19 stycznia 1959 r. do członków Egzekutywy Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, obradującej w budynku przy Placu Feliksa Dzierżyńskiego w Katowicach, trafia kilkudziesięciostronicowy dokument. Zawiera on wytyczne służby zdrowia dotyczące regionalnego uzdrowiska Ustroń-Wisła. Opracował je zespół naukowców pod kierownictwem dr. Juliusza Kępskiego. Po zapoznaniu się już wcześniej z jego treścią, władze partyjne wyrażają zgodę na powstanie nowoczesnego kurortu. Jerzy Ziętek wraca z posiedzenia być może z uśmiechem na twarzy. Od tego momentu zaczyna się bowiem dynamiczny rozwój Ustronia.
W założeniach z 1959 r. w Jaszowcu miało znaleźć się centrum uzdrowiska Ustroń-Wisła. Miejsce nie było oczywiście przypadkowe. Piękna dolina znajduję się bowiem pomiędzy dwiema znanymi miejscowościami, a w dodatku posiada duże walory klimatyczne. W późniejszym czasie plan zrewidowano pod wpływem decydentów z Wojewódzkiej Pracowni Urbanistycznej, którzy uznali, że w Jaszowcu powstanie dzielnica wczasowa, a w samym Ustroniu dzielnica uzdrowiskowa.
Było to wydarzenie bez precedensu w skali całego kraju. Architekci musieli bowiem znaleźć odpowiedzi na pytania, które zadawano sobie w konsekwencji ogromnych zmian w świecie. Ludzie zaczynali mieszkać w blokowiskach, w miastach Górnego Śląska występowały olbrzymie zanieczyszczenie środowiska i hałas, a turystyka stawała się masowa. Jak w takich warunkach zaprojektować ośrodek wczasowy, który w jak najmniejszym stopniu będzie ingerował w przyrodę?
Do tego dochodziły kwestie społeczne. Jeszcze po wojnie termin „wczasy” dla wielu ludzi był zupełnie obcy. W latach 50-tych naukowcy przeprowadzili ankietę wśród robotników wyjeżdzających na urlop do Zakopanego. Pewien majster z rybnickiej kopalni mówił wtedy:
Robotnicy to prości ludzie, oni nie przyzwyczajeni do wyjeżdżania w czasie urlopu. Każdy z nich woli w domu posiedzieć z żoną i dziećmi i coś w domu zrobić. Oni nie wiedzą, jak zachować się na takich wczasach, oni się wstydzą, bo myślą, że z nich tu się będą śmiali.
Robotnica zatrudniona w handlu dopowiedziała: Mój ojciec, hutnik, też nie wyjeżdża, bo nie umie jeść z innymi. Nie ma tego obejścia. Może z matką by wyjechał. Wczasy są dobre, ale dla młodych. Nasi górnicy i hutnicy wyjeżdżają tylko do Szczyrku, Ustronia lub Wisły. Dalej nie. Powiadają, że w Krynicy sama arystokracja siedzi. Wszystko tam drogie. Nie potrafią tańczyć. Brak im odpowiedniego ubrania. Piżama kosztuje, trzeba mieć walizkę.
Ideą nowych wczasów w Jaszowcu miało być stworzenie przestrzeni, w której pracownik fizyczny i umysłowy będzie czuł się swobodnie, a wszyscy razem będą wypoczywać w takich samych warunkach.
Na tę okoliczność w 1960 r. zorganizowano konkurs, aby wybrać najlepsze założenie projektowe dla wspomnianych potrzeb. Był on zamknięty, a zaproszono do niego tylko trzy zespoły architektów. Wyzwanie było niezwykłe. Projektanci mieli zaproponować rozwiązania dla pierwszego ośrodka wczasowego w Polsce, który miał być prototypem dla kolejnych realizacji tego typu. Sąd Konkursowy Stowarzyszenia Architektów Polskich w Katowicach orzekł, że najlepszy projekt stworzył zespół w składzie: Jerzy Winnicki (główny projektant), Zygmunt Winnicki, Czesław Kotela, Irena Kotela. Doceniono przede wszystkim układ i formę budynków, która nie negowała otaczającego pejzażu. Co ciekawe, pozostali twórcy, chcieli umiejscowić na zboczu Równicy dość wysokie budynki.
Praktycznie od razu przystąpiono do realizacji. 4 sierpnia 1961 r. rozpoczęta została budowa olbrzymiego kombinatu leczniczo-wypoczynkowego Wisła-Ustroń. W tym dniu zwołano do Ustronia konferencję, w której udział wzięli: zastępca przewodniczącego Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej (WRN) w Katowicach, płk Jerzy Ziętek, inwestorzy, wykonawcy, kierownicy zainteresowanych wydziałów WRN oraz Śląski Zarząd Budownictwa. Organizatorem spotkania była Wojewódzka Pracownia Urbanistyczna. Lokalne media szybko podchwyciły temat. W Głosie Ziemi Cieszyńskiej z dumą ogłaszano:
Jak stwierdzają specjaliści, jest to najpiękniejsza dzielnica tego typu nie tylko na terenie całego kraju, ale i w europejskich państwach socjalistycznych oraz jedna z nielicznych na terenie całej Europy.
Nie był to tekst propagandowy, ale zgodny z prawdą. Do zapadłej stacji klimatycznej przybyli ze swoją myślą najbardziej progresywni architekci tego okresu.
W ogromnej monarchii habsburskiej Ustroń był nieliczącym się uzdrowiskiem, który ospale funkcjonował na jej rubieżach.
W II RP przygotowano wizję rozwoju letniska, ale była ona oparta na bardzo ogólnych planach. Dopiero w latach 60. udało się zrealizować niemal w pełni projekt rozbudowy kurortu, który wpisywał się w najnowsze trendy architektury na świecie.
Anna Krajewska, dziennikarka Trybuny Robotniczej, pisała W 1970 r.:
Słowo nowoczesność, słowo – liczman w pojęciu głównego projektanta Jaszowca, inż. Jerzego Winnickiego zamyka się w formule: komfort – estetyka – „zejście w przyrodę” (kontakt z naturą, osiągnięty tu przez harmonijne wtopienie architektury ośrodka w beskidzki pejzaż) – zaspokojenie potrzeb fizycznych i intelektualnych wczasowicza (baza rekreacyjna).
Jaszowiec stał się szybko miejscem modnym. Ośrodkiem zachwycali się nie tylko eksperci, ale także dziennikarze, a przede wszystkim zwykli wczasowicze. Oczywiście wyliczano także błędy, które uwidoczniły się już w czasie realizacji wczasowiska, ale te dostrzegał już nawet sam projektant dzielnicy. Istotniejsze jest to, że to pionierskie założenie, które było odpowiedzią na wiele nurtujących pytań. Za to autorzy koncepcji byli wielokrotnie wyróżniani. Zespół za projekt wraz z realizacją uzyskał w 1962 r. nagrodę Komitetu Budownictwa, Urbanistyki i Architektury II stopnia i w 1968 r. nagrodę Ministra Budownictwa i Przemysłu Materiałów Budowlanych I stopnia.
W 1970 r. w plebiscycie na najlepsze projekty XXV-lecia PRL, zorganizowanym przez redakcję tygodnika Polityka, Jaszowiec znalazł się na 8. miejscu. W 1976 r. Miejska Rada Narodowa Ustronia przyznała Jerzemu Winnickiemu pamiątkowy herb „Za zasługi dla Miasta Ustronia”.