akcji relacjach damsko-męskich, które stanowią najbardziej popularny temat sztuk teatralnych i filmowych. Na takich spektaklach frekwencja jest murowana, bo tego obecnie oczekuje większość publiczności – dobrej zabawy.
Warto jednak przypomnieć, że na pierwszych USTach, które w 1999 r. dzięki ogromnemu wysiłkowi organizatorów urządzono w Muzeum Hutnictwa i Kuźnictwa, wystąpili mistrzowie sceny: Olgierd Łukaszewicz, odwołujący się w dramacie do słów Stanisława Wyspiańskiego „A kaz tyz ta Polska, a kaz ta”, Irena Jun wykonująca monodram oparty na fragmentach „Pana Tadeusza” naszego wieszcza Adama Mickiewicza i do jego twórczości odwołał się też Jerzy Zelnik. Ta sztuka jest trudna w odbiorze, wymaga pewnej wiedzy ogólnej, skłania do myślenia.
Często preferujemy teatr komediowy, obserwujemy bohaterów z ich wadami, zakłamaniem i zagubieniem. Patrzymy na nich z uśmiechem, ale też z litością, wyższością, czasem ze zrozumieniem. Ale przecież w głębi duszy wiemy, że na scenie oglądamy… samych siebie.
Lidia Szkaradnik