Uchwalono II etap miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru w granicach ulic Andrzeja Brody, Grażyńskiego, Alei Legionów, Parkowej, Hutniczej, 3 Maja, Partyzantów i Pod Skarpą. Nie przyjęto uwag zgłoszonych przez Damiana Ryszawego, które dotyczyły liczby miejsc parkingowych dla mającej powstać zabudowy mieszkaniowej, która de facto jest niewielkim fragmentem całej koncepcji.
Od grudnia ubiegłego roku toczy się dyskusja o miejscowym planie zagospodarowania
przestrzennego w centrum Ustronia. Ostatnią kwestią, do której wniesiono zastrzeżenie, to ilość miejsc parkingowych przypadających na jeden lokal mieszkalnych. Autor uwagi, właściciel jednej działki na omawianym terenie, Jacek Grelowski z goleszowskiej firmy GK FORGE, domagał się, aby ten wskaźnik wynosił 1,5 miejsca parkingowego na jeden lokal.
Odnosząc się bezpośrednio do problematycznej jednostki zabudowy, mecenas Grelowskiego Marek Bańczyk argumentował, że przemawia za tym położenie działki, bowiem znajduje się w samym centrum. Zaznaczył także, że twórcy ustawy „Lex deweloper”, idąc z duchem czasu, ustanowili dla tego typu budownictwa żądany przez nich wskaźnik. Jak sam jednak przyznał nie ma on zastosowania w toczącej się właśnie dyskusji w Ustroniu. W obowiązujących zapisach należy przyznać obligatoryjnie przynajmniej jedno miejsce parkingowe. Na to chciała przystać zdecydowana większość radnych. Mecenas powołał się także na oczekiwania mieszkańców, którzy wzięli udział w ankiecie stworzonej przez Damiana Ryszawego.
Na niezbyt trafioną metodologię tych „badań” uwagę zwróciła radna Dorota Walker. Przykładowo pod postem radnego wzięło w niej udział 28 osób, w tym 24 z nich opowiedziało się za liczbą 1,5 miejsca parkingowego. Wiedząc, że Ustroń liczy obecnie 14834 zameldowanych mieszkańców, to głos „na tak” dla 1,5 miejsca oddało 0,16% mieszkańców. Ankieta pojawiła się wyłącznie na stronach związanych z protestującym radnym.
Według mecenasa zwiększenie ilości miejsc parkingowym ma również uchronić całe centrum miasta od korków i problemów ze znalezieniem miejsca postoju. Powtórzył to także Jacek Grelowski, który nie chce zatłoczonej ul. Brody.
– Szanowni Radni, uzyskaliście swoje mandaty od społeczeństwa. Powinniście reprezentować interes miasta, ale i jego mieszkańców. Apeluję, żebyście wzięli to
pod uwagę podczas głosowania – powiedział Grelowski.
Padły też patetyczne słowa, aby w sprawie liczby miejsc parkingowych oddać swój głos zgodnie z własnym sumieniem. Swoje argumenty przedstawił też radny Ryszawy. Stwierdził m.in, że większa przestrzeń parkingowa przyczyni się m.in. do pozostania w Ustroniu naszych dzieci i wnuków, którzy będą tu chcieli robić różnego typu biznesy. Zatłoczone, zakorkowane miasto będzie przecież sprzyjać migracji.
Burmistrz Korcz nie komentował bieżącej sytuacji, ale zwrócił uwagę na hejt, który rozlewa się w internecie w stosunku do jego osoby i jego kolegów z klubu Projekt Ustroń.
– Przykre jest to, że hejt pojawia się na stronach, które są całkowicie anonimowe, czyli rzekomo bezpieczne dla tych, którzy je moderują. Przeczytaliśmy, że każdy z nas ma już mieszkanie w bloku, który ma powstać. Rodzi się więc pytanie. Kto tym steruje? – pyta retorycznie burmistrz.
Stanowczo zaakcentował, że nie akceptuje przemocy słownej, również tej, która dotknęła osobiście Damiana Ryszawego.
Radny Paweł Sztefek zauważył, że po wielu rozmowach z mieszkańcami osiedla Manhatan i Ustronia, większość z nich nie chce żadnego dodatkowego bloku przy ul. Andrzeja Brody. Ubolewał, że ich głos w ogóle nie został wysłuchany, a obecna dyskusja toczy się tylko wokół wysokości nowych apartamentowców i liczby miejsc parkingowych.
Do obrad włączył się również Artur Kluz, który przypomniał, że od początku zgłaszał wątpliwości, co do słuszności założeń nowego projektu zabudowy mieszkaniowej. Sprawę potraktował jednak dużo szerzej, bo stwierdził, że problem wtłaczania samochodów do uzdrowiska mogłoby rozwiązywać także miasto, budując na swoich obrzeżach parkingi. Uważa, że należałoby także zwiększyć opłaty parkingowe w śródmieściu, aby zniechęciły one potencjalnych klientów.
Obecny na sali radny powiatu Stanisław Malina zarzucił Damianowi Ryszawemu oraz Jackowi Grelowskiemu, że mówią o liczbie mieszkań w nowych budynkach, a tymczasem nikt z nich nie widział jeszcze konkretnego projektu dewelopera. Pouczył, że najpierw musi być uchwalony miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, aby mógł się do niego odnieść inwestor. Dopiero wtedy mogą powstać sprecyzowane wizje architektoniczne.
W odpowiedzi usłyszał, że na Komisji Infrastruktury pokazano uczestnikom wizualizacje, na których podstawie można oszacować liczbę mieszkać. Ta kwestia pozostaje więc w sferze mniej lub bardziej prawdopodobnych domysłów.
Zareagował także radny Sławomir Haratyk. W jego opinii pracownia urbanistyczna, która wskazała konieczną liczbę miejsc parkingowych do zrealizowania, a więc jedno na lokal mieszkalny, na pewno nie chciałaby działać niezgodnie z obowiązującym planem.
– Pragnę zauważyć, że miasto podjęło decyzję o przystąpieniu do projektu drogi Pod Skarpą m.in. po to, aby odciążyć ruch od centrum – powiedział radny Aleksander Poniatowski, który widzi rozwiązanie problemu w holistycznym podejściu do skomunikowania Ustronia. W jego opinii ruch samochodowy przy ul. Brody powodowany jest przede wszystkim funkcjonującymi tam obiektami handlowymi i targowiskiem. Korki na ul. Brody może więc rozwiązać nowa droga, a nie miejsca parkingowe dla jednego osiedla. Odnosząc się do liczby mieszkań stwierdził, że radny Ryszawy wraz Jackiem Grelowskim i adwokatem Markiem Bańczykiem manipulują opinią publiczną, ponieważ na omawianym terenie nie może powstać 300, 400 czy 500 mieszkań.
Po burzliwej dyskusji miejscowy plan został uchwalony. Za podjęciem uchwały było jedenastu radnych. Przeciw głosowało czterech. Mateusz Bielesz