Zbliża się koniec roku i jest to czas podsumowań ostatnich 12 miesięcy, tego co się udało zrobić, czego się nie udało. Analizujemy okoliczności, porównujemy, czy było lepiej czy gorzej niż w zeszłym roku, mamy nadzieję na lepszy przyszły rok, snujemy plany. Jest to czas refleksji nad wieloma aspektami naszego życia.
Chciałbym, żebyśmy poświęcili też chwilę na to, by zastanowić się nad naszą ustrońską wspólnotą. Nie chodzi o kwestie gospodarcze, budżetowe, ale społeczne. Na ile my jesteśmy w stosunku do siebie empatyczni, na ile potrafimy się ze sobą spotykać i ze sobą rozmawiać? Czy umiemy się spierać o rzeczy ważne?
Różnić się i spierać jest rzeczą normalną i piękną. W mojej ocenie samorządowca, ale też historyka amatora, który śledził rozwój społeczny, rozwój różnych form samorządności, wspólnoty w dawnych epokach i w nowszych czasach Ustronia i Śląska Cieszyńskiego, mam takie przeczucie, że powoli zatracamy nasze najcenniejsze wartości. Naszym największym dobrem była umiejętność wspólnego działania dla dobra naszej małej ojczyzny. Działania ponad podziałami i na tym zaczynają pojawiać się rysy. Nie chcę i nie czuję się też kompetentny, żeby dochodzić przyczyn, to zadanie dla badaczy, socjologów, ale na pewno nie takiej postawy obywatelskiej chcieli uczyć nas przodkowie. Są środowiska, które budują między ludźmi takie mury i kopią takie przepaście, które wkrótce mogą być nie do przebycia. Być może ta tendencja się odwróci, być może język nienawiści w naszej polskiej polityce złagodnieje i przycichnie, i to będzie miało również odzwierciedlenie w życiu społecznym. Mam taką nadzieję, bo mówi się, że ryba psuje się od głowy, ale też, że przykład idzie z góry.
Pomyślmy tak po ustrońsku nad tym, co możemy zrobić w przyszłym roku, żeby powrócić do tych naszych dawnych dobrych standardów.
Uczestniczę aktywnie w życiu miasta od 20 lat, od 5 jako burmistrz bardzo intensywnie i cieszę się, że jest mnogość spotkań, wydarzeń, koncertów, wykładów, tych grup, społeczności, stowarzyszeń, które chcą i potrafią coś zrobić. Jednak zauważam też ludzi, którzy nie dają nic z siebie, nie uczestniczą w życiu społecznym i wszystko im przeszkadza. Cokolwiek ktoś by nie zrobił, jakiekolwiek środowisko, czy to wyznaniowe, czy sportowe, czy kulturalne, zawsze jest poddawane krytyce. Można sobie powiedzieć, że to jednostki, że nie trzeba się tym przejmować, można zignorować. Wiem jednak, jak przeżywają to ci, do których kierowane są kąśliwe uwagi. Czuję, że tworzy to niedobry klimat, psuje relacje i zniechęca do działań tych, którzy chcą pracować dla innych.
Życzę nam, mieszkańcom Ustronia mniej bezmyślnego krytycyzmu, więcej konstruktywnych uwag, mniej złośliwości, więcej wspólnoty. Chciałbym także, żeby było więcej rozwagi w dyskusjach i aktywności w życiu społecznym. Łatwo jest mówić, trzymając się z tyłu, co bym zrobił, albo, że to i to zrobiłbym lepiej. Tą energię, którą się poświęca na krytykowanie, lepiej poświęcić na działanie. To też była cecha ludzi z Ustronia i Śląska Cieszyńskiego, że woleli wziąć się do roboty niż gadać. Jak to prezydent Kennedy powiedział: „Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju”. Nie chodzi o rzeczy wielkie, chodzi o życzliwość, zrozumienie, czasem cierpliwość, dobre słowo albo milczenie.
Z okazji świąt Bożego Narodzenia i na cały przyszły rok życzę mieszkańcom Ustronia zdrowia, spokoju i poczucia wspólnoty.
Spisała: Monika Niemiec