3.4 C
Ustroń
niedziela, 17 listopada, 2024

Po co chronić martwe drzewa i obumarłe lasy (cz. 2)

Poprzedni artykuł z cyklu „Bliżej natury” (Gazeta Ustrońska nr 30 z 3 sierpnia 2023 r.), oparty o wrażenia i fotografie z wycieczki Ustrońskiego Klubu Ekologicznego do rezerwatu przyrody „Barania Góra”, zakończyłem stwierdzeniem, że las pozostawiony samemu sobie, pozbawiony ingerencji człowieka (lub w którym człowiek ingeruje w stopniu znikomym), dalece potrafi odbiegać od rozpowszechnionych wyobrażeń o lasach. Jakież to one są, a przynajmniej w mojej opinii dominują?

Próbę odpowiedzi na powyższe pytanie warto rozpocząć od przypomnienia, jak bardzo głęboko pojęcie „las” jest osadzone w naszej kulturze – historii, sztuce, tradycji, języku, w codziennych rozmowach. Sięgnę w tym miejscu do refleksji prof. Kazimierza Rykowskiego – leśnika, który w artykule „Pytania o las jako medium pedagogiczne”, dla opisania roli lasu w naszej świadomości, przytacza liczne powiedzenia i przysłowia z lasem „w roli głównej”. Ot, garść przykładów: kiedy chcemy podkreślić, że coś jest bardzo daleko mówimy „za lasami, za górami…”, a próbując określić, że coś wydarzyło się bardzo dawno rzucamy „nie było nas – był las…”; im bardziej jakaś sprawa się komplikuje, a prosty z pozoru temat staje się coraz bardziej złożony, często wzdychamy, że „im głębiej w las – tym więcej drzew”; kiedy dostrzegamy, że ktoś się czegoś nauczył i nie powtarza wcześniejszych błędów z satysfakcją stwierdzamy, iż „nauka nie poszła w las”; popędzani terminami, bezradni wobec nawału obowiązków, informujemy, że coś „jest w lesie”, czyli w nieco zawoalowany sposób dajemy znać, że nie należy oczekiwać szybkiego zakończenia lub rozwiązania jakiejś sprawy; „iść do lasu” oznaczało kiedyś być w partyzantce, z kolei stwierdzeniem, że „ciągnie wilka do lasu” komentujemy czyjeś przyzwyczajenia, a może i przywiązanie do tradycji; ostrzeżeniem „nie wywołuj wilka z lasu” sugerujemy niemiłe konsekwencje słów i czynów, a krajobraz industrializowany czy zurbanizowany komentujemy powiedzeniem „las kominów”.
Sporo tego, nieprawdaż? Zwyczaj odwoływania się do „lasu” można odnaleźć w wielu aspektach naszego życia, więc niejakim paradoksem wydaje mi się, że „las” może oznaczać prawie dla każdego coś innego. Kazimierz Rykowski we wspomnianym artykule pisze o ponad 200 definicjach lasu, co tylko pokazuje z jak skomplikowanym tworem przyrody żywej i nieożywionej mamy do czynienia! Oto według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) lasem „jest pokryty drzewami grunt nie mniejszy 0,5 ha, na którym drzewa zajmują przynajmniej 10% tej powierzchni i są wyższe niż 5 m”. Natomiast według polskiej ustawy o lasach z 1991 r. lasem „jest grunt o zwartej powierzchni co najmniej 0,10 ha, pokryty roślinnością leśną (uprawami leśnymi) – drzewami i krzewami oraz runem leśnym – lub przejściowo jej pozbawiony przeznaczony do produkcji leśnej lub stanowiący rezerwat przyrody lub wchodzący w skład parku narodowego albo wpisany do rejestru zabytków”. Przebija się z tych definicji trochę techniczne i trochę ekonomiczne podejście do lasu, w którym główną rolę odgrywają drzewa (uprawy leśne). Znacznie szersze i kompleksowe podejście odnajdujemy u leśników i botaników, którzy swe doświadczenia z lasem opierali przede wszystkim na badaniach i obserwacjach prowadzonych w Puszczy Białowieskiej. Dla Jana Jerzego Karpińskiego (1864-1942) – leśnika i dyrektora Białowieskiego Parku Narodowego w latach 1932-1952 – las to „dynamiczny twór przyrody, w którym są zespolone w niepodzielną całość układem zależności, powiązań i wzajemnych wpływów: określona roślinność, z przeważającym udziałem form drzewiastych, związanych z nimi zwierzętami oraz wykorzystywane przez rośliny i zwierzęta podłoże geologiczne, gleba, woda i klimat”. Natomiast botanik i twórca pojęcia „fitosocjologia” Józef Paczoski (1864-1942) wskazuje, że „las jest nie tylko szatą rośliną, jak sam przedstawia się fizjonomicznie, ale jest środowiskiem, w którym przebiegają i koordynują się niezliczone procesy fizyczne, chemiczne, życiowe, i nad życiowe, wytwarzając ostatecznie pewną jednolitą dynamikę tej całości”.

Definicji terminu „las” można przytoczyć jeszcze wiele, ale mam nadzieję, że Czytelnicy Ustrońskiej intuicyjnie czują, że nie chodzi tu o jakiekolwiek zgrupowanie drzew przeznaczonych do wycięcia, jeśli tylko osiągną zadawalające leśników i nas – użytkowników drewna – parametry. Las to niezwykły i niepowtarzalny fragment przestrzeni, pełniący unikatowe i niezastępowalne funkcje tak w krajobrazie fizycznym (a więc w biosferze), jak i w naszej kulturze, w sferze ludzkiego umysłu (czyli w noosferze). Wobec lasu mamy wiele – uświadamianych i nieuświadamianych, a w wielu przypadkach sprzecznych – oczekiwań dotyczących m.in. ochrony przyrody i zachowania bioróżnorodności, sprostaniu wyzwaniom związanym z katastrofą klimatyczną, zapewnieniem miejsc wypoczynku i rekreacji, ale i zaspakajaniem bardzo przyziemnych potrzeb – las to przecież źródło pokarmu, budulca, opału, miejsce pracy itd. Z pewnością tym wyzwaniom nie są w stanie sprostać wyłącznie lasy stricte gospodarcze, czyli sadzone i wycinane, uporządkowane i z przyrodniczego punktu widzenia uproszczone i przewidywalne. Potrzebujemy również lasów dzikich, naturalnych, w których procesy życia i śmierci toczą się własnym rytmem, lasów pełnych zarówno drzew pięknych, strzelistych i zdrowych, jak i zamierających, obumarłych, powalonych i rozkładających się. Chociażby takich, jak na załączonych zdjęciach z rezerwatu na Baraniej Górze.

Tekst i zdjęcia: Aleksander Dorda

Zobacz również

Ostatnie artykuły

Skip to content