W ostatnią sobotę w śnieżnej zawierusze sporo osób podążało do Dworca Dobrych Myśli, by ogrzać się w znakomitej atmosferze tej niezwykłej placówki, gdzie pod opieką Bruna Zielonki mieszka 11 tysięcy misiów. Ze względu na fakt, że 25 listopada obchodzone jest Święto Pluszowego Misia, sporo maluszków z rodzicami przybyło aby uczcić ten dzień. Dla wielu z nich misie stanowiły najukochańszą zabawkę i przyjaciela dzieciństwa. Było jak zwykle wprost bajecznie – interesująco, wesoło i słodko.
Na wstępie Marta Ignatowicz przedstawiła opowieść o zdawałoby się zwyczajnych patykach, z których można wyczarować instrumenty: piszczałki, fujarki, flety, a nawet trombitę. Potrafiła też je ożywić, więc cała sala rozbrzmiała muzyką góralską jak podczas wypasu owiec na beskidzkich halach.
Z kolei Bruno Zielonka, człowiek niezwykły, pasjonat i świetny organizator wielu ciekawych przedsięwzięć, ubrany zawsze w strój, na którym dominują misie, przypomniał jak od dzieciństwa pokochał tych pluszowych przyjaciół, którzy towarzyszą mu przez całe życie. Wydaje się, że misie są ważne nie tylko dla pana Misiowatego, gdyż 65 polskich miejscowości posiada w herbie to dostojne zwierzę, a sporo ma go w nazwie.
Z kolei Ewa Liszka opowiedziała o swojej kolekcji lalek z całego świata, które wraz z córką gromadzi od wielu lat. Około dwa tysiące miniaturek w regionalnych strojach także stanowi stałą atrakcję tego miejsca. Pani Anita Michałowska zaprezentowała swoje efektowne krawiectwo miniaturowe na siedmiuset lalkach.
Wiele osób na co dzień powiększa tę z pewnością największą na świecie kolekcję. Stało się tak i w urodziny misiów. Przyjaciele z Czech przywieźli Hamiro, popularnego od ponad wieku w tym kraju pluszaka, a ustronianka Elżbieta Kwoczyńska wydziergała dwa finezyjne misie z białego kordonka, które są równie urocze jak śnieżne aniołki zawieszane na świątecznych choinkach. Paweł Galas opowiedział o swoim kolekcjonerstwie misiów, a także innych zabawek z czasów PRL-u i one również znalazły się w tym miejscu. Zawitał też miś z Australii.
Były również inne atrakcje. Władysław Aniszewski aktor z Teatru Lalek „Banialuka” przybył z pacynką Felkiem – niesfornym, ale sympatycznym chłopakiem. Odwołując się do wyobraźni młodych widzów potrafił zaangażować ich w ciekawe widowisko.
Łasuchy raz po raz spoglądały na pokaźnych rozmiarów efektowny tort z czekoladowym misiem, który co roku cieszy miłośników takich urodzinowych specjałów. Do degustacji prędko ustawiła się kolejka. Ale to nie koniec atrakcji. Małgorzata Sobstyl prowadząca Misiowe Spa opowiedziała zaskakujące, wprost nie do wiary historie. Ratowała na przykład misia, który podczas wojny przenosił w brzuszku konspiracyjne listy. Został niestety pokiereszowany przez psa, więc trafił do tego Misiowego Spa, czyli pogotowia ratunkowego dla misiów, gdzie dwie panie ratowniczki umieją zdziałać cuda, by nawet bardzo uszkodzony miś, który trafił do ich rąk, był znów jak nowy.
Nastąpiło też podsumowanie konkursu na mini obrazki z misiem, a obecny na imprezie burmistrz Miasta Przemysław Korcz został poproszony o wręczenie nagród laureatom.
Był to niemal trzygodzinny maraton rozmaitości, lecz liczni uczestnicy niechętnie opuszczali te gościnne mury, a być może po wyjściu wszystkich osób solenizanci bawili się do samego rana.
Lidia Szkaradnik