2.3 C
Ustroń
niedziela, 17 listopada, 2024

Wspomnienie o kochanej Zuzi

Do Ojca wróć, boś pełen ran, a On opatrzy je, przebaczy winy niebios Pan, uzdrowi serce Twe (…) Do Ojca wróć!
William B. Collyer

I wróciła 4 lutego 2024 r. w Szpitalu Śląskim w Cieszynie. Jeszcze w grudniu starego roku, z gronem dawnych przyjaciół – współpracowników, planowaliśmy majowe spotkanie przy ul. Spółdzielczej z okazji 89 urodzin. Niestety jedna z groźnych chorób cywilizacyjnych, śmiertelnie przerwała nagle nasze wspaniałe zamierzenia. Nie zbadane są wyroki boskie.

Śp. Zuzanna Kubica, z domu Knieżyk, urodziła się 8 maja 1935 r. w Nierodzimiu jako córka Jana Knieżyka i Zuzanny z domu Duda. Kiedy minął okres dorastania i młodości, a także doświadczeń II wojny światowej, wstąpiła w związek małżeński z Janem Kubicą i zamieszkała w jego domu rodzinnym w Ustroniu razem z teściową nazywaną „starką” oraz szwagierką Anną i jej mężem Emilem. W 1961 r. na świat przyszedł jej jedyny syn Stanisław, który żeniąc się ze swoją umiłowaną sympatią Kornelią, obdarował swoją mamę ukochanym wnukiem Arturem. Ze swoim mężem przeżyła zgodne i szczęśliwe 35 lat, wdową pozostała przez 31 lat. Los sprawił, iż przy ul. Spółdzielczej, w dobrym zdrowiu przeżyła 67 lat. Chociaż bardzo związała się z Ustroniem, kultywując tradycje rodzinne i stojąc na ich straży, na zawsze zachowała w sercu rodzinny Nierodzim i Bładnice.

Zdjęcie z archiwum rodzinnego. Od prawej Zuzanna Kubica, Grażyna Kubica-Heller z mężem Krzysztofem, Kornelia Kubica z mężem Stanisławem, Artur Kubica z żoną Aleksandrą Żulińską.

Droga zawodowa zmarłej była bardzo długa i bogata. Zgodnie ze swoją profesją, jako ekonomistka, główna księgowa, urzędniczka państwowa i samorządowa, przepracowała prawie pól wieku. W latach 1955-72 była sekretarzem Gromadzkiej Rady Narodowej w Nierodzimiu, a następnie do 1975 r. pracowała w Powiatowej Radzie Narodowej w Cieszynie. Po zlikwidowaniu powiatów w 1975 r., zatrudniła się w ustrońskim Ratuszu, następnie w Przedsiębiorstwie Turystycznym „Czantoria”, aby później do 1990 r. pełnić funkcję głównej księgowej w Miejskim Zespole Ekonomiczno-Administracyjnym Szkół przy miejscowym Urzędzie Miejskim. Do 1992 r. zajmowała się finansami w MOKATE Sp. z o.o., a do 2007 r. była na etacie Schroniska Młodzieżowego „Wiecha” w Jaszowcu. Już na emeryturze, przez jakiś czas, trudniła się budżetem w ustrońskim Miejskim Domu Spokojnej Starości.

Nie można nie wspomnieć o jej aktywnym życiu społecznym oraz sąsiedzkim, jak również o szerokim gronie przyjaciół i znajomych z różnych kręgów towarzyskich. Kiedy należała do władz w GRN w Nierodzimiu, brała czynny udział we wszystkich akcjach społecznych na rzecz szerokiego rozwoju tej późniejszej dzielnicy naszego miasta. W latach 80. XX wieku działała jako wolontariuszka w Komisji Finansowej Komitetu Organizacyjnego Festiwalu Piosenki Czeskiej i Słowackiej. Środowisko oświatowe skupiało się wokół Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jako czynna członkini Stowarzyszenia Kobiet Ewangelickich przy Parafii Ewangelickiej miała wielu przyjaciół także w Radzie Parafialnej, z którymi utrzymywała stałe kontakty. Jej pasją były wycieczki turystyczno-krajoznawcze – krajowe i zagraniczne, przez co zwiedziła sporo uroczych zakątków świata, a tym samym poznawała nowych towarzyszy podróży. Wreszcie w jej kręgu obracali się dawni współpracownicy i działacze, z którymi miała do czynienia w dobie PRL-u. Nigdy o nich nie zapominała i na bieżąco była z nimi w bliskich kontaktach. Dlatego nie bez przyczyny jej dawni szefowie najbardziej ją cenili ze wszystkich znajomych kobiet.

Z życia domowego warto podkreślić, iż w latach 2009-13 zaangażowała się w opiekę nad chorą szwagierką Anną, z którą przeżyła pod jednym dachem 56 lat. Zawsze była w pełnej gotowości do pomocy jako strzegąca tradycyjnych receptur ciocia czy to w pieczeniu wielkanocnego „murzina” , „buchtliczków”, czy też innych rodzinnych przysmaków. Będąc już emerytką, oprócz wielu codziennych zajęć, zawsze znalazła czas na swoje hobby i zainteresowania. Czytała książki, szczególnie te o podróżach, które ilustrowała podróżniczymi i przyrodniczymi programami telewizyjnymi. Nie rozstawała się przy tym ze swoim kieszonkowym atlasem geograficznym. Bardzo lubiła rozwiązywać krzyżówki i sudoku. Pomimo swoich lat, aktywnie korzystała z komunikatora „WhatsApp”, uczyła się chętnie nowych technologii internetowych, nigdy nie zasłaniając się wiekiem lub zmęczeniem. Żywo interesowała się tematami związanymi nie tylko z Ustroniem, ale aktualną sytuacją polityczną w kraju. Bardzo przeżywała wszelkie spory elit rządzących. Często odbywała rozmowy telefoniczne z licznym gronem przyjaciół i znajomych, chcąc podzielić się swoim punktem widzenia czy wymienić poglądy. Dzięki tak aktywnej egzystencji, do końca była bardzo sprawna fizycznie i umysłowo. Z pełnym przekonaniem można nazwać ją kobietą kreatywną, empatyczną i nietuzinkową.

Najbliżsi bohaterki wspomnienia tak oto zdefiniowali jej role życiowe i społeczne, jakie zgotował dla niej los. Jako matki: Była super, będzie nam jej bardzo brakowało. Jako teściowej: Była cudowną kobietą, z której można było czerpać jak ze studni. Konkretna, wyrozumiała, mądra i kochana. Jako siostry i cioci: Zawsze była pomocą nie tylko w słowach, ale również w czynach, które były esencją jej życia. Jako babci: Była przykładem pracowitości. Udowadniała, iż w życiu warto być przyzwoitym. Często powtarzała, że życie jest zbyt piękne, aby nie było w wielkim porządku zorganizowane i zarządzane. Kiedy wnuk ożenił się ze swoją wybranką Aleksandrą, wytworzyła się między nimi szczególna więź. Nazywała ją „wnukową”, wprowadzając w świat śląsko-cieszyńskich zasad i obyczajów oraz przybliżając osobiste, rodzinne historie podczas „babskich” pogawędek przy kołoczu i kawie. Sama mówiła wielokrotnie: Miałam szczęśliwe i pełne miłości życie. I taką zostanie zapamiętana.

Uroczystość żałobna odbyła się 7 lutego 2024 r. w Kościele Ewangelicko-Augsburskim. Zmarłą w pięknych słowach pożegnał proboszcz, ks. Dariusz Lerch. Oprawę muzyczną stanowił duet trębaczy Greniów z Brennej. Bardzo liczne grono ustroniaków uczestniczących w pogrzebie odprowadziło śp. Zuzannę Kubicę na miejscowy cmentarz ewangelicki, aby oddać ostatni hołd jej pamięci. Spoczęła w rodzinnym grobie męża. Nigdy nie zapomnimy naszej kochanej Przyjaciółki, zawsze życzliwej, pomocnej, pogodnej, serdecznej, która przez całe swoje udane życie była darzona wielkim szacunkiem, a dziś pozostanie wzorem godnym do naśladowania dla następnych pokoleń. Niech smreczki pomiędzy Równicą i Czantorią szumią jej nasze ustrońskie pieśniczki, a ona niech odpoczywa w błogim spokoju, bowiem została wezwana przez naszego Stwórcę zgodnie ze słowami do Ojca wróć.

 Elżbieta Sikora

 Na podstawie informacji uzyskanych od syna Stanisława, synowej Kornelii i wnuka Artura.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Skip to content