Jest rok 1905. Wówczas to piękną widokowo parcelę, usytuowaną na szczycie klifu, tworzącego prawy brzeg rzeki Wisły, kupuje od Pawła Szczepańskiego z Brzeziny (ojca słynnego socjologa) niejaki Heinrich Blank, przemysłowiec i fabrykant. Na sąsiednim wzniesieniu, tuż nad doliną potoku Gościradowiec, stoi już od 1901 r. willa „Zameczek” – pierwszy prywatny pensjonat w naszej miejscowości. Okolica ta jest urocza. Biegnie tutaj niezwykle w owym czasie popularna ścieżka, wiodąca do atrakcji turystycznej – Źródła Żelazistego. Aby zaś dostać się na drugą stronę rzeki, czyli, jak mawiali starzy ustroniacy „za wodę”, trzeba przejść przez imponującą drewnianą ławę. Wdzięczne te widoki ujęto na licznych pocztówkach, na których „Zameczek” z basztą opisany jest jako „willa Schwarz” (od nazwiska drugiego z kolei właściciela tej posesji – Isidora Schwarza), natomiast nowa willa z wieżyczką – po prostu jako „willa Blank”. Czyli wille Czarna i Biała. Willa Blanków otrzymuje nr 504 i zostaje oddana do użytku 10 lipca 1906 r. Jak mniema Bożena Kubień, jej autorstwo można przypisać Josefowi Nosskowi, baumajstrowi z Cieszyna.
Heinrich Blank, ur. w 1859 r., pochodzi z Nadrenii Północnej-Westfalii i jest dyrektorem dwóch fabryk – octarni w Trzyńcu oraz zakładu suchej destylacji drewna w Węgierskiej Górce. W 1885 r. wiąże się z Ustroniem, poślubiając Helenę Janikównę, córkę tutejszego pastora Jerzego Janika (następcy Karola Kotschego). Początkowo małżonkowie mieszkają w Wetter nad rzeką Ruhrą, tam przychodzi na świat ich najstarszy syn Max Hugo. Kolejne dzieci rodzą się w Węgierskiej Górce – Egon Heinrich, Wolfgang Otto, a wreszcie, 11.10.1894 r., jedyna córka Maria Wilhelmina zwana Manią. Jak pisze Anna Gluzianka w „Pamiętniku Ustrońskim” tom 12, po przeprowadzce do Ustronia pan Blank z rzadka tu bywa, w willi gości natomiast letnią porą pani Blankowa z dziećmi. Jest to postawna, urodziwa dama, odziana na co dzień w długą, białą suknię – szlafrok z piki, na wyjście zaś, wzorem miejskich elegantek – w czarną długą spódnicę, białą bluzkę, kapelusz i nieodłączną parasolkę przeciwsłoneczną. Blankowie bywają w świecie. Przy okazji wojażu do samego Wiednia Mania poznaje młodego wojskowego. Nastoletnie serduszko przeszywa strzała amora, przychodzą plany matrymonialne, jednak Blankowie są temu niechętni – panienka jest za młoda, a i kandydat może nie ten. Młodzi umawiają się, że jeżeli rodzice ostatecznie nie zezwolą na ślub, oboje w wyznaczonym dniu i o określonej godzinie popełnią samobójstwo…
Jest rok 1911 r., wtorek, 6 czerwca, południe. Późna wiosna, przyroda w pełni rozkwitu. Jednak Ustroń jest smutną wówczas miejscowością. Przemysł hutniczy umiera, nie ma pracy, liczne rodziny wyprowadziły się do Trzyńca. Umiera również 16-letnia Maria Wilhelmina, która w wieżyczce willi Blanków odbiera sobie życie za pomocą pistoletu. Czy narzeczony dotrzymał słowa i czy również się zastrzelił, tego nie wiadomo.
Po tragedii rodzina przenosi się do Wiednia, gdzie pan Blank podupada na zdrowiu, a w 1919 r. umiera w 60. roku życia. Jego ciało w podwójnej, metalowej trumnie z szybą złożone zostaje obok córki w rodzinnym grobowcu, zachowanym do dziś na cmentarzu ewangelickim w Ustroniu. Od 1926 r. willa zmienia właścicieli, funkcjonując między innymi jako pensjonat, kwatera dla oficerów niemieckich oraz posiadłość prywatna. Zmieniają się również jej nazwy: „Natalia”, „Basieńka”, „Ruth”. Powoli obrasta legendą, mówi się o duchu błąkającym się nocami w wieżyczce, co potęguje tylko niesamowitą atmosferę tego miejsca.
Od pewnego jednak czasu dawna rezydencja Blanków gaśnie na naszych oczach, z dnia na dzień popadając w ruinę. A przecież jest to najstarsza w Ustroniu willa, utrzymana do dziś w pierwotnej formie, z zachowaniem detali architektonicznych oraz oryginalnej stolarki okiennej i drzwiowej! Jest to jedyny budynek w naszej miejscowości wzniesiony w stylu alpejskim! Symbol „starego Zawodzia”, sięgający pamięcią do czasów, kiedy to zbocza Równicy pokrywały łąki i pola uprawne, należące do okolicznych gospodarzy. Pamiętający czasy, kiedy to Zawodzie z roku na rok stawało się dzielnicą uzdrowiskową, rozpoznawalną dziś w szerokim świecie. Dawne wille Schwarzów i Blanków, usytuowane nad stromym brzegiem Wisły, przywodziły na myśl latarnie morskie, wskazujące kierunek zbłąkanym wędrowcom, niczym słupy heraklesowe przeniesione w nasz ustroński krajobraz. Nie pozwólmy, aby willa niszczała, dając przyzwolenie do dewastacji i rozbiórki. Od dawna temat ten niepokoi wielu ustroniaków, kuracjuszy i turystów. Część z nich nie słyszała o romantycznej historii, związanej z Marią Wilhelminą. Mimo to pytają, telefonują i piszą. Wszyscy zastanawiają się, jak obiekt ten ratować. Niedawno na portalu Fotopolska znalazły się zdjęcia zrujnowanego wnętrza willi Blanków, możemy zatem wszyscy zobaczyć, w jakim stanie znajduje się obecnie. Apelujemy – nie pozwólmy zniszczyć kolejnego cennego ustrońskiego zabytku!
Alicja Michałek (wraz z grupą pasjonatów historii – Bożeną Kubień, Anną Łęczyńską-Szczechlą, Kamilem Podżorskim, Mikołajem Haratykiem).